14 kwietnia 2014

Domówka

Ostatnie zagraniczne wydarzenie festiwalu to czytania z tomów W.H. Audena (“W podziękowaniu za siedlisko”) i Imre Madácha (“Tragedia człowieka”). “Twórczość Audena często, jak wiadomo, dotyka związków męsko-męskich. Poemat Madácha w genialnym tłumaczeniu Bohdana Zadury opowiada dla odmiany o relacjach damsko-męskich, a ciąża, w przewrotny (i ironiczny?) sposób, staje się w nim jedynym wybawieniem dla mężczyzny” – pisze o bohaterach spotkania Katarzyna Fetlińska, która zadebiutuje w Porcie w roli prowadzącej.

Wiesci_z_Portu_2014__Fetlinska_Auden_Madach__top

Mieszkałam już w suterenie z lekarką rozwieszającą w korytarzu, kuchni i łazience kilometry kiełbasy, a ledwie w zeszłym roku wyprowadziłam się z zarządzanego przez dwóch karłów budynku, który został całkiem zżarty przez zażarte kropidlaki. Pewnego marcowego poranka przed trzema laty, kupowałam masło w Tesco, a grupa chłopaków z polibudy wyrzuciła mnie na bruk, bo nie chciałam spędzać z nimi upojnych nocy. Pierwsze lata życia spędziłam w łódzkiej kamienicy pełnej żywiołowych duchów zmarłych Żydów i niemal martwych ciał żywych alkoholików. Dziś piszę to zaproszenie, odświeżając dyskografię Tomasza Niecika – sąsiad z góry dzień w dzień zaznajamia lokatorów bloku ze współczesną polską muzyką rozrywkową – a ja, pragnę zapoznać Ciebie, Czytelniku, ze spotkaniem, które poprowadzę z nieskrywaną przyjemnością, bowiem w temacie przeprowadzek czuję się jak u siebie w domu. A to właśnie przeprowadzka i dom będą motywem nadrzędnym sobotniej rozmowy o twórczości Wystana Hugh Audena i Imre Madácha w przekładach Dariusza Sośnickiego i Bohdana Zadury.

 

W.H. Auden, czyli Anglik w Nowym Jorku i Amerykanin “za granicą”. Wieczny ekspatriant, poeta, walczący dla Republiki Hiszpańskiej, podróżujący od Islandii aż do Chin, by wreszcie nabyć w austriackim Kirchstetten swój pierwszy dom – dom, który “zamieszkał” na dobre w późnych wierszach kunsztownie przełożonych przez Dariusza Sośnickiego. Audena, tak często zmieniającego miejsce zamieszkania, poglądy polityczne i religijne, a w twórczości sięgającego po skrajnie różne stylistyki, można by nazwać poetą wielu wcieleń. Pisał dużo. Rzadko poprawiał, a misz-masz w jego wierszach (i w życiu) przypominał bałagan, który panował w każdym z jego, mniej lub bardziej trwałych, schronień. Zastanówmy się więc, jaki jest związek między punktem na mapie a perspektywą? Czy punkt widzenia naprawdę zależy od punktu siedzenia? Jak geografia wpływa na proces twórczy? I w końcu – czy dom zamyka nas przed światem, czy raczej otwiera na niego?

 

Twórczość Audena znalazła swoje miejsce w kinematografii (wystarczy wspomnieć “Cztery wesela i pogrzeb”), antyterrorystycznych przemówieniach George’a Busha, a całkiem niedawno, dzięki nowemu przekładowi Dariusza Sośnickiego, wprowadziła się na polski grunt już po raz kolejny. Podobnie w nowym przekładzie zagości w polszczyźnie Imre Madách: choć węgierski poeta raczej stronił od dalekich eskapad, bohaterowie “Tragedii człowieka” – Adam, Ewa oraz Lucyfer – dziarsko podróżują na wskroś dziejów, odwiedzając Egipt faraonów, starożytną Grecję, Pragę w okresie baroku, Francję w dobie rewolucji, czy przestrzeń kosmiczną w dalekiej przyszłości. Kiedy Auden wciela się w rozmaite życiowe role, Adam jest kolejno faraonem, Joachimem Keplerem, czy bezimiennym starcem walczącym o przetrwanie podczas futurystycznej epoki lodowcowej. Obaj poeci mówią o ciągłym “stawaniu się” człowieka, o niekończącym “wcielaniu” się w role. Jakim – i czyim – lokum jest więc ludzkie ciało?

 

Skoro o cielesności mowa – poemat Madácha opowiada o relacjach damsko-męskich, a ciąża, w przewrotny (i ironiczny?) sposób, staje się w nim jedynym wybawieniem dla mężczyzny. Twórczość Audena często zaś dotyka związków męsko-męskich. Jaka jest więc rola płci w stwarzaniu siebie? Czy płeć i seksualność stanowią tylko umowną granicę w “przeprowadzce”? Auden uważał, że owszem – literatura winna być ponad tymi kwestiami. Mimo że owe zagadnienia mieszczą się gdzieś na rubieżach tematu, który będziemy poruszać, myślę, że warto się nad nimi wspólnie zastanowić również w kontekście tematyki tegorocznego Portu. Być może trochę zbłądzimy: w końcu i Auden, i Madách, wierzyli, że, choć nie zna się celu ani drogi, trzeba się ciągle przemieszczać. Przeprowadzać. Bałaganić – i porządkować.

 

Czasem wydaje mi się, że sprzątanie jest najbliższym synonimem pisania, a pożegnanie – powitania, tak jak koniec mapy jest jednocześnie jej początkiem. Jednym z pierwszych wierszy, które Auden napisał po przeprowadzce do Austrii, było “Do widzenia, Mezzogiorno”. Żegnając się – witamy się na wyrost, a więc, Czytelniku – do widzenia wkrótce, do widzenia.

 

Katarzyna Fetlińska