12 kwietnia 2013

W krzywym zwierciadle Terry’ego Pratchetta

Są pisarze, którzy mimo dziesiątek wydanych książek, nie przestają bawić, zachwycać i zaskakiwać. Są pisarze, którzy wypracowują sobie na tyle mocną markę i mają na tyle charakterystyczny styl pisania, że sięgając po ich kolejną książkę, czytelnik z góry wie, iż nie będzie zawiedziony. Są wreszcie pisarze, których książki wywołać mogą tylko jedną, określoną reakcję. Dlatego też, gdy w tramwaju, metrze czy na ławce w parku mija się kogoś, kto czyta powieść Terry’ego Pratchetta z reguły po jego twarzy błąka się delikatny uśmiech rozbawienia. Inaczej się po prostu nie da.

Młody Terry marzy o tym, by zostać astronomem. Losy świata toczą się jednak inaczej i dość szybko ujawnia się jego geniusz literacki – debiutuje bowiem już w wieku trzynastu lat, publikując w szkolnej gazetce opowiadanie pt. „Piekielny interes”. Dwa lata później opowiadanie trafia na łamy pisma „Science Fantasy”, a nastoletni Terry za swoje pierwsze honorarium w wysokości czternastu funtów kupuje używaną maszynę do pisania. Po latach domyśla się jednak, że rodzice po cichu dorzucili kilka funtów, by spełnić marzenie jedynaka – maszyna była zbyt dobra w stosunku do rzekomo niskiej ceny. Ale w końcu kto to widział, żeby profesjonalny pisarz nie miał własnego sprzętu?

 

Obecnie Pratchett to jeden z najbardziej popularnych i wpływowych twórców fantasy. Jego książki przetłumaczone zostały na ponad 30 języków, stając się kanwą dla filmów i gier komputerowych. Sam pisarz otrzymał szereg nagród literackich, a nawet tytuł szlachecki. Sir Terry Pratchett nie ugiął się przed poważną chorobą – w 2007 zdiagnozowano u niego rzadką odmianę Alzheimera. Mimo to nie przestał tworzyć. Wydaje się wręcz, że zwiększył tempo pracy.

 

Na grzbiecie żółwia

 

W 1983 roku ukazuje się pierwsza książka z liczącego obecnie już ponad czterdzieści pozycji cyklu Świata Dysku – „Kolor Magii”. Prawdziwy sukces przychodzi jednak dopiero po ukazaniu się kolejnej części pt. „Blask Fantastyczny”. Od tej chwili Świat Dysku staje się wizytówką Pratchetta – terminem, który kojarzy się z pisarzem nawet bardziej niż jego ukochane czarne kapelusze.

 

 

Świat Dysku spoczywa na grzbiecie czterech słoni, które stoją na skorupie olbrzymiego żółwia A’Tuina (płeć zwierzęcia jest jedną z największych zagadek cyklu), przemierzającego dostojnie kosmiczną pustkę. Świat ten ma swoje kierunki geograficzne (niemające nic wspólnego z naszym rozumieniem tego terminu), charakterystyczne punkty, a nawet bóstwa. Ma swoich bohaterów i antybohaterów – jak każdy niemal świat.

 

 

Nie w każdym jednak świecie znaleźć można Ankh-Morpork – miasto o charakterystycznym zapachu i bardzo interesującym mikroklimacie, związanym przede wszystkim z brakiem kanalizacji i rzeką, którą chyba jako jedyną we wszechświecie można kroić nożem. Ankh-Morpork jest również ostoją dla wszelkiego rodzaju kreatur, zamieszkujących Świat Dysku, a przede wszystkim dla magów, zrzeszonych na Niewidzialnym Uniwersytecie.

 

Mgnienie Ekranu

 

Ze Światem Dysku związana jest część opowiadań z najnowszej książki Terry’ego Pratchetta –„Mgnienie Ekranu”. Jest tu więc ukłon w stronę wiedźm i ich wzajemnych, niejednoznacznych relacji, jest też opowiadanie poświęcone Niewidzialnemu Uniwersytetowi i próbom zaprowadzenia porządku w magicznych strukturach akademickich. Niełatwo okiełznać Świat Dysku, jeszcze trudniej – uniwersum rozbestwionych magów, przyzwyczajonych do wypracowanego przez lata porządku, wygodnego dla tych, którzy nie lubią się przemęczać. Niełatwe jest również sprowokowanie sędziwej i doświadczonej wiedźmy do porzucenia starych nawyków i… bycia miłą dla innych. A nuż pod jej uśmiechem kryje się jakaś niebezpieczna klątwa?

 

Terry Pratchett tropi absurdy również poza Światem Dysku. Jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości i pozornie błahe informacje potrafi przekuć na zwięzłe i trafne teksty literackie. Nawet kury przy drodze mogą stać się dla niego inspiracją do napisania intrygującej opowiastki.

 

Część opowiadań – jak sam Pratchett przyznaje we wstępie – powstała przypadkiem, jako wynik skojarzeń, próba do innego tekstu lub fragment wycięty z większej całości. Część z nich to uszczypliwy komentarz do konkretnych sytuacji – bo jak inaczej nazwać można ironiczne opowiadanie-przemówienie na temat racjonalnego gospodarowania powietrzem („Prosimy o oddychanie krótkimi, mocnymi sapnięciami”) czy też krótką satyrę na kolejki w sklepach i urzędach?

 

W „Mgnieniu Ekranu” znalazło się też miejsce na rozważania nad tym, jak zareklamować piekło (wspomniane już opowiadanie „Piekielny Interes”, które Pratchett pisze w wieku trzynastu lat), oraz nad tym, co mogłoby się stać, gdyby Ekskalibur wyciągnęła ze skały niepozorna dziewczyna. W jednym z opowiadań Pratchett porusza również temat ożywającego niespodziewanie bohatera literackiego, który – wraz ze swym łaknącym krwi mieczem – wkracza do uporządkowanego życia pisarza, a nawet próbuje poderwać dziewczynę literata.

 

Fantastyka absurdem stoi

 

Trudno przecenić zasługi Pratchetta dla całej literatury fantastycznej. Udało mu się przede wszystkim przekłuć balonik i udowodnić, że fantasy to nie tylko nadęci królowie i jeszcze bardziej nadęci herosi, walczący w nadętych bitwach. Jego pisarstwo to apoteoza parodii, absurdu i groteski w krystalicznej formie. Nie oznacza to jednak, że angielski autor tworzy powieści błahe i mało znaczące. Oczywiście – twórczość Pratchetta ma przede wszystkim walor rozrywkowy, jednak w żadnym wypadku pisarz nie stroni od tematów trudnych i niekiedy bolesnych. W jego powieściach znaleźć można więc zawoalowaną problematykę polityczną, religijną i społeczną. Pratchett porusza takie tematy jak równouprawnienie płci, sytuacja szkolnictwa wyższego, pozycja religii w społeczeństwie czy… niewolnictwo.

 

Zachowania i postawy bohaterów stanowią przerysowany komentarz do świata, który każdy z nas zna z doświadczenia Zadziwiające, jak bardzo nieudolni i leniwi magowie przypominają polityków, a złośliwe, acz pełne uroku czarownice – znane wszystkim plotkujące staruszki z ławki pod blokiem. Nie każdy wprawdzie ma za towarzysza całkiem rozumny i wredny, lecz mało gadatliwy kufer podróżny z ludzkimi stopami w liczbie wykraczającej poza normę. Nie każdy też ucina sobie pogawędkę z przesympatyczną Śmiercią, która uwielbia koty i ZAWSZE mówi drukowanymi literami. Ale… każdy ma przecież swoje mniejsze lub większe dziwactwa.

 

Śmiech staje się sposobem na oswojenie rzeczywistości i wytknięcie jej absurdów, na okiełznanie tego, co niekiedy uwiera, a często jest trudne do nazwania. Pośród krasnoludów, wilkołaków i gnomów są też przecież istoty walczące o przetrwanie w niezbyt sprzyjających warunkach, panujących w mieście Ankh-Morpork. Są istoty, próbujące znaleźć swoje miejsce w mozaice zawodów, ras i warstw społeczno-ekonomicznych. Są wreszcie te, które nie do końca potrafią jeszcze określić swoją tożsamość.

 

Bogata wyobraźnia daje Pratchettowi narzędzia do mówienia o świecie pozornie zupełnie innym od naszego, a jednocześnie… stanowiącym niejako alternatywną historię ludzkości, odbicie codzienności w krzywym zwierciadle. Literacki talent pozwala z kolei czynić to z godną pozazdroszczenia swadą i fantazją, którą można by obdarować przynajmniej trzech innych pisarzy.

 

Gdyby Pratchett jednak spełnił swoje młodzieńcze marzenie i został astronomem, przestrzeń kosmiczna zapewne rozbrzmiewałaby dziś tłumionym, kompulsywnym chichotem…

 

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także