4 marca 2015

Bestsellery – luty 2015

Zdumiewa mnie popularność książki-nie książki „Zniszcz ten dziennik”. Czy to dowód kompletnego zidiocenia czytelników, owczego pędu czy też rzeczywiście końca kultury narracji na rzecz fragmentów, ilustracji czy – jak w tym przypadku – „kreatywnej destrukcji”.

header - 678x239 - zniszcz_dziennik

Książka „pisarki” Keri Smith jest tyle warta, co zeszyt wycinanek dla przedszkolaków. Podobny poziom kreatywności. Nie piszę tego złośliwie, piszę, gdyż próbuję zrozumieć, dlaczego ludzie dorośli wydają pieniądze na tego typu gadżety?

Pewną rolę odegrała na pewno wielka promocja, informacje, że „Zniszcz ten dziennik” kupiło na świecie ponad 2 miliony ludzi, poza tym całkiem nieźle przygotowane materiały wideo towarzyszące promocji. Marketing nakręcił modę. Dotychczas jednak mody jakoś były osadzone w świecie rzeczywistych potrzeb, udawało się w historii wypromować rzeczy niepraktyczne, a nawet niegustowne, spełniały jednak potrzeby – w najgorszym razie snobizmu. Czy można mówić o snobizmie w przypadku posiadania książki, która jest produktem masowym, dostępnym za 19,99 zł w Matrasie? Nie, bo snobizm dotyczy dóbr mniej lub bardziej, ale jednak luksusowych. W innym przypadku moda powinna trafiać w masowe gusta. A w tej książce nie dość, że nie ma treści, to i estetycznie jest zupełnie pospolita. Najładniejsza jest w niej okładka.

Krytycy wskazują, że Keri Smith w nowatorski sposób przełamuje treść, że jej książka jest symbolem twórczej wolności i niezależności, że to manifest radości twórczej. Radosnym niszczycielem był autor „Manifestu futurystycznego” Filippo Tommaso Marinetti. Szokował, gdy pisał ponad sto lat temu: „Niechże więc nadejdą radośni podpalacze o zwęglonych palcach. Oto oni! Nuże! Kładźcie ogień pod szafy biblioteczne! Zmieńcie bieg kanałów, aby zatopić muzea! Co za radość widzieć pływające po wodzie, zdane na łaską fal, podarte i wypłowiałe dawne wspaniałe płótna. Chwytajcie za kilofy, za siekiery, za młoty i burzcie bez litości szacowne miasta!”. Dwie wojny światowe w Europie wybiły jednak twórcom z głowy, że niszczenie może stanowić element kultury. W samym terminie „nośnik kultury” jest element trwałości, nie zniszczenia. Dlatego nowatorstwo Keri Smith jako żywo przypomina zeszyt z wycinankami dla przedszkolaka. Gdyby zebrać wycinanki w gruby tom, i gdyby jakiś analityk rynku „książki” zbadał jak wiele się ich co miesiąc sprzedaje, mielibyśmy bestseller wszech czasów.

Pełne zestawienie udostępniamy TUTAJ.