12 grudnia 2013

Najdłuższy mecz

Meijer Stad – piłkarz trzecioligowego Scheveningen, Żyd ukrywający się podczas wojny pod holenderskim nazwiskiem – w trakcie jednego z meczów po zaliczeniu hat-tricka został rozpoznany przez jednego z zawodników przeciwnej drużyny, holenderskiego nazistę. Rywal zagroził, że zadenuncjuje go, jeżeli strzeli jeszcze jedną bramkę. Nie doszło do tego, bo gdy sędzia nie patrzył, partnerzy Stada tak zajęli się niedoszłym kapusiem, że ten, poturbowany na boisku, zmarł wskutek komplikacji w szpitalu, do którego odwieziono go po meczu.

 

Wyobrażasz sobie taką historię? Wyobrażasz sobie człowieka, który grał w klubach piłkarskich, ryzykując życie? Ludzi, którzy tratowali się na śmierć, próbując dotrzeć na stadion? Zawodników, którzy wychodzili na murawę, obawiając się nalotu?

 

Przyznam szczerze, że ja nie słyszałem wcześniej takich opowieści, dlatego książka „Futbol w cieniu holokaustu“, która zawiera ich bez liku, wciągnęła mnie tak, jak wciągać potrafią tylko bramy nocą na warszawskiej Pradze, i nie wypuściła do samego końca. Simon Kuper, brytyjski dziennikarz żydowskiego pochodzenia, opisał historię II wojny światowej przez pryzmat piłki nożnej i udowodnił, że sport jest idealnym zwierciadłem odbijającym to, co dzieje się w polityce i społeczeństwie.

 

Trzonem narracji autor uczynił dzieje Ajaxu Amsterdam, historię jego żydowskich zawodników i działaczy w czasie wojny i po niej. Z kart książki poznajemy też losy klubów i zawodników francuskich, angielskich, niemieckich, a nawet wymazanego z historii naszego sportu genialnego Polaka Ernesta Wilimowskiego. Dowiadujemy się między innymi, czego Goebbels nie rozumiał w futbolu, dlaczego Hitler na stadionie pojawił się tylko raz, jaką funkcję pełniły rozgrywki w jego propagandzie, jakie okoliczności towarzyszyły meczowi, który angielska reprezentacja rozpoczęła nazistowskim pozdrowieniem, ale też dlaczego Danii udało się uratować prawie wszystkich „swoich” Żydów, a w Holandii po wojnie została ich zaledwie garstka.

 

Szczęśliwie brak tu nadętego, naukowego języka. W trakcie lektury czytelnik dostaje masę dobrze wyselekcjonowanych i przystępnie opisanych opowieści. To w dużej mierze wspomnienia ludzi, z którymi autor rozmawiał. Wspomnienia tragiczne, wstydliwe, czasem niekompletne, czasem wzniosłe. Futbol momentami wydaje się dla nich tylko tłem. Mimo wszystko jest w nich coś ze sportowej pasji komentatora, co sprawia, że każdy zapamięta tę pozycję na długi czas. To najlepsza książka, jaką czytałem od wielu miesięcy.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także