1 lipca 2013

Książką po mapie, czyli literackie all inclusive

Można odbywać podróże sentymentalne. Można podróżować dookoła świata, na księżyc i jeszcze dalej lub zanurzyć się w 200 mil podmorskiej żeglugi. Można być Guliwerem, Robinsonem, przemierzać glob w siedmiomilowych butach. Można zrobić to wszystko, mając książki za przewodnika. Oto nasze propozycje wakacyjnych „destynacji”. Czekamy na pocztówki z Londynu, Moskwy i Paryża!

 

Paryż

 

Prawdziwa macierz artystów. Jeśli pisarz nie ma tu swojego hotelu, stacji metra albo przynajmniej ulicy, to znaczy, że nic nie osiągnął. Nie do końca wiadomo, skąd ta cała afera wokół stolicy Francji. Może chodzi o ogromną populację prostytutek, może o duszne poddasza, na których łatwo nabawić się gruźlicy, a może po prostu zadufani w sobie Francuzi wmówili nam, że warto żyć i umrzeć w Paryżu. Weźmy takiego Victora Hugo. Trzeba naprawdę mieć obsesję na punkcie swojego miasta, żeby napisać: „Paryż roznieca wszędzie pożar postępu, wrzuca do ognia zabobony, widziadła, nienawiść, głupotę, uprzedzenia”. Niemniej jednak nasi rodacy nigdy nie potrafili się oprzeć francuskiej propagandzie i całymi gromadami emigrowali na paryskie bruki. Jeśli i Ciebie omotała magia Sekwany, sprawdź najpierw, czego ominąć nie możesz.

 

Jedzenie

 

Choć kuchnia francuska składa się głównie z dań obślizgłych, to wciąż jest obiektem pożądania na kulinarnej mapie obżartuchów. Słynna Babette, która urządziła pamiętną ucztę niedożywionym Duńczykom, była w końcu paryską restauratorką. Francuzi lubią jeść i o jedzeniu pisać. Kiedy więc skończysz już pić mate w swojej paryskiej mansardzie, porzuć „Grę w klasy” i biegnij do knajpy.

 

Trapp – my mieliśmy obiady czwartkowe, Francuzi obiady Flauberta, które później dzielnie kontynuował Zola. Obaj pisarze spotykali się razem z całą śmietanką (albo ze zsiadłym mlekiem, jak powiedzieliby o nich ówcześni stróże moralności) literacką Francji: braćmi Goncourt, Huysmansem i Maupassantem. W knajpie musiało być drogo, bo już po roku panowie przenieśli się do domu Emila w Medanie i stworzyli naturalizm.

 

Le Procope – Rousseaux i Votaire wypijali tu ponoć po 40 filiżanek kawy, co nie było odosobnioną praktyką. Podobne dawki w XVIII wieku były zalecane przez lekarzy.

 

Cafe de Flore –gniazdo egzystencjalistów. Raczej trudno przysiąść się do czyjegoś stolika. Lepiej unikać.

 

La Closerie des Lilas – kawiarnia Baudelaire’a i Apollinaire’a, a zatem – jak można mniemać – tania.

 

Domy

 

Emil Zola – Rue de Bruxelles 21. Może straszyć , pisarz się tu zaczadził.

 

Charles Baudelaire – głównie ciemne zaułki Dzielnicy Łacińskiej i podejrzane hotele, ale oprócz tego: Rue de Lille 1 i 73, Rue du Vieux-Colombier 22, Rue de Sévigné 50, Quai de Béthune 22, Quai d’Anjou 15, Place Vendôme 7, Rue Pigalle 46 i 60, Rue de Seine 27, Rue Beau-Treillis 22 etc.

 

Honoré Balzac – rue Raynouard (wstęp wolny).

 

Victor Hugo – place des Vosges 6.

 

Atrakcje

Bulwary – zbudowane przez Haussmanna w drugiej połowie XIX wieku. Szerokie aleje miały uniemożliwić stawianie barykad, umożliwiły za to stawianie wielkich sklepów towarowych. Na bulwarze możesz wzorem Baudelaire’a „brać kąpiel w wielkomiejskim tłumie”. To tu najszybciej poczujesz Paryski spleen.

 

Halle – jak ujął to Zola: „Brzuch Paryża”. Jeśli dobrze rozejrzysz się po stoiskach z serem, może spotkasz potomków rodu Macquartów. Uważaj, to nieciekawa familia.

 

Cmentarze – na nich znajdziesz najwięcej ludzi pióra. Jakby się uwzięli, żeby tu przyjechać i umrzeć. Na szczycie drabiny pogrzebowej stoi Père-Lachaise. Wymieńmy tylko kilku mieszkańców: Piotr Abelard i Heloiza, Honoriusz Balzac, Alfred de Musset, Marcel Proust, Oscar Wilde, Molier, Klementyna Hoffmanowa. Nieco niżej w hierarchii plasuje się cmentarz Montparnasse. Tu wstęp mają tylko artyści z przyległościami. Listę kwater otwierają: Baudelaire, Emil Cioran, Julio Cortazar, Joris Karl-Huysmans, Jean-Paul Sartre, Susan Sontag i Roland Topor.

 

Londyn

 

Nikt nie lubi Londynu, ale wszyscy tam mieszkają. Niby że deszcz, że chmury, że mgła, ale jakoś żaden z pisarzy nie garnie się na słodką angielską wieś. Według Virginii Woolf „Londyn w niedzielny wieczór, kiedy wszystkie żarówki są do połowy umazane niebieską farbą, jest miejscem odrażającym”. Nie wierzcie pisarzom. Kiedy wywieziono ją na prowincję, rozpaczała całymi dniami. Podobnie Oscar Wilde. Najpierw rzucał piękne sentencje o tym, że „Londyn pełen jest mgły i poważnych ludzi”, że „pełen jest kobiet, które od dawna mają 35 lat”, a jak tylko ze stolicy Albionu wyjechał – umarł. Londyn to miasto, w którym pisarze żyją, umierają zaś w Paryżu i we Włoszech. Pytacie, jak żyć w Londynie? Oto kilka wskazówek.

 

Puby

 

Paryż ma swoje cafe, Włochy ristorante, a Londyn puby. Nie muszę chyba dodawać, że mało który trunek, tak jak piwo, skłania do snucia długich opowieści. Przez wszystkie książki Dickensa przelewają się rzeki piwa. Jak mawiał Dick Swiveller z „Gabinetu osobliwości”, tego trunku nie można smakować łyczkami. Radzimy więc wziąć głęboki haust!

 

Ye Olde Cheshire Cheese – to jeden z najstarszych pubów w Londynie. Do stałych bywalców należeli: Mark Twain, Alfred Tennyson, sir Arthur Conan Doyle. W wygodnym fotelu przy kominku raczył się piwem sam Charles Dickens. Jego bohaterowie też zwykli się tu posilać. Miejsce wyposażone jest w skrzypiącą podłogę, dziwnie tajemniczy poblask światła i kuferek mrocznych historii. Nic zresztą dziwnego, w końcu pub mieści na ulicy krwawego golibrody – Fleet Street.

Newman Arms – najpierw burdel, potem własność barmana-poety, który obrzucał gości wyzwiskami, w końcu stał się inspiracją dla baru proletariuszy w „Roku 1984” Orwella.

 

Marquis of Granby – T.S. Eliot zwykł tu przesiadywać przy jednym stoliku z ulicznicami i kryminalistami. Gdy Hemingway namówił go do porzucenia intratnej posady w banku, prawdopodobnie to właśnie tutaj zbierali pieniądze na życie biednego poety. Od oberwańców dużo się nie uzbiera. Eliot po dwóch dniach wrócił do pracy.

 

Domy

 

Charles Dickens – Doughty Street 48. Wielki Karol napisał w tym domostwie „Olivera Twista” i „Nicholasa Nickleby’ego”. Dziś za jedyne 5 funtów możesz tam kupić ręcznik z wizerunkiem autora „Wigilijnej opowieści”.

 

Oscar Wilde – Tite Street 34. Co jakiś czas domostwo słynnego zbereźnika trafia na rynek nieruchomości. A może by tak zafundować sobie posiadłość w londyńskiej Chelsea?

 

Virginia Woolf – 22 Hyde Park Gate, 46 Gordon Square, 29 Fitzroy Square, Hogarth House, 50 i 51 Gordon Square. Cała dzielnica Bloomsbury była jej domem.

 

Parki

 

Kensington Gardens – tu ,pośród równo przystrzyżonych krzewów, znajdziesz Piotrusia Pana. Uważaj tylko na swój cień – może się rozochocić i czmychnąć w krzaki!

 

St James Park – niepowtarzalna okazja, by poleżeć na tym samym leżaku, co Kordian.

 

Moskwa

 

Dla niektórych w te wakacje wiatr zapewne powieje od wschodu. Jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem wypchanego portfela, jedź do Moskwy. Moskwy mrocznej, Moskwy absurdalnej, Moskwy Gogola, Moskwy futurystów, Moskwy Bułhakowa! Powtórzmy więc za „Trzema siostrami” Czechowa: „Do Moskwy! Do Moskwy!”.

 

Podejrzane miejsca

Cerkiew Bolszogo Wozniesienija – Puszkin pojął tu za żonę Natalię Gonczarową, która w kilka lat później stała się przyczyną jego zguby. Zamiast winić pannę młodą, lepiej zrzucić odpowiedzialność na los. Poeta mógł go z łatwością przewidzieć – już w dniu ślubu dało znać o sobie nieszczęsne fatum. Najpierw upadł krzyż, a potem obrączka. Ku przestrodze przed cerkwią postawiono fontannę z Aleksandrem i Natalią w roli głównej.

 

Patriarsze Prudy – odwiedź, a niechybnie spotkasz diabła.

 

Skrzyżowanie Jermołajewskiej i Bronnej – znajdziesz tu bruk, po którym potoczyła się głowa Berlioza.

 

Domy

 

Arbat – tu mieszkał Puszkin, a jeśli dobrze poszukasz, znajdziesz też dom Mistrza i willę Małgorzaty. W razie problemów należy zwrócić się do Bułhakowa, obiecał podać adres.

 

Michaił Bułhakow – ul. Bolszaja Sadowaja 10. Nieprzyjemni sąsiedzi – Michaił ich nie znosił. U progu za to czeka na Ciebie kot Behemot.

 

Lew Tołstoj – ul. (cóż za przypadek) Lwa Tołstoja 21. Spora rezydencja, w której pisarz musiał się pomieścić z żoną i dziewięciorgiem dzieci. Pomiędzy pisaniem „Zmartwychwstania” a interesami familijnymi grywał tu z Gorkim w szachy.

 

Tu kończy się nasza podróż. Pakujcie walizki i szykujcie się na miłość, rozpustę, śmierć i zbrodnię – tylko w książkach macie to wszystko all inclusive!

Książki, o których pisał autor