17 maja 2013

Pozornie proste historie Alice Munro

Nowy tom opowiadań Alice Munro potwierdza literacki kunszt Kanadyjki, jednej z najważniejszych współczesnych pisarek. W czternastu małych narracjach perfekcyjne opanowanie formy łączy się ze zmysłem obserwacji i językowym minimalizmem. Po raz pierwszy w pisarskiej karierze Munro – i według jej słów: po raz ostatni – pojawiają się też w „Drogim życiu” utwory autobiograficzne, w całości osnute na wspomnieniach autorki.

 

Gospodyni domowa przy biurku

 

Tym razem polscy czytelnicy musieli czekać na nowy zbiór Munro tylko pół roku dłużej niż anglojęzyczny świat. Twórczość kanadyjskiej pisarki została odkryta w Polsce zaledwie kilka lat temu. Wydanie „Uciekinierki” w 2009 roku uruchomiło jednak silne zainteresowanie opowiadaniami Munro i pociągnęło za sobą tłumaczenia kolejnych zbiorów: „Zbyt wiele szczęścia”, „Widoku z Castle Rock”, „Za kogo ty się uważasz?”, „Kocha, lubi, szanuje…”, „Tańca szczęśliwych cieni”.

 

Alice Munro debiutowała stosunkowo późno – w wieku 37 lat. W lokalnej gazecie pojawił się wówczas nagłówek Housewife Finds Time to Write Short Stories – „Gospodyni domowa znajduje czas na pisanie opowiadań”. Szybko okazało się, że jej pisarstwo nie jest fanaberią kobiety znudzonej codziennością. Debiutancki tom z 1968 roku Munro został wyróżniony Nagrodą Gubernatora Generalnego Kanady, którą pisarka zdobywała później jeszcze dwukrotnie. Stopniowo z autorki dostrzeganej przede wszystkim przez innych pisarzy i cenionej za znakomity warsztat prozatorski, Munro stała się również pisarką chętnie czytaną i tłumaczoną na wiele języków. Uhonorowana w 2009 roku Nagrodą Bookera za całokształt twórczości, jest dzisiaj wymieniana wśród najpoważniejszych kandydatów do literackiego Nobla.

 

Życie, czyli niewiedza

 

Większość spośród czternastu opowiadań zebranych w tomie „Drogie życie” otwiera proste zdanie w czasie przeszłym – na tyle sugestywne, by bez ostrzeżenia wrzucić czytelnika w środek historii, której bohaterów jeszcze nie zna, której tła jeszcze nie może się domyślać. Wywołuje to wrażenie zbliżone do oglądania obrazu, gdy percepcja jest natychmiastowa i pozbawiona wyraźnego początku, bo nie opiera się na sekwencji słów, lecz na pewnym układzie już obecnych, od razu widocznych elementów. Małe narracje Munro rozwijają się meandrycznie, ale to pierwsze wrażenie specyficznie rozumianej obrazowości zostaje w czytającym, a każdy kolejny plastyczny opis jedynie je wzmacnia. Być może jest ono pochodną metody pracy autorki: Munro uruchamia bowiem swoją pisarską wyobraźnię, przywołując pojedynczą scenę, w której postaci intensywnie oddziałują na siebie nawzajem. Wtedy sama jeszcze nie wie, skąd przychodzą, co im się przydarzyło, jaki jest ich sposób mówienia i odczuwania – widzi tylko wycinek ich rzeczywistości, i to wokół niego osnuwa swoje historie. Co istotne, z większej całości zostaje wyjęty nie tylko ten pierwszy kawałek świata. Lekturze opowiadań Munro, skądinąd skonstruowanych z niezwykłą precyzją, towarzyszy poczucie, że możemy uchwycić zaledwie fragment rzeczywistości, że to, co się dzieje, ma źródła i następstwa, o których nic nie wiemy i niczego nie możemy się dowiedzieć.

 

Wrażenie to wzmacnia specyficzny montaż opowieści. Pisarka przewrotnie zmienia znaczenie początku i zakończenia: rozpoczyna narracje od nagłego zamknięcia pewnego etapu życia bohatera (jak choćby w opowiadaniu „Pociąg”, w którym „skok z pociągu miał być czymś w rodzaju unieważnienia tego, co było”) albo urywa opowieść właśnie wtedy, gdy pojawia się nowy wątek (jak w „Domowym zaciszu”, którego ostatnie zdania zwiastują wewnętrzną przemianę jednej z postaci). Nieoczywiste cięcia i zapętlenia czasu sprawiają, że tekst komplikuje się i nabiera innego sensu. Te zabiegi odzwierciedlają też powracający temat pisarstwa Munro: problem niewiedzy i poznawczego błędu.

 

Postaci z opowiadań Kanadyjki doświadczają bowiem świata cząstkowo, nigdy w pełni. Mają ograniczony wgląd we własne uczucia, mylnie oceniają reakcje innych i muszą wciąż na nowo nadawać znaczenia swoim doświadczeniom. Ta nieustanna reinterpretacja ma różnorakie przyczyny. Wynika z dążenia do uporania się z traumą, jak w poruszającym opowiadaniu „Żwir” („w mojej wyobraźni (…) nadal tkwię w miejscu i czekam na jej wyjaśnienia, czekam na plusk”), z nagłego olśnienia, które odwraca dotychczasową perspektywę emocjonalną („Coś jej przyszło do głowy. We śnie” – „Corrie”), z przemian świadomości wywołanych przez chorobę lub starość („Nieopodal jeziora”), z tajemniczej dynamiki ludzkiej pamięci („Nie upłynął nawet tydzień, a już wydarzenia tego pierwszego dnia wydały mi się niezwykłe, niemal nierealne” – „Amundsen”). Teraźniejsze zdarzenia zniekształcają sens tego, co działo się wiele lat temu, a niewypowiedziane pragnienia i dawne lęki sprawiają, że mylnie interpretujemy cudze gesty („Amundsen”, „Dolly”). Wtrącenia dotyczące przeszłości lub dłuższe retrospekcje odsłaniają motywacje bohaterów, ale tylko cząstkowo, nie przynosząc pełnego wyjaśnienia ich postaw. Munro na wiele sposobów wyraża tę egzystencjalną niepewność postaci co do samych siebie i otaczającego świata. W opowieściach dorosłych umieszcza spojrzenie dziecka, a w opowieści dzieci wplata perspektywę dorosłego. Włączając do narracji tryb przypuszczający i alternatywne wersje wydarzeń (co szczególnie wyraźnie widać w „Żwirze”), pokazuje, że istnieje więcej niż jedna możliwa rzeczywistość. Poczucie, że niezależnie od wysiłku ślizgamy się po powierzchni, wzmacniają fragmenty, w których najsilniejsze, najbardziej złożone emocje są opisywane jedynie za pośrednictwem drobnych gestów („Amundsen”). Podobnie działają porównania zderzające cechy psychiczne z fizycznością („Jego opinie w pewnym sensie były tak samo jednolite jak jego skóra” – „Dotrzeć do Japonii”).

 

Po raz pierwszy o sobie

 

Zdarza się też, że Munro posługuje się wtrąceniami i zdaniami w nawiasach – jakby walcząc o pełniejszy, właściwy wyraz, ale też podkreślając, że opis różni się od rzeczywistości, nigdy idealnie do niej nie przylega. Te dwie kwestie: cząstkowej wiedzy i cząstkowej ekspresji, wiążą się z powracającym w jej tekstach pytaniem o prawdę i zależność między światem opisanym a rzeczywistymi wydarzeniami. Eksperymentem z przeszłością była dla kanadyjskiej pisarki książka „Widok z Castle Rock” – zbiór powiązanych ze sobą opowiadań tworzących rodzaj sagi rodu, opartych na historii szkockich przodków Munro. „Drogie życie” przynosi zaś cztery teksty, w których autorka podejmuje grę z własną biografią – „zupełnie odrębny zbiór utworów literackich, autobiograficznych, jeśli chodzi o sferę uczuć, ale niekoniecznie, jeśli idzie o fakty”. We wspomnieniach atmosfery domu, relacji rodzinnych i chorej matki odkrywamy intymny świat dorastającej dziewczynki, gdzie znów stale ujawnia się napięcie między tym, co prawdziwe i jedynie prawdopodobne. Napięcie tym mocniejsze w twórczości Munro, że – jak to określiła inna kanadyjska pisarka, Margaret Atwood – jedną z rzeczy, w których autorka „Uciekinierki jest doskonała”, stanowi „zderzanie ludzkich oczekiwań z tym, jak faktycznie układa się życie. Szukamy oparcia w stałych punktach dnia. Słońce znów wzejdzie, pan Brown znów otworzy sklep i będzie sprzedawał mleko”. W opowiadaniach Munro słońce gaśnie, a drzwi sklepu pana Browna pozostają zamknięte – do tej zewnętrznej nieprzewidywalności zdarzeń dochodzi jednak nieprzewidywalność ludzkich reakcji, i nie dotyczy ona wyłącznie innych, lecz także nas samych. Postaci z „Drogiego życia” zachowują się w sposób nieoczekiwany, niecodzienny, zaskakujący: pod wpływem impulsu zmieniają zdanie, wycofują się, odcinają od dotychczasowych, wydawałoby się spójnych wyborów. Ich nagłe decyzje i nieracjonalne zachowania paradoksalnie wpisują się w logikę świata Munro, ich nieprzewidywalność nie wynika bowiem wyłącznie z przypadku, lecz także z niedoskonałości poznania – z tego właśnie, że tak naprawdę nie znamy ani siebie, ani rzeczywistości poza nami.

 

„Czechow w spódnicy”

 

W „Drogim życiu” doświadczenie to staje się udziałem outsiderów, samotników, odmieńców, ale też zwykłych ludzi, włączonych w nurt życia swoich miasteczek i wspólnot. Munro dyskretnie podkreśla status swoich bohaterów – dzięki temu łatwiej jest ich umiejscowić w społecznej przestrzeni, wypełnić lukę w naszych wyobrażeniach o nich. Szczególne miejsce w tekstach pisarki zajmują kobiety, nieraz płacące wysoką cenę za naruszenie konwencji, wyjście poza rolę, jaka została im narzucona. Od subtelnego portretowania postaci ważniejsze wydaje się jednak to, że opisywani przez Munro ludzie wchodzą w relacje. Może to oznaczać nawiązanie nieokreślonej więzi, która nabierze mocy w momencie utraty bliskiej osoby („Wyjechać z Maverley”), podporządkowanie drugiemu człowiekowi, powodujące utratę części siebie („Domowe zacisze”), odkrycie na nowo siły dawnych uczuć („Dolly”), czy zaangażowanie, które wywoła lęk przed bliskością („Duma”, „Pociąg”). Alice Munro pochyla się nad mnogością przejawów miłości i samotności, i zamyka opowieść o nich w przejrzystą, oszczędną formę. Czyni to z wirtuozerią, która sprawia, że doskonale wyważona, wysublimowana konstrukcja tekstu wydaje się prosta. Kunszt tych małych form prozatorskich sprawia, że Munro bywa porównywana do Czechowa. Sama pisarka takie porównania zdecydowanie odrzuca – podkreślając, że Czechow to zbyt wielka postać, ale też zaznaczając, że głos każdego autora jest odrębny, niepowtarzalny. Niezależnie jednak od tego, na ile uprawione są zestawienia twórczości Kanadyjki i rosyjskiego nowelisty, Alice Munro znajduje się dziś w ścisłej pisarskiej czołówce.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także