9 marca 2013

Absurd i konsumpcja

Jedną z podstawowych cnót retorycznych jest od wieków brevitas, czyli zwięzłość. Według starej dziennikarskiej zasady każdy tekst skrócony o połowę zyskuje dwa razy na wartości. W obecnej epoce – epoce esemesów, statusów i ćwierkania – szczególnie ważne jest, by na pomocą minimalnej ilości słów przekazać maksymalną ilość treści.

 

No bo podobno nadeszła nowa epoka. Coraz krótsze stają się komunikaty, jakimi się wymieniamy, a więc tytuły w gazetach, nazwy firm, nazwy domen internetowych, slogany, prezentacje typu Pecha Kucha, wpisy na Facebooku czy Twitterze. Wymagają też one innego języka opisu; to już nie styl lecz mikrostyl.

 

Niektórzy twierdzą, że skłonność do skracania komunikatów do mikro-rozmiarów ma podłoże patologiczne i bierze się z powszechnego obecnie schorzenia zwanego zespołem deficytu uwagi. Inni mają wytłumaczenie ekonomiczne: w dzisiejszych czasach kapitału, pracy, wiedzy i informacji jest pod dostatkiem, natomiast wszystkim zależy na deficytowym zasobie naturalnym: na uwadze innych.

 

Konsumując informacje, staramy się przecież zachować naszą drogocenną uwagę dla tych komunikatów, które na to zasługują. Natomiast produkując informacje, staramy się tak je usytuować, tak opakować i tak skumulować, by zostały zauważone i by na nich skupiła się uwaga innych.

 

Zastanówmy się, co robimy, biorąc do ręki gazetę czy kolorowy magazyn. Przerzucamy, przeglądamy, przebiegamy wzrokiem. Czego szukamy? Cóż, nie wiem, jak Państwo. Ja, przyznam szczerze, szukam zawsze rysunków Marka Raczkowskiego. Artysty, który wypracował jedyny, niepowtarzalny i niepodrabialny styl. A właściwie mikrostyl, za pomocą którego w jednym niewielkim okienku, nieomal kilkoma kreskami komentuje rzeczywistość celniej, precyzyjniej i treściwiej, niż na przykład jakiś przydługi felieton w TVN24.

 

Właśnie ukazał się wywiad rzeka z Markiem Raczkowskim, przeprowadzony przez Magdę Żakowską, pod tytułem, który mógłby spokojnie być pointą jakiegoś komiksu Marka: „Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki”. Ta rozmowa pokazuje, skąd wziął się fenomen pt. „Raczkowski”, skąd ta umiejętność punktowania rzeczywistości, skąd wyczulenie na absurd. No właśnie: absurd nie jest wartością dodaną do rzeczywistości. Absurd w niej tkwi. Trzeba tylko umieć patrzeć. Raczkowski umie. Daje tego dowody i w rysunkach, i w rozmowie. Zwięźle, gorzko i zabawnie. Polecam!

 

Zapraszamy również do obejrzenia wywiadu z Markiem Raczkowskim.

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także