Recenzja
Zbrodnicze dziedzictwo
„Sprawa Colliniego” odbiła się w Niemczech równie głośnym echem, co „Lektor” Bernharda Schlinka. Sięgnęłam po debiutancką powieść Ferdinanda von Schiracha, nic nie wiedząc o jej autorze, prócz tego, że z wykształcenia jest prawnikiem i że wcześniej opublikował już dwa tomy opowiadań. „Lektor” Schlinka to rzecz znakomita, więc nastawiłam się na ucztę wysokich lotów. Niestety, „Sprawa Colliniego” rozczarowuje.
Powieść Schiracha podejmuje problem reakcji niemieckiego wymiaru sprawiedliwości na zbrodnie czasów II wojny światowej oraz pojemny temat winy i kary. To dość nietypowy kryminał, mordercę poznajemy bowiem już na drugiej stronie książki. Sprawcą jest tytułowy Collini. Motyw ujawniony zostanie na stronach ostatnich. Wina jest, kara nadchodzi po latach, kwestia sprawiedliwości wyroku budzi spory pomiędzy dwoma prawnikami – młodym, świeżo upieczonym adwokatem-idealistą, Casparem Leinenem, i starym wygą adwokatury, ściśle trzymającym się litery prawa, Richardem Mattingerem.
Początek „Sprawy” zapowiada świetną rzecz. Wątki zawiązują się w intrygujący sposób, akcja płynie wartko, napięcie rośnie zgodnie z oczekiwaniem, aż nie można się oderwać od książki. Jednak to tylko początek. Po trzydziestu stronach postaci przestają się rozwijać, dialogi stają się trywialne, zaś wątek miłosny okazuje się banalny. Adwokaci ukazują swoje motywacje nie poprzez działanie, ale informując o nich w dialogach, które ciążą ku niepotrzebnym puentom. Całość zupełnie do czytelnika nie przemawia. Zasadnicze kwestie winy i kary jawią się jako błahe. Próżno szukać tutaj rozważań na miarę „Lektora”, o „Zbrodni i karze” nie wspominając. Po książce Schiracha pozostają ledwie chłód i niedowierzanie.
Autor jest wnukiem Baldura von Schiracha, przywódcy Hitlerjugend, późniejszego gauleitera Wiednia, który był odpowiedzialny za wywiezienie 185 tysięcy Żydów do obozów koncentracyjnych. Po wojnie uznany za zmarłego, na wieść, że skarżyć będą jego organizację, sam zgłosił się do władz alianckich. Został skazany przez Trybunał w Norymberdze na 20 lat więzienia. Grób zdobi napis: „Byłem jednym z was”. Jego wnuk uczynił tematem swej pierwszej powieści zbrodnię hitlerowską, którą luka w niemieckim systemie prawnym przez lata pozwalała tuszować. Jednak to jego osobista historia sprawia, że nie żałuję sięgnięcia po „Sprawę Colliniego”.