16 kwietnia 2013

Czy Polak może być komunistą

Kiedy zobaczyłam tę książkę, pomyślałam: o Boże, kolejna wnuczka komunisty biadoli, że prawica i IPN postponują jej krewnego.

 

Jednak praca Aleksandry Domańskiej „Ulica cioci Oli. Z dziejów jednej rewolucjonistki” wciąga. Historia Heleny Kozłowskiej (Beli Frisz), babki autorki nie jest może specjalnie odkrywcza – trudno zresztą, żeby była, skoro utkana jest głównie z domysłów, przypuszczeń i cytatów (czego tu nie ma? Brzozowski, Broniewski, Wat, Czeszko, Gontarczyk itp.).

 

Ale już to, co się kryje w tle opowieści o losach funkcjonariuszki KPP i PPR jest ciekawe. Próba Domańskiej, by obronić intencje babki, dobrze pokazuje zapętlenie elit III RP – tych wywodzących się z dysydenckich domów.

 

Mogą potępić Stalina jako kata i despotę, mogą – komunizm jako ideologię, która nie ustrzegła się błędów i wypaczeń, ale już wobec działalności swoich przodków zachowują daleko posuniętą wyrozumiałość. Nie przechodzi im przez gardło, że ich bliscy działali w złej sprawie, że członkostwo w KPP nosiło znamiona zdrady, a PRL została zainstalowana sowieckimi bagnetami. Z ludzkiego punktu widzenia pewnie to zrozumiałe. Z punktu widzenia historycznej prawdy – już nie. To zapewne stąd wziął się też brak rozliczenia, choćby symbolicznego, stalinowskich oprawców, którzy specjalnie nie niepokojeni dożywali swych dni.

 

Beata Zubowicz

 

Czytaj więcej na rp.pl.

Książki, o których pisał autor