Artykuł
Dorastanie w Phenianie
Kontrastowi między dziejami wartkim strumieniem toczącymi się w Europie a bezruchem komunistycznej Azji odpowiada poczucie 12-latka, że zatrzymał się w rozwoju, podczas gdy jego rówieśnicy tam daleko, w Polsce, naprawdę żyją.
Okładka książki, na której wydawca Paweł Dunin-Wąsowicz umieścił egzotyczny znaczek pocztowy z dalekomorskim okrętem pod splendorem bezchmurnego nieba, zapowiada literacką podróż. Obietnica to jednak przewrotna, gdyż autor, Artur Nowaczewski – gdynianin, wnuk kapitana żeglugi wielkiej i sam wędrowiec, od lat samotnie przemierzający pieszo góry Bałkanów – zaprasza nas do krainy swojej młodości: Korei Północnej.
„No dobrze, ale co tam robiłeś? Co stamtąd przywiozłeś?”. W rytmie tych pytań rozwija się jego senna opowieść o wyjeździe do Phenianu. O mieszkaniu w enklawie bloków dla cudzoziemców, o wycieczkach pod czujnym nadzorem skośnookiej bezpieki, o niemożności spotkania ze zwykłymi tubylcami, o edukacji w szkole przy sowieckiej ambasadzie, wpajającej pionierski dryl, który u schyłku ZSRR coraz bardziej osuwa się w groteskę.
Aleksander Kopiński