Recenzja
Powieść o słoikach
Sarkastyczny, momentami gorzki, ale niepozbawiony humoru – taki jest debiut Magdaleny Żelazowskiej pt. „Zachłanni”. To powieść, która jednocześnie stanowi swoiste studium szczęścia, jak i subiektywną analizą postaw „słoików” – rodzącej się nowej, kontrowersyjnej grupy społecznej.
O szczęście trzeba walczyć – zachłannie, zaborczo i bezwzględnie. Wiedzą o tym zwłaszcza osoby przyjeżdżające do wielkiego miasta, w tym przypadku do Warszawy, w poszukiwaniu osobistego sukcesu. Pogardliwie nazywane „słoikami” każdego dnia muszą mierzyć się z przytłaczającą rzeczywistością, która nie ma nic wspólnego z obiecywaną im kopalnią szans i możliwości. Wielkie miasto przypomina bardziej labirynt pełen pułapek niż spokojną przystań, w której można wieść dostatnie życie.
Dla Pawła i Asi wyznacznikiem szczęścia staje się zdobycie własnego mieszkania. Nie wynajem, a kupno, nawet kosztem mało korzystnej umowy kredytowej z bankiem. Co jednak zrobić, gdy zarobki nie są wystarczające, a żaden bank nie chce udzielić wystarczająco wysokiego kredytu? Ewa zaś pozornie ma już wszystko, czego do szczęścia potrzeba – własne lokum i dobrą, stałą pracę. Rozpaczliwie pragnie jednak stałego związku opartego na miłości. Tymczasem uczucia w wielkim mieście schodzą na drugi plan – ważniejsze jest doraźne zaspokajanie potrzeb.
Pokolenie zachłannych drastycznie zderza się z rzeczywistością. Musi skonfrontować wyobrażenie o szczęściu z realnymi możliwościami i zdecydować się na szereg kompromisów. Ich zachłanność okazuje się z jednej strony synonimem naiwności, z drugiej – głęboko zakorzenionym przekonaniem o tym, że dzięki wytrwałości można wiele osiągnąć. Autorka sarkastycznie rozprawia się nie tylko z mitem prostej drogi do sukcesu w wielkim mieście, lecz także z wyobrażeniami młodych ludzi, którzy czasem zbyt wiele wymagają nie tyle od świata, co od siebie. Robi to z dużą literacką swobodą, sprawnie manewrując pomiędzy ostrym humorem a stonowaną refleksją.
Magdalena Żelazowska proponuje więc czytelnikowi lekką powieść o uniwersalnej tematyce; powieść, która nazywa po imieniu to, z czym zmaga się niemal każdy współczesny trzydziestolatek, a do czego niekoniecznie chce się przyznać. „Zachłanni” to książka bardzo przyjemna w odbiorze, która pozostawia jednak gorzki posmak niewymuszonej autorefleksji, co czyni ją tym bardziej godną polecenia.