Barbara Englender

(ur. 1988) - absolwentka filologii polskiej oraz kulturoznawstwa (o specjalności teatrologicznej). Zakochana w literaturze i fotografii (w obydwu przypadkach raczej bez wzajemności).
Recenzja
Okładkę najnowszego tomiku Agnieszki Wolny-Hamkało zdobi grafika z widocznym, grubym rastrem, wyglądająca jak powiększony wycinek starej gazety. Drobne, kolorowe plamki budują fragment zdjęcia powstałego podczas, wydawałoby się, zwykłego, towarzyskiego spotkania. Nieco podobnie jest z „Występami gościnnymi” – tam również każdy punkt okazuje się punktem znaczącym, a wiersze z tomiku idealnie wpisują się w metaforę codziennego druku.
Recenzja
„Smoki na zamku Ukruszon” to debiutancka książka młodszego reportera „Bucks Free Press”. Nastolatek ten – miłośnik motocykli i dobrej literatury – szlifuje swój warsztat, pisząc do lokalnej gazety kolejne relacje z wiejskich jarmarków i festynów. Choć autor „Smoków...” nie nosi jeszcze brody, ani charakterystycznego kapelusza, jest nim nie kto inny, jak Terry Pratchett.
Recenzja
„Mam nadzieję, że w tej książce rozmawiam ze Żwirkiem i Muchomorkiem, Rumcajsem, Fryderykiem Nietzsche i Julianem Kornhauserem” – tak w radiowej Dwójce opowiadał o swoim najnowszym tomiku Krzysztof Siwczyk. Zestawienie postaci może niecodzienne, ale w pełni oddaje charakter „Dokąd bądź” – zbioru wyróżnionego niedawno nagrodą Kościelskich.
Recenzja
Wyprawę Aleksandry Gumowskiej, która niemal sto lat po Bronisławie Malinowskim przyjechała na Wyspy Trobrianda, często porównuje się do wchodzenia w świat znany ze starej fotografii. Sama autorka wspomina, że „poczuła się jak w środku czarno-białego zdjęcia”. Jednak książka „Seks, betel i czary” jest czymś znacznie więcej, niż tylko ożywianiem znanych obrazów. Badaczka nie zapomniała o tym, by – wędrując śladami Malinowskiego – poszukać własnej ścieżki. To dzięki temu powstał reportaż pełen pasji, w którym tradycja miesza się ze współczesnością, a naukowe spojrzenie z bezpośrednim, żywym doświadczeniem.
Recenzja
Okładkę najnowszego tomiku Urszuli Kozioł zdobi pejzaż naszkicowany ołówkiem. Nie jest to jednak sielski widoczek – najwięcej miejsca w kadrze zajmują ciemne, skłębione chmury. Nic dziwnego: wiersze z „Klangoru” układają się w przejmujący krajobraz, który pozostał po utracie ukochanego.