17 kwietnia 2014

Manifest przeciwko kanonom

Rzymskie łuki triumfalne jako prototypy billboardów? Route 66 jako współczesna Via Appia? Las Vegas Strip stanowiąca odpowiednik paryskich pasaży? „Uczyć się od Las Vegas” Roberta Venturi, Denise Scott Brown i Stevena Izenoura jest jedną z najważniejszych i najbardziej dyskutowanych książek o architekturze napisanych w XX wieku.

 

Venturi, Scott Brown i Izenour bez uprzedzeń przyglądają się Las Vegas, miastu postrzeganemu niemalże jako „antymiasto”. Rozkładają jego architekturę na czynniki pierwsze, inwentaryzują i opisują nie tylko same budynki, ale i ich elementy, zestawiając je na zdjęciach, w tabelkach, schematach. Wymyślają terminy, które mogłyby opisać styl miasta: „bumerangowy modernizm”, „mauretański styl Tudorów”, „hamburgerowy parabolizm McDonalda”, „miamski marokański celebrycki styl”. Las Vegas staje się kolażem złożonym z elementów Miami Beach, Paryża, Marienbadu, Bath, Alhambry, Persji, Mediolanu czy Wenecji. Ta zasada kolażu rządzi nie tylko opisywanym miastem, ale i samą strukturą książki – narracja o architekturze uzupełniona jest o zdjęcia, czasem ulotki reklamowe, ilustracje, schematy, ryciny, przez co na kartach „Uczyć się od Las Vegas” styropianowe rzeźby sąsiadują z Forum Romanum. Świat Las Vegas wydaje się zaprzeczeniem modernistycznych ideałów architektonicznych – przede wszystkim funkcjonalizmu. A jednak Venturi, Scott Brown i Izenour widzą w Mieście Grzechu wcielenie modernistycznej koncepcji formy podążającej za funkcją. To właśnie budy z jedzeniem na wynos, podporządkowanie ruchu nie pieszym, lecz samochodom, Las Vegas Strip i billboardy są uosobieniem tej zasady.

 

Wizja Venturiego, Scott Brown i Izenoura odbiega od obiegowych rozumień modernizmu jako stylu odcinającego się od przeszłości i zrywającego z tradycją, jako architektury czysto funkcjonalnej. Modernizm w ich interpretacji posługiwał się bowiem językiem totalistycznym, stawiając na wielkie projekty zawłaszczał przestrzeń, ignorując ją i podporządkowując sobie. Nie był oryginalny (wbrew deklaracjom jego twórców), lecz eklektyczny, a nawet dekoracyjny. Po pierwszej części poświęconej Las Vegas, autorzy analizują i przedstawiają swoje własne założenia architektoniczne, wyjaśniają swoje „anty-modernistyczne” stanowisko. „My, architekci liczący, że narodowe zasoby zostaną przekazane na cele społeczne, musimy zadbać o to, by nacisk kładziony był raczej na cele i ich wsparcie, niż na osłaniającą je architekturę”. Nie miejsce i nie czas teraz na totalizm modernistycznej architektury, na – jak to nazwali autorzy – budowę kosztownych i ekskluzywnych „kaczek”, czyli budynków, którym bliżej do rzeźb. Modernistyczny paradygmat wyczerpał się, nadeszła pora fundamentalnych zmian, otwarcia na inne formy architektoniczne, wyrastające z odmiennych założeń i gustów.

 

„Uczyć się od Las Vegas” to książka-manifest, rzecz wymierzona przeciwko dotychczasowym kanonom, która na wiele lat ukształtowała dyskurs architektoniczny i spotkała się z olbrzymim odzewem kulturoznawców, antropologów, filozofów, historyków, socjologów, artystów. Po ponad czterdziestu latach od premiery praca Venturiego, Scott Brown i Izenoura wciąż budzi kontrowersje i zainteresowanie. I trudno się temu dziwić.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także