8 lipca 2014

Przewodnik po krainach osobliwych (na podstawie pism zacnych mężów)

Ponieważ ziemia jest wielka, a żywot człowieczy krótki nad wyraz, zachodzi potrzeba pisania o szlakach wartych uwagi dla czytelników roztropnych a dziwów świata ciekawych. Ostatnie dzieła tyczące się miejsc osobliwych powstały przed ponad stu laty i nikt od tamtych czasów w krainy cudowne się nie zapuszczał. Atoli ja, drogi czytelniku, przedstawiam ci szlaki zapomniane, a drzewiej licznie uczęszczane. Sama wprawdzie nic z rzeczy tutaj opisanych na oczy nie widziałam, ale korzystam z dzieł mężów wielce zacnych, przeto o prawdziwości ich słów wątpić nie można.

header - ksiazki mapa podroze

Dla udających się do Grecji

 

Słońce i bliska obecność bogów ściągają pielgrzymów do Hellady. W cieniu góry Olimp łatwo zapomnieć o potwornościach wstrząsających tą krainą. A nie jest to jedynie ziemia nimf i lubieżnych faunów. U rozwidlenia rzeki Arakses – jak pisze Heorodot – tworzą się bagna zamieszkiwane przez ludzi jedzących surowe ryby i ubranych w skóry psów morskich. Nie chciałbyś na nich natrafić, drogi podróżniku, to bowiem lud dziki i mało gościnny.

 

Jan_z_Mandeville_PodrozeDla udających się na wyspy

 

Skoro już mowa o psach morskich, trzeba ci wiedzieć, że po ziemi chodzą i kynocefale – Psiogłowcy. Odoryk de Pordenone spotkał je na wyspach Nikobarach. Żyją tam kobiety i mężczyźni, co zamiast głów noszą psie łby. Odoryk pisze o nich w „Księdze dziwności świata”. W swej roztropności uznaje ich za istoty rozumne, choć po prawdzie czczą oni wołu.

 

Na wyspach w pobliżu Jawy Jan z Mandeville widział wiele ludów o ileż więcej osobliwych! Zbłąkany podróżnik napotka tam ohydnych olbrzymów z jednym okiem, a także plugawe stwory o podłej naturze, co pozbawione głów trzymają oczy na ramionach. Na innych wyspach żyją ludzie, którzy mają naraz przyrodzenie męskie i kobiece i „używają obu, gdy mają ochotę”.

 

Najgorzej jednak, gdy przyjdzie ci czytelniku zachorzeć na wyspie Caffolos. Jan mówi, że chorych wiesza się tam na drzewach, by zjadło ich ptactwo, nim wezmą się za nich robaki.

 

Dla udających się do Mongolii

 

Dziwne zwyczaje trzymają się nie tylko wyspiarzy. Dzikie i saraceńskie plemiona mogą nieumyślnie poczynić gwałt na pobożnym chrześcijańskim wędrowcy. Spotkało to Wilhelma z Rubruk, gdy wszedł w towarzystwo Tatarów. W „Itinerariuszu” tak pisze o niechlubnej kolacji: „Kiedy chcą kogoś zachęcić do picia, chwytają go za uszy i siłą otwierają mu gardło, klaszczą w dłonie i tańczą przed nim”. Zaiste nieobyczajne to zachowanie, a pokornej duszy niemiłe.

 

Dla udających się do Egiptu

 

Równie nieobyczajnie przedstawiają praktyki Egipcjan. Herodot twierdzi, że za jego czasów doszło tam do głośnego incydentu, gdy kozioł sparzył się z kobietą publicznie. Czy dawać jednak wiarę słowom lubieżnego poganina? Trudno orzec. Do Egiptu warto się wybrać choćby po to, by w Aleksandrii zobaczyć głowę potwora z rogami lub gniazdo Feniksa w Heliopolis. Jan z Mandevile wspomina też o drzewach rodzących jabłka Adama, które z boku mają ślad ugryzienia.

 

Polo_Marco_OpisanieDla udających się do Tybetu

 

Osobliwe owoce kryje nie tylko ziemia egipska. Również na wzgórzach Tybetu można znaleźć korzenie nigdzie indziej nie widziane. To jednak kraj czarowników i astrologów. Sam Marco Polo lękał się ich wielce, o czym rozsądny człek nie zwątpi, gdy przeczyta: „Sprowadzają bowiem burze i pioruny, kiedy chcą, i uciszają je, kiedy chcą. Różnorodne cuda działają. Jest to lud złośliwy”.

 

Dla udających się do Indii

 

Nie tak złośliwymi wydadzą ci się jednak, czytelniku, tybetańscy magowie, gdy poznasz zwyczaje malutkich Pigmejów. Według Herodota zamieszkują oni ziemie nieopodal Indii, choć inni mężowie skorzy są poszukiwać ich w Afryce. Skaczą oni z drzew na podróżników i uprowadzają ich w niewiadomych celach. Jeśli będziesz miał oczy szeroko otwarte, z pewnością ominiesz małych mężów, którzy na co dzień wolą polować na żurawie, o czym czytamy już u Homera.

 

Dla udających się do Australii (i Oceanii)

 

O wiele niebezpieczniejszy od malutkich Pigmejów może okazać się lud Maorysów. Znany obieżyświat Sygurd Wiśniowski zbadał ciemną sprawę kanibalizmu mieszkańców Nowej Zelandii. Twierdzi on, że ludzkie mięso trafiło na ich stoły z braku jakiegokolwiek innego. Gdy jednak dobry chrześcijanin przywiózł Maorysowi owcę, kanibalizm się skończył. Zresztą za tę owcę przyszło Maorysowi słono zapłacić. Wiśniowskiego niepomiernie bardziej zadziwił zwyczaj łagodnych Aborygenów, którzy raz w roku zwykli udawać się na pielgrzymkę do świętego drzewa w środku puszczy. Aż dziw bierze, że naszemu krajanowi bardziej odpowiadał lud maoryski.

 

Dla udających się do Etiopii

 

Wiele jeszcze różnych ludów przechadza się po naszej ziemi – jedne krwiożercze i przerażające, inne potworne, ale łagodne. O najdziwniejszym z nich wspomina Jan z Mandeville podczas podróży po Etiopii. Przyszło tam na świat plemię, którego członkowie dysponują ledwie jedną stopą. Jest ona za to ogromna, dzięki czemu chyżo biegają, a w upalne dni mogą za jej pomocą osłonić przed słońcem całe ciało.

 

Pasek_PamietnikiDla udających się do Danii

 

By zwiedzić krainy ciekawe, nie trzeba udawać się w aż tak odległą peregrynację. I nasi sąsiedzi są bowiem w posiadaniu dziwów, o których nie śniło się najśmielszym komiwojażerom. Po północnych wodach pływają stwory odrażające i cudowne jednocześnie. Jednego z nich napotkał Jan Chryzostom Pasek, gdy przyszło mu zasiąść z Duńczykami do stołu. Podano rybę: „łeb i ślepie, jako u smoka straszne, paszczęka szeroka, a płaska jak u małpy; na łbie rogi dwa zakrzywione takie, jak u kozy dzikiej, ale tak ostre, że się zakole jako igłą; na karku hak, mało co mniejszy od tych, co na głowie, zakrzywiony na tę stronę ku głowie, i już tak po wszystkim grzbiecie jeden za drugim, a coraz mniejsze, aż do ogona; sama w sobie okrągła jako pniak; skóra właśnie taka na niej jako jaszczur, co go do szable zażywają, a po tej skórze haczki takie, jako i na grzbiecie, ale już drobniejsze, jako szpona u jastrzębia, a srodze ostre; byle się go dotknął, to zaraz krew wyskoczy”.

 

Wśród zwierząt wodnych Pasek spotkał jeszcze stwory z ptasimi skrzydłami i takie, co szczególnie podobnymi były bocianom. Podwodne monstra to jednak temat zbyt rozległy, by go gruntownie omówić w krótkim przewodniku.

 

Syreni śpiew

 

Podobnych dziwów, jak te tu opisane, świat zrodził mnóstwo. Wymierają w jednym stuleciu, by odrodzić się w kolejnym pokoleniu. Próżno ci szukać ich w odmętach dzisiejszej nawigacji. Kynocefali, chimer i syren nie znajdziesz na kartach Google Maps. Nie ustawaj jednak w poszukiwaniach, dzielny podróżniku! Jak to mawiają: wystarczy uważnie patrzeć.

 

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także