18 października 2012

Parada odmieńców

„Dziwne zwierzęta” Lotty Olsson to książka przyjemna i do czytania, i do oglądania. Bo któż mógłby przypuszczać, że pospolite zwierzęta są tak niezwykłe?

 

Skandynawia ma tę przedziwną właściwość, że oprócz kryminałów jest również niewyczerpanym źródłem niezwykłej literatury dziecięcej – wystarczy przytoczyć kilka nazwisk: Hans Christian Andersen, Tove Jansson, Astrid Lindgren, Selma Lagerlof. Trudno „przebić” twórców tego kalibru, ale „Dziwne zwierzęta” Lotty Olsson to z pewnością książka godna uwagi.

 

Nie tak łatwo napisać opowieść edukacyjną. Sztuką jest za to wyważyć proporcje i nie wepchnąć w tekst zbyt wielu nudnych (zwłaszcza dla dzieci) informacji. W „Dziwnych zwierzętach” zamiast tego mamy długonosego mrówkojada z kompleksami i jego przyjaciółkę, małą orzesznicę. Organizowany przez nich konkurs na najdziwniejsze zwierzę na świecie staje się pretekstem, by przedstawić znane (i mniej znane) stworzenia i ich przedziwne zwyczaje. Któż mógłby zgadnąć, jak niezwykłymi zwierzętami są pospolite mrówki czy krowy?

 

Autorka przy pomocy śmiesznej opowiastki porusza rozmaite zagadnienia: akceptację siebie i innych, naukę przegrywania z honorem, a nawet kwestię wpadania do znajomych bez zapowiedzi. Co prawda ukrywanie ludzkich charakterów pod postaciami zwierząt, to koncept wykorzystywany już starożytności, ale dla małych mieszczuchów może być okazją do przyjrzenia się bliżej zwierzętom, których na co dzień nie mają okazji spotkać. I przekonania się, że krowa wcale nie jest taka straszna (chociaż jest wielka i muczy). Bardzo ładnie wykorzystany jest tu również schemat działania Internetu, występującego pod postacią wielkiej sieci, oczywiście pajęczej. Cóż, takie czasy, że nawet leśne zwierzęta czują potrzebę bycia online.

 

Na uwagę zasługuje również szata graficzna, zwłaszcza ilustracje Marii Nilsson Thore, które stanowią integralną część książki. Urzeka postać mrówkojada, który oprócz długiego nosa może się poszczycić pokaźnym brzuchem. Szczególnie urzekła mnie jednak okładka z płóciennym grzbietem książki, który jako żywo skojarzył mi się z lekturami z własnego dzieciństwa.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także