18 października 2012

Jak zmieniał się Hollywood

Kino Nowej Przygody miało być odpowiedzią na zapotrzebowania rozrywkowe amerykańskiego społeczeństwa lat 80., a także miało nieść duchowe ukojenie pokoleniu wychowanemu w trakcie wojny w Wietnamie i wyścigu zbrojeń z ZSSR.

W roku 1977 w Hollywood powstały dwie superprodukcje: „Gwiezdne wojny” George’a Lucasa i „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” Stevena Spielberga, które na zawsze odmieniły oblicze (nie tylko) amerykańskiego kina, dając początek zupełnie nowej jakości filmowej. Kino Nowej Przygody, umownie zapoczątkowane przez wspomniane filmy, zdominowało rynek, zapewniając amerykańskim korporacjom niemalże wyłączność w systemie produkcji filmów rozrywkowych na światową skalę aż po dzień dzisiejszy.

 

Zjawisku temu postanowiło przyjrzeć się bliżej ośmioro autorów. Publikacja została pomyślana jako podręcznik akademicki, lecz dzięki poruszanej tematyce, bogatym przykładom filmowym, lekkości języka i klarowności układu stanowi bardzo przystępną i interesującą lekturę dla każdego kinomana, a zwłaszcza dla wielbicieli science-fiction, fantasy oraz współczesnej animacji.

 

W pierwszej części publikacji autorzy starają się scharakteryzować Kino Nowej Przygody i jego odbiorców, nakreślić poruszaną w nim tematykę, polityczne i społeczno-kulturowe tło jego narodzin oraz przedstawić mechanizmy finansowe wielkich wytwórni filmowych. „Chcemy oglądać takie filmy, jakie kiedyś sami oglądaliśmy” (oczywiście ulepszone i zmodyfikowane) – tym hasłem inicjatorzy nowego nurtu kupili szeroką publiczność oraz producentów. Jednak granice Kina Nowej Przygody okazują się dosyć płynne ze względu na jego gatunkowy eklektyzm oraz programową intertekstualność (pozwalającą widzom na zabawę w rozgryzanie popkulturowych odwołań). Jerzy Szyłak wskazuje na postmodernistyczne uwarunkowania zjawiska, nawiązując do Umberto Eco. Współcześnie o Kinie Nowej Przygody – łączącym ze sobą absolutnie wszystkie znane gatunki, poziomy narracji, zdobycze techniki, style oraz szeroki wachlarz różnorodnych kulturowych nawiązań – można by mówić jako o swoistym remiksie.

 

W czasach rządów Ronalda Reagana chodziło jednak głównie o stworzenie beztroskiej, familijnej rozrywki w opozycji do filmów będących nośnikami oficjalnej ideologii czy też kina artystycznego, poświęconego ciężkiej tematyce oraz zawiłym problemom. Kino Nowej Przygody miało być adresowane do odbiorców wychowanych na telewizji, grach wideo i pulp fiction. Tomasz Pstrągowski wskazuje na nową kategorię niezwykle wiernych widzów – pogardzanych nerdów, którzy otwarcie przyznawali się do wstydliwych rozrywek: czytania fantasy, kupowania komiksów i spędzania godzin przed komputerem. To oni oczekiwali na prequele i sequele swoich ulubionych produkcji, wieszali na ścianach plakaty oraz kupowali tematyczne gadżety związane z uwielbianymi filmami. W ten sposób odkryto nową biznesową gałąź powiązaną z filmową produkcją, o której pisze Marcin Adamczak. Agresywny system marketingowy korporacji z branży filmowej rozprzestrzenił się na całą sferę życia społecznego, a wizerunki filmowych bohaterów, współcześnie głównie animacji dla dzieci, zagościły praktycznie na wszelkich możliwych produktach, dostępnych w każdym supermarkecie.

 

Zanim jednak to nastąpiło, do kin wkroczyły nowe, zaawansowane technologie, dzięki którym efekty specjalne przeszły gwałtowną ewolucję. Nie byłoby bowiem Kina Nowej Przygody, gdyby nie jego kolejna cecha: widowiskowość. Celem filmów tego nurtu jest forma (oczywiście HD, obecnie najlepiej 3D) sama w sobie, dlatego schematyczność ich scenariusza i papierowe postacie nie przeszkadzają, a wręcz ułatwiają, poddanie się ich zmysłowemu oddziaływaniu. Dotyczy to zarówno kina dla dorosłych, jak i animacji dla dzieci. Technologiczny wyścig doprowadził do monopolizacji rynku Kina Nowej Przygody (a przez to rynku branży filmowej w ogóle) przez korporacje amerykańskie, produkujące wielkobudżetowe blockbustery. Krzysztof Kornacki próbuje wprawdzie doszukiwać się z trudem polskich nowoprzygodowych produkcji, lecz jego propozycje („Seksmisja”, filmy Szulkina, „Klątwa Doliny Węży”, „Wiedźmin”) nie są satysfakcjonujące nawet dla samego autora eseju.

 

Odchodząc od komercyjnego aspektu omawianego zjawiska, autorzy starają się również nakreślić jego znaczenie z kulturowego i filmoznawczego punktu widzenia, stawiając hipotezę jakoby uratowało ono kinematografię przed zalewem telewizji. Ciekawy wydaje się również esej Sebastiana Jakuba Konefała, który analizuje wybrane filmy w kontekście mitów i archetypów oraz kreśli wyraźne nawiązania religijne. Kino Nowej Przygody miało być bowiem krzepiącą odpowiedzią nie tylko na zapotrzebowania rozrywkowe amerykańskiego społeczeństwa lat 80., lecz także miało nieść duchowe ukojenie pokoleniu wychowanemu w trakcie wojny w Wietnamie i wyścigu zbrojeń z ZSSR. Dlatego w filmach tego okresu znajdziemy szerokie nawiązania do Starego i Nowego Testamentu oraz do nowej duchowości ruchu New Age.

 

Druga część książki, o wiele obszerniejsza, to leksykon ułożonych chronologicznie filmowych hitów od 1977 do 2009 roku, w którym, oprócz informacji o twórcach i obsadzie, czytelnik znajdzie ciekawe analizy poszczególnych filmów, anegdoty z planu, klucze interpretacyjne, bogate nawiązania itp. W leksykonie znalazły się bardzo zróżnicowane produkcje – za to wszystkie niezmiennie kultowe. Wystarczy wymienić niektóre z nich: „Superman” (oraz wszystkie inne pozycje poświęcone komiksowym herosom), „Star Trek”, „Lśnienie” (ciekawie opisane powiązanie z pierwowzorem Stephena Kinga), „Poszukiwacze zaginionej Arki”, „Conan Barbarzyńca”, „Pogromcy duchów”, „Terminator”, „2010: Odyseja kosmiczna”, „Powrót do przyszłości”, a także „Edward Nożycoręki”, „Rodzina Addamsów”, „Park jurajski”, „Faceci w czerni”, „Matrix”, „Władca pierścieni”, „Harry Potter”, „Piraci z Karaibów”, „Avatar” i wiele, wiele innych, których nie sposób wyliczyć, a które stały się międzypokoleniowymi przebojami i doczekały się wielu kontynuacji.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także