Artykuł
Dziesięć najlepszych książek dziecięcych
Tylko 41 procent Polaków czyta książki, co daje ponad 22 miliony nieczytających. Pytanie zatem, jak sprawić, żebyśmy nie weszli z powrotem na drzewa, staje się coraz bardziej palące. Wydaje się, że odpowiedź jest tylko jedna: nauczyć nasze dzieci, że książka to najlepsza zabawka, że to jedyna zabawka, która zostaje z człowiekiem na całe życie.
Czytajmy więc zatem naszym dzieciom książki najlepsze, książki ładne i mądre, książki, w których nie znajdziemy systemu nakazowo-zakazowego, tępej dydaktyki, nudnych pouczeń. Poniżej lista 10 najciekawszych i najlepszych książek dziecięcych, wydawanych w wielkich i małych wydawnictwach, długich i krótkich, estetycznie wyrafinowanych i rozwichrzonych, z dłuższymi tekstami i książek wyłącznie obrazowych. Wszystkie one pokazują dzieci w zabawie, opisują przygody uczłowieczonych zwierząt i nie ma w nich słowa na temat tego, że trzeba być grzecznym i myć rączki. Książki z poniższej listy są uniwersalne – te, w których bohaterkami są dziewczynki, świetnie nadają się też dla chłopców, a te o chłopakach to genialna lektura dla dziewcząt. Nic tu nie jest różowe, ani nie strzela z karabinu.
- „Proszę mnie przytulić” – napisał Przemysław Wechterowicz, ilustracje Emilia Dziubak, wyd. Ezop Agencja Autorska
Tata-miś i synek-miś postanawiają poprawić sobie humor i przytulać różne zwierzęta w lesie. W drodze zastanawiają się, co jest lepsze: być synem tak fajnego ojca, czy ojcem tak fajnego syna. Misie idą przez las i przytulają kolejne – cyniczne lub przestraszone − zwierzątka. Ta książka to miód na serce każdego smutnego dziecka i zmęczonego rodzica, to przypomnienie, co jest najważniejsze.
Przytulanie zawsze pomaga i czytanie o przytulaniu też, zwłaszcza że to bardzo piękna i dowcipna książka.
- „Przygody Bolusia” (3 tomy) – Barbro Lindgren, ilustracje Olof Landström, wydawnictwo Zakamarki
Boluś najbardziej lubi bawić się patykami i ziemniakami, ma przytulankę Chrumtaska, musi uciekać przed trzema klawymi knurkami w piłkarskich korkach, marzy o smoczku. Ma też braciszka i obaj zakochani są w Klarze. Boluś gotów jest na wielkie poświęcenie, by Klara wzięła go na kolana, choć długo nie może u niej siedzieć, bo to nudne.
To świetna książka o różnych lękach (o zazdrości o młodsze rodzeństwo, o lęku separacyjnym i lęku przed ciemnością, potrzebie znalezienia swojego miejsca i posiadania osobistej przestrzeni), opowiedziana jednak w bardzo zabawny sposób. Nie ma tu nachalnej dydaktyki, żadnych pouczeń. Tylko Boluś, braciszek i Chrumtasek. Wielbiciele Bolusia, a jest ich legion, wiedzą o czym mówię!
- „Auto” – napisał i ilustrował Jan Bajtlik – wydawnictwo Dwie Siostry
„Dzisiaj za kierowcą siedzę ja. A mama woła: Tylko nie parkuj na dywanie” – tak pisze o zabawie samochodem Jana Bajtlik, jeden z najlepszych młodych polskich autorów książek dziecięcych. Wyrazista kreska, lekko abstrakcyjny rysunek nawiązujący do sposobu rysowania dzieci. Żadnych wypieszczonych, gładkich linii. Świetna, miejska historia dla wszystkich maluchów z obsesją na punkcie motoryzacji i ich rodziców.
Bajtlik opowiada prostą historię o tym, jak używa się samochodu – tankuje, popycha na drodze, zmienia opony, włącza światła, robi to jednak w fantastyczny sposób, używa prostych i obrazowych porównań. O zepsutym aucie: „Czasami silnik skrzeczy jak dziki zwierz”.
Książeczka dla małych dzieci, jednak często zdarza się, że te starsze za Chiny Ludowe nie pozwalają usunąć jej z półki (oto moc przywiązania do literatury).
Kolejne książki Bajtlika także powinnam wpisać na tę listę.
- „Pan Brumm obchodzi urodziny” – napisał Daniel Napp – wyd. Bona
„Co za wspaniały dzień – powiedział pan Brumm, budząc się rano. – Słońce świeci, jest weekend, a jedyne, co mam dzisiaj w planie, to zjeść obfite śniadanko, a potem wypróbować w ogrodzie wytrzymałość hamaka”. Umówmy się – tak zaczyna się opowieść naszych marzeń. Pan Brumm zapomniał jednak o swoich urodzinach, nachodzi go banda przyjaciół, którzy liczą na urodzinowe przyjęcie. Pan Brumm zabiera ich zatem na łąkę i wymyśla dziwne, spontaniczne zabawy. Jak zwykle jednak udaje im się zniszczyć własność Ryjka i przyjęcie zamienia się w pracę w gospodarstwie – „rolnicze przyjęcie urodzinowe pana Brumma”.
Pan Brumm to postać zabawna i dziwaczna – dorosły niedźwiedź, który ma wszystkie cechy dziecka, jest też zapominalski i nieco gamoniowaty. Przyjaźni się z Kaszalotem – złotą rybką pływającą w okrągłym akwarium, które nie przeszkadza mu w prowadzeniu lokomotywy, na przykład.
Cały cykl przygód pana Brumma można polecić dzieciom, bo biednego niedźwiedzia ciągle spotykają jakieś nieszczęścia i niespodzianki (czytaj: przygody), z których w ostatnim momencie udaje mu się uratować. W jeziorze napotyka potwora, wjeżdża lokomotywą w kurnik Ryjka, musi urządzić Boże Narodzenie, choć nie ma z czego. Świetne, często dość absurdalne historie z konkretnym morałem, który wyłożony jest zawsze w sposób dowcipny i subtelny, bez nachalnej dydaktyki.
- „W mieście” – tekst i ilustracje Ali Mitgutsch, wydawnictwo Tatarak
Kolejna ze świetnych, wartych polecenia książek obrazkowych. Tutaj wszystkie sceny rozgrywają się w mieście – na lotnisku, basenie, targowisku, w parku, zoo i sklepie. Nocą i za dnia, latem i zimą. Łatwo o tym opowiadać, bo wszystko to sceny znane dziecku z życia codziennego, a jednocześnie – przez swoje tematyczne powiązanie – ułatwiające opowiadanie. Realistyczna kreska, mnóstwo obrazków, humor, dystans i kilka scen dla gagatków: nocą do jednego z okien zakrada się złodziej, w innym widać całującą się parę, w zoo wrona przebija balonik, ktoś sika do basenu, albo wpycha kolegę. Na jarmarku kot zasadza się na stoisko rybne, chudy mąż niesie stos paczek za grubą żoną. Nie ma nudy.
- „Gruffalo” – tekst Julia Donaldson, ilustracje Axel Scheffler – wyd. Eneduerabe
„Mała mysz w ciemnym lesie chciała raz zażyć ruchu. Kiedy lis ją zobaczył, zaburczało mu w brzuchu” – tak zaczyna się opowieść o myszce, która musi pokonać wszystkie leśne drapieżniki, także potwornego Gruffalo. Bardzo zabawna, ale i pouczająca historia o tym, jak poradzić sobie za pomocą sprytu, jak pokonać silniejszego.
„Gruffalo” ma też drugi poziom – opowiada o tym, jak stwarza się świat za pomocą słowa, bo mysz próbuje pokonać zagrażające jej zwierzęta opowieścią o potwornym Gruffalo, którego cechy wymyśla na poczekaniu. Prawdziwe przerażenie dopada ją jednak, gdy okazuje się, że to co wymyśliła, istnieje…
Tomasz Pindel twierdzi, że ta opowieść spełnia wszystkie założenia gatunkowe bajki, analizuje ją też za pomocą „Morfologii bajki” Proppa.
- „Na budowie” – ilustracje Stephen Lomp – wyd. Babaryba
Jeden z ciekawszych picture booków ostatniego czasu – bogata, ale nieprzeładowana, pełna śmiesznych, często przewrotnych scenek lektura. Rodzice Mimika zlecają budowę domu na nowym osiedlu, prace na budowie wrą, choć jeden z robotników – Affe ciągle stoi w kolejce do ubikacji. Jeż z córką odnajduje kości dinozaura, babcia Pudela z uwiązanym na smyczy jamnikiem spaceruje po rozkopach. Kotek Urlopek wyleguje się na każdej dostępnej powierzchni, Mimik ucieka rodzicom na dach, pawian-szalony motocyklista flirtuje z małpką okularnicą. Na kolejnych stronach widać dziesiątki scen i postaci, o których można opowiadać godzinami.
Wydawnictwo Babaryba pokazuje, jak wydać dobrą książkę obrazkową na fali zapoczątkowanej przez Mizielińskich. W zalewie takich publikacji widać jednak, że to trudny gatunek, bo na stronie trzeba umieścić wiele scen i postaci, ale jednocześnie nie przeładować. Babaryba wypada świetnie.
- „Opowiem ci mamo, co robią auta” tekst Marcin Brykczyński, ilustracje Artur Nowicki – wydawnictwo Nasza Księgarnia
„Spójrzmy, jakie są powody,
Że się tłoczą samochody?” – otwiera kartonową, dużą opowieść o przygodach samochodów: w korku w mieście, w polu, w warsztacie i w czasie wypadku, w salonie samochodowym i na przejściu granicznym, w czasie pustynnego rajdu i w śnieżycy. To właśnie – w przeciwieństwie do przygód samochodu Franka – świetny przykład na to, jak przygotować personifikację pojazdów, których maski przypominają twarze, ale nie powodują koszmarów. Na stronie tytułowej trzy auta sięgają po książki, kombajn nosi na głowie chusteczkę zawiązaną na wszystkich rogach, przemytnicy na granicy mają na przedniej szybie opaski złoczyńców, zepsuta limuzyna ma maskę przewiązaną szalikiem. Zabawna, lekka, bogata w szczegóły (motoryzacyjne) lektura – pozbawiona prawie w ogóle tekstu, która uczy dzieci opowiadać o zdarzeniach, ale też o emocjach.
W warsztacie zawieruszył się widelec, gdzie indziej trzeba policzyć wszystkie traktory, albo też na granicy dopasować elementy samochodów do całości, czy znaleźć wszystkie różnice między dwoma obrazkami. Mnóstwo zabawy z książką, która rośnie z dzieckiem i pozwala znajdować ciągle nowe elementy, wymyślać nowe zadania.
- „Siri i okropna świnka” – napisała Tiina Nopola, ilustracje Mervi Lidmann, wydawnictwo Wilga.
Należący do Siri króliczek kończy swój ziemski żywot, wyeksploatowany do cna przez uczuciową właścicielkę. Dziewczynka oddaje go jednak do kliniki dla pluszaków i czeka niecierpliwie na jego powrót. W międzyczasie dostaje zastępczą przytulankę – małą świnkę. Świnka jest jednak obca i groźna, przywiązanie do królika nie pozwala zaakceptować innej maskotki. Książka dla wszystkich tych, którzy mają swoje najdroższe misie i dla ich rodziców, którzy nocą w pośpiechu i z błyskiem szaleństwa w oku próbują wyprać i zreperować owe przytulanki, by na rano były suche i nie usypywały watoliny.
Świetna, fińska historia o dziewczynce, której najlepszymi przyjaciółmi są chłopcy: Mały Otto, Średni Otto i Duży Otto oraz Kerttu, dziewczynka hodująca biedronkę o imieniu Pchła (o tym drobnym semantycznym nieporozumieniu traktuje osobna część).
- „Ja nie chcę do przedszkola” – Stephanie Blake – wydawnictwo Dwie Siostry
Oswajanie lęków to jedno z głównych zadań książek dziecięcych. Najczęściej jednak dorośli autorzy wybierają fabuły dydaktyczne i porządnickie, nudne z perspektywy dziecka. Tymczasem Stephanie Blake w tej książce w świetny sposób nie tylko oswaja przedszkole, ale daje też szansę, żeby oswoić lęk przed nim. Znany z kontrowersyjnej książki „Kupa siku” króliczek Henio tym razem na wszystkie propozycje związane z przedszkolem odpowiada wciąż: „co to, to nie” i robi to w różnych tonacjach i sytuacjach. Początkowo przerażony i oporny już w ciągu pierwszego dnia zakochuje się w swoim przedszkolu i nie bardzo ma ochotę wracać do domu. Lekka, zabawna historia, z fantastycznym i sprytnym układem graficznym, dająca szanse na poważne domowe rozmowy.