27 marca 2015

Zrozumieć Maroko

Wydawnictwo Świat Książki serwuje czytelnikom kolejną pozycję z dorobku Paula Bowlesa, ikony amerykańskiej kontrkultury. W „Domu pająka” wracamy do ukochanego przez pisarza Maroka, targanego politycznymi niepokojami.

Wychowany w ortodoksyjnej wierze nastoletni Amar oraz niechętny wobec postępu niszczącego kulturowe dziedzictwo Maroka pisarz Stenham stają się świadkami narastającego nacjonalizmu, który nieuchronnie prowadzi do przewrotu i rebelii przeciwko francuskim kolonizatorom. Bohaterowie ci w chaosie wydarzeń zaczynają coraz wyraźniej zbliżać się do siebie, kierowani być może ustalonym od zarania dziejów przeznaczeniem. Obaj wyróżniają się na tle swoich towarzyszy: Amar, wierzący w specjalne posłannictwo, które powierzył mu Allach, stawia jednocześnie trudne pytania na temat religii oraz, co być może ważniejsze, polityki marokańskich nacjonalistów. Stenham zaś, jako jedyny spośród przebywających w Fezie obcokrajowców, stara się zrozumieć mentalność miejscowej ludności i opowiada się przeciw postępowi, niszczącemu kulturowy dorobek Maroka. Ostatecznie zarówno pisarz uwięziony pomiędzy miłością do Wschodu a zachodnim pochodzeniem, jak i Amar, igrający niebezpiecznie ze swoją wiarą, muszą nieuchronnie ponieść klęskę. Pokazują tym samym, że między wrogimi stronami nigdy nie dojdzie i nie może dojść do wzajemnego zrozumienia.

„Dom pająka” najlepszy jest w rozdziałach opowiedzianych z punktu widzenia Amara. Otrzymujemy wówczas doskonałą, zmysłową prozę, z której bije fascynacja marokańską kulturą. Amar, niezwykły chłopiec obdarzony specjalnymi mocami staje się przewodnikiem po islamskim świecie, jego religii i zwyczajach, uchylając się przy tym przed zbędnym komentarzem. Proza Bowlesa jest w tych fragmentach żywa, pulsująca nieodgadnioną tajemnicą tego, co skrywa przyszłość. W porównaniu z nią rozdziały napisane z punktu widzenia przedstawicieli świata Zachodu wypadają raczej blado.

Być może przyczyną jest fakt, że rozdziały „Zachodnie” służą – i niestety mamy tego pełną świadomość – przede wszystkim wyrażeniu poglądów samego Bowlesa. Aby je wygłosić, porte parole autora – Stenham – musi w rozmowie zderzyć się z ludźmi reprezentującymi postawy odmienne: nastawionego wyłącznie na zysk Mossa, nierozumiejącego realiów Maroka Kenziego oraz, przede wszystkim, madame Veyron, popierającej rebelię amerykańskiej turystki, która staje się przedmiotem nie do końca jasnej z fabularnego punktu widzenia fascynacji Stenhama. Bohaterowie ci, schematyczni i pozbawieni głębszej psychologii, stają się nieomal wyłącznie punktem odbicia dla przemyśleń Stenhama na temat Maroka. Szczególnie potraktowana zostaje jedynie madame Veyron, której głos na chwilę pojawia się w narracji. Niestety i ona kieruje się niezrozumiałymi pobudkami, jakby jej intencją było w pierwszej kolejności zirytowanie Stenhama i pobudzenie raczej biernego w innych okolicznościach pisarza do działania.

Mimo tej schematyczności części bohaterów, powieść czyta się doskonale. „Dom pająka” jest jedną z najciekawszych wydanych w Polsce powieści Bowlesa. I choć pisarz ten zdecydowanie lepszy jest jako eseista i reportażysta – od jego dzienników z podróży nie sposób się wprost oderwać – to warto sięgnąć po jego utwory prozatorskie. „Dom pająka”, wciąż zaskakująco aktualny w swoim komentarzu do konfliktu między Zachodem a islamskim Wschodem godny jest polecenia nie tylko miłośnikom kultury arabskiej.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także