18 grudnia 2013

Literacki mięsny jeż

Gdyby był kwiecień można by pomyśleć, że ktoś zrobił nieudany żart na prima aprilis. Ale jest grudzień i informacja, że we Włoszech zorganizowano literacką wersję „Mam talent”, telewizyjne widowisko z początkującymi pisarzami w rolach głównych, okazała się prawdziwa. Można to potwierdzić w wielu źródłach, nawet „New York Times” napisał o programie „Masterpiece” w dziale kuriozów.

Masterpiece

Wyobraźnia podpowiada najdziksze swawole. Skoro to talent show to pojawiają się pytania czy może pisarze w ramach konkursu żonglują na wyścigi książkami? Śpiewają wersety z ulubionych powieści? Malują piaskiem sceny ze swoich książek jak pani Tatiana, która parę dni temu wygrała „Mam talent”? Robią literackie szpagaty między Joyce’em a Proustem? Ba, można sobie wyobrazić literackie boysbandy, literackie girlsbandy, literackiego Kubę Wojewódzkiego. No i w przyszłości literackiego Big Brothera. A może nawet literacki docu-soap w stylu „Pamiętników z wakacji”. Do roli słynnego mięsnego jeża trzeba by zrobić casting, ale z góry mówię, że powinien go wygrać Michał Witkowski.

 

Doprawdy możliwości są tysiące, bo nowych form telewizyjnych nie brakuje, a każda pasuje do literatury jak pięść do nosa. Niestety, doskonale rozumieją to również realizatorzy włoskiego programu. Bo prawda jest taka, że w „Masterpiece” pisarze po prostu piszą. Tyle że albo na wyścigi, albo na zadany temat, albo w określonym gatunku. Tak czy owak uprawiają zajęcie, którego telegeniczność w skali od 1 do 10 wynosi 0.

 

Co może zatem wyniknąć z takiego programu? „Masterpiece”, czyli arcydzieło, jak głosi tytuł? Bez żartów. Żeby napisać arcydzieło trzeba wielkiego talentu, wielkiego tematu i dużo czasu. Tu trzeba będzie pójść za ciosem, więc po prostu zwycięzca szybko napisze książkę, która powinna się dobrze sprzedać. Bo wedle zapowiedzi ma się ukazać w dużym nakładzie i z promocją. Drugi efekt będzie zapewne taki, jak w innych talent show, że gwiazdami mediów staną się jurorzy (w tym wypadku już wiadomo, ze będzie to pisarka Taiye Selasi, której wróżę karierę w show-biznesie). Nie można tez wykluczyć, że uda się jakiegoś pisarza wylansować. Książki, przynajmniej w Polsce, sprzedają głównie twarze z telewizji, więc jak jeszcze ktoś taki będzie potrafił sklecić parę zdań, to może ma szansę na sukces?

 

I jeszcze jedno na koniec. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany. Sam pomysł uważam za ekscentryczny, ale generalnie jestem za. Telewizja dostarcza nam wszelkiego rodzaju debilizmów w takiej ilości, że doprawdy nic się nie stanie, jeśli w czymś nonsensownym wezmą udział pisarze. Oni przynajmniej, w przeciwieństwie do 90 procent ludzi występujących na ekranie, mają coś ciekawego do powiedzenia.

 

Literatura na ostro. Cieślik na środę.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także