Pisarz x.pl

16 lutego 2013

O pożytkach z adaptacji

Do adaptacji arcydzieł literatury mam stosunek nieufny. Pachną albo cenzurą, albo szkolnym brykiem, albo uproszczeniem - żeby łatwiej było coś przełknąć, żeby szybciej można było zająć się czymś innym. Przypomina mi się żart rysunkowy z „New Yorkera” - jedna pani poleca drugiej książkę w księgarni mówiąc: „To fajna książka. Nie zmarnowała mi zbyt wiele czasu”.