1 września 2014

Piękno gór

„Biała skała” Hugh Thomsona, mimo pewnych dłużyzn i zbyt szczegółowo przedstawionych faktów, jest fascynującą opowieścią podróżniczą, opisująca tajemniczą historię Inków i krajobraz Andów.

 

Wszystko rozpoczyna się w 1982 roku, gdy Thomson zafascynowany opowieściami znajomego rodziny na temat inkaskich budowli, wraz z dwoma kolegami wyrusza na poszukiwanie zaginionego miasta Inków, Llactapaty. Wyprawa, co dość zaskakujące, zważywszy na brak wykształcenia i przygotowania młodych odkrywców, kończy się sukcesem. Ale to dopiero początek dwudziestoletniej przygody Thomsona z najdoskonalszymi budowniczymi Ameryki Południowej i ich dziełami.

 

Hugh Thomson, wolny od ciężaru akademickiego wykształcenia, zachował cudowną świeżość spojrzenia laika. Dzięki wrażliwości, nie zaś archeologicznej wiedzy wysnuł kilka ciekawych teorii na temat inkaskiej architektury. Zwrócił między innymi uwagę na to, iż wcale nie kwestie obronne, a estetyczne kierowały Inkami w budowaniu miast na ogromnych wysokościach. Jak zauważa „szesnastowieczną kulturę Inków cechowała niezwykła obsesja na punkcie piękna gór – która w kulturze europejskiej pojawiła się dopiero kilkaset lat później”. Właśnie to stanowi – zdaniem Thomsona – kluczowy element w zrozumieniu inkaskiej kultury, architektury i sztuki, które w swoim założeniu miały odtwarzać i pogłębiać piękno górskich szczytów. Najważniejsza była bowiem nie funkcjonalność, ale estetyka. Równie ciekawy jest pogląd Brytyjczyka na temat najlepiej znanego inkaskiego miasta, Machu Picchu, które według niego (a wbrew stanowisku większości badaczy) nie mogło i nie pełniło przypisywanej mu roli centrum religijnego, będąc raczej czymś na kształt eleganckiego kurortu, rezydencji zimowej władcy.

 

„Biała skała” to pasjonująca opowieść o przeszłości, pradawnym ludzie i stworzonej przez niego cywilizacji, przybliżona przez architektoniczne pozostałości. Po skończeniu lektury Tej pełnej angielskiego humoru i ogromnego dystansu historii ma się ochotę chwycić plecak i wyruszyć w wysokie Andy.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także