3 listopada 2014

Widzieć to za mało

Majdan, Euromajdan, Ukraina… Wszyscy widzieli, wszyscy wiedzą. Wiedzą, bo widzieli. Ale kamery internetowe, transmitujące na żywo obraz z Euromajdanu nie odpowiedziały na pytanie podstawowe: jak, do diabła, w XXI wieku, w dobie absolutnego triumfu rozumu, możliwe są makabryczne sceny rodem z wieku XIX? I jakim cudem przydarza się to nie „gdzieś dalej, gdzieś indziej”, lecz w Europie? I czy na pewno w Europie?

Kto, wśród milionów śledzących z zapartym tchem transmisje na żywo, zadał sobie pytania podstawowe – o przyczyny i skutki? Ilu takich było, procent, ułamek procenta? Obrazki migają, krew się leje, Europa grozi palcem, krew się leje dalej… Dlaczego?

Na to i wiele innych pytań szukają odpowiedzi autorzy antologii „Zwrotnik Ukraina”. Do współpracy wydawnictwo Czarne zaprosiło pisarzy, historyków, socjologów, artystów, tych, którzy byli w pamiętnych dniach na Majdanie, i tych, którzy obserwowali Majdan z daleka. Wśród autorów znaleźli się – w większości – Ukraińcy (m.in. Jurij Andruchowycz – redaktor tomu, Serhij Żadan, Jewgienija Biełorusiec – autorka tekstu i fotografii zamieszczonych w tomie, Jurko Prochaśko), ale też Rosjanka (Alisa Ganijewa), Polak (Andrzej Stasiuk), Austriak (Martin Pollack), Niemiec (Wilfried Jilge) i Amerykanin (Timothy Snyder).

Trudno oceniać pod względem literackim zapis bieżącej chwili, trudno przyznawać jakiekolwiek punkty i wystawiać noty próbie podsumowania, próbie zrozumienia, gdy „temat” tej antologii nie jest zamknięty, dzieje się, tu i teraz, na naszych oczach… Niemniej, „Zwrotnik Ukraina” to z całą pewnością książka ważna, tak jak ważna jest każda próba, każdy wysiłek zrozumienia tego, co dzieje się z Innym człowiekiem, Innym pisanym wielką literą, jak pisał o Innych Ryszard Kapuściński. Bo nie wystarczy widzieć, widzieć to za mało, trzeba jeszcze (z)rozumieć…

Polecam więc „Zwrotnik” wszystkim, bo to mądra, wyważona książka, a jej siłą jest wielogłos, różne punkty widzenia i patrzenia na procesy, jakie zachodzą na Ukrainie. Tym, którzy w procesie rozumienia tego, co dzieje się za wschodnią granicą, przyzwyczajeni są do stosowania europejskich norm i kategorii polecam zwłaszcza przedostatni tekst tej antologii autorstwa Andrzeja Stasiuka:

„Wybierając się do Moskwy czy Petersburga, ulegamy złudzeniu, że to wciąż Europa, tyle że nieco egzotyczna, ale w stopniu, który nas ekscytuje, lecz nie wpędza w konfuzję. (…) Tak chyba jednak nie jest. Nasze zaskoczenie, nasza irytacja i nasz lęk mówią same za siebie. Musimy się pogodzić z tym, że nie graniczymy z własnym dalszym ciągiem. Graniczymy z kimś innym. Dziwna jest nasza naiwność w tym względzie. Dziwna i podszyta wyższością. Jesteśmy tak otwarci na »innego«, gdy przychodzi z pokorą, w potrzebie i chce się stać jednym z nas. Gdy jednak zjawia się bez próśb, bez oczekiwań, lecz z żądaniami, znajdujemy jedynie słowa oburzenia. Jakby nas oszukano. Albo jakby nasze prawdy miały być oczywiste dla całego świata. Nie są i prawdopodobnie nigdy nie będą”.

Tekst Stasiuka jest kluczem do tej antologii, zmusza bowiem do postawienia sobie pytania: czy na pewno rozumiem to, co widzę? Czy na pewno? Brak pewności nie jest niczym złym, lecz brak potrzeby stawiania sobie pytań jest grzechem zaniechania. Bo trzeba rozumieć, a nie widzieć, widzieć to jeszcze za mało. Tylko wtedy solidarność z Ukraińcami będzie miała jakikolwiek sens. I o tym także, a może przede wszystkim, choć między wierszami, jest „Zwrotnik Ukraina”.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także