8 grudnia 2014

„Wędrówką jedną życie jest…”. Łukasz Jarosz o Lesers Bend

Łukasz Jarosz, poeta i muzyk, specjalnie dla Xiegarnia.pl opowiada o historii zespołu Lesers Bend i jego najnowszej płycie „Ludzie wędrowni”.

Lesers Bend, zespół, w którym gram od lat, powstał w 1998 roku. To nie ja go założyłem, lecz dwóch przyjaciół-gitarzystów z Bielska-Białej: Maciej Bieniek i Radek Ozga. Tak się szczęśliwie złożyło, że poznałem chłopaków na studiach przez mojego kolegę Pawła; chłopaki szukali perkusisty i tak do nich dołączyłem. Wkrótce doszedł do nas basista Kamil i w tym składzie graliśmy przez wiele lat. Pierwszą płytę „Szkło” nagraliśmy już niestety bez Maćka, który zginął śmiercią tragiczną, z czym wydaje mi się, do dziś nie potrafimy się pogodzić, przepracować w sobie tego bólu i straty. Maciek wciąż wraca w naszych rozmowach o muzyce, życiu, dalszym komponowaniu.

W trzyosobowym składzie nagraliśmy kilka płyt („Akwarium”, „Gea”, „Lesers Bend”, „Ep”), zagraliśmy wiele koncertów, nasza muzyka znalazła się na składance Piotra Kaczkowskiego „Minimax II” oraz „Powrót Czerwonego Słonia, 11 zespołów z Trójmiasta i nie tylko”.

W 2008 roku zawiesiliśmy działalność, by w tym roku znów się zebrać – tym razem we dwójkę i nagrać coś nowego. „Lesers Bend 2014” to Radek, gitarzysta, i Łukasz, perkusista. Od czerwca 2014 roku pracowaliśmy nad płytą „Ludzie wędrowni”, do której napisałem teksty.

Przez wiele lat pisanie tekstów do muzyki było dla mnie ciężką pracą, zazwyczaj łatwiej mi chyba było napisać wiersz, niż tekst. Tym razem sprawa poszła w miarę gładko, już wcześniej miałem wszystko poukładane, co chcę napisać, jak i o czym. Praca nad płytą też przebiegała bez trudu i pomyślnie, Radek, który jest bardzo utalentowanym według mnie gitarzystą przynosił na próby swoje pomysły i nad nimi bez stresu i w skupieniu pracowaliśmy.

Od zawsze chciałem być perkusistą, gram na bębnach od 10 roku życia, to perkusja od zawsze jest moją główną pasją. Poezja, wiersze, przyszły do mnie dopiero wiele lat potem, po studiach polonistycznych, na których miałem dość literatury, interpretacji, zmagań językowych i pseudonaukowego bełkotu.

Myślę, że „Ludzie wędrowni” to najdojrzalsza pozycja w historii zespołu. Jest alternatywnie, lecz też piosenkowo, jest czasem hałaśliwie, lecz można spotkać tutaj też wiele uspokajających momentów. Płyta jest podróży – o wędrówce po Ziemi, przez życie, przez łąki, lasy, miasta. Mam nadzieję, że Odbiorca będzie jej słuchał nie tylko w domu, ale również, a może przede wszystkim, daleko od niego, gdzieś w górach, nad jeziorami. Tam się spotkajmy. Szerokiej Drogi!

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także