31 marca 2014

Polak, Czech i Węgier wchodzą do Europy

Do Europy – tak, ale z naszymi umarłymi. Alexandra Laignel-Lavastine najpewniej nieświadomie nawiązuje w „Duchach Europy” do tytułu znanej książki Marii Janion, odczytując jego metaforykę dość dosłownie.

 

Francuska filozofka i eseistka patrzy jednak z innej perspektywy niż Janion. Wysuwa bowiem tezę, iż przyszłość Europy jako idei musi bazować na jej kulturowym dziedzictwie reprezentowanym przez środkowoeuropejskich pisarzy i myślicieli, bo to intelektualiści z tego regionu, najboleśniej dotkniętego dwudziestowieczną tragiczną historią, w najwyższym stopniu skłonni są zaświadczyć, jakim niebezpieczeństwem okazuje się zagubienie ducha filozofii, o którym w roku 1935 pisał znajdujący się już wtedy na nazistowskiej czarnej liście Edmund Husserl. W wypowiedzi niemieckiego filozofa, którą Alexandra Laignel-Lavastine obiera za punkt wyjścia swojego eseju, pojawia się teza, że jedynym właściwie wyjściem Starego Kontynentu z impasu, który ledwie kilka lat później został rozwiązany w najgorszy z możliwych sposobów, jest „odrodzenie Europy z ducha filozofii”.

 

Owego zagubionego ducha szuka francuska autorka w dziele i myśli trzech wybitnych przedstawicieli kultury środkowoeuropejskiej – Czesława Miłosza, Jana Patočki i Istvana Bibó. Polskiego poetę, czeskiego filozofa i węgierskiego myśliciela politycznego łączy wspólne doświadczenie totalitaryzmu, intelektualny opór oraz dysydencka działalność. Wspólna dla ich myśli jest próba zgłębienia istoty zależności między odwagą a strachem, indywidualizmem a konformizmem. Przede wszystkim jednak interesuje ich, jak w warunkach powszechnej podłości można zachować postawę moralnie niewzruszoną. Są to pytania o tyle ciekawe, że dla przedstawicieli Zachodu nieco abstrakcyjne. Trzy rozdziały poświęcone poszczególnym bohaterom układają się w opowieść o ponadnarodowej, paneuropejskiej historii idei, którą Laignel-Lavastine domyka baumanowską refleksją nad kapitalistyczną z ducha globalizacją.

 

Opowieść o trzech dysydenckich autorach, których dzieło pozostaje jakże emblematyczne dla czasów, w których tworzyli, Laignel-Lavastine ukazuje w szerszej perspektywie czasowej, rozpisując intelektualne dzieje Europy Środkowej na trzy pokolenia. Pierwszym, z którego twórczości w znacznej mierze czerpać będą bohaterowie eseju, są przedstawiciele odchodzącej w niebyt kultury austro-węgierskiej (Kafka, Roth, Musil, Broch), dowodzący iż schyłek epoki modernistycznej łączy się z nieuniknioną dehumanizacją, wynikającą z „utożsamienia rozumu z bezosobowością munduru”. Drugim pokoleniem dochodzącym do głosu w latach trzydziestych jest generacja, do której należą właśnie Miłosz, Patočka i Bibó – autorzy, którzy obserwowali jak faszyzm i komunizm depczą kształtującą się nową moralność humanistyczną. Trzecim wreszcie pokoleniem są spadkobiercy tej idei, do których Timothy Garton Ash w eseju o znaczącym tytule „Czy Europa Środkowa istnieje?” zaliczył Adama Michnika, Václava Havla i Györgya Konráda (mamy więc ponownie do czynienia z zestawem Polak, Czech i Węgier).

 

Laignel-Lavastine tworząc tę szeroką panoramę dziejów dwudziestowiecznej Europy i patrząc na nie poprzez intelektualne dzieła przedstawicieli byłych demoludów, szuka w ich myśli wskazówek dla pokoleń jeszcze późniejszych, wzrastających w epoce poszerzonej czy też zjednoczonej Europy. Nowej Europy, którą autorka postrzega „jako rozpaczliwie puste my, jako biurokratyczny twór”. W tym kontekście jej esej jawi się jako istotna próba zwrócenia uwagi Europejczyków na intelektualny dorobek „drugiej Europy”, niezwykle wzbogacający wizerunek wspólnej historii. Są jednak w książce paryżanki fragmenty, które mogą nieco irytować. Chodzi przede wszystkim o wyczuwalny ton wyższości, a jednocześnie nadmiernej ekscytacji, z jaką autorką odkrywa środkowoeuropejskie dziedzictwo. Ale też o drobne nieścisłości (czy naprawdę o Jakobsonie można jednoznacznie powiedzieć, że był Amerykaninem?) i nazbyt eksponowaną subiektywność spojrzenia (ciągłe „nadstawianie lewego ucha”). Niezależnie od tych mankamentów „Duchy Europy” są ważnym głosem w budowaniu pomostu pomiędzy dwoma światami, które choć tak bliskie, dopiero uczą się wzajemnie egzystować.