Recenzja
Bardzo poszukiwany redaktor
Książki szpiegowskie Le Carre’a mają klasę i są klasyką gatunku. Należy przy tym pamiętać, że szpiegowskie nie oznacza sensacyjne.
To właśnie angielski autor bestsellerów wymyślił postać George’a Smileya – szpiega, którego, gdyby tylko był naszym sąsiadem, uznalibyśmy za najnudniejszego człowieka, nie wyróżniającego się niczym poza tym, że najwyraźniej zaniedbał wszelkie ćwiczenia fizyczne. Mówilibyśmy mu dzień dobry i rozmawiali o pogodzie, myśląc, że jest nauczycielem w średnim wieku lub pozbawionym ikry emerytem. Tymczasem on, wytrawny gracz w zimnowojennych szpiegowskich rozgrywkach właśnie ratowałby świat przed kolejnym globalnym konfliktem.
“Bardzo poszukiwany człowiek” to kolejna powieść, która została z dobrym skutkiem sfilmowana, co przełożyło się na szatę graficzną okładki wydania, które trafiło do moich rąk (to po prostu odpowiednio przerobiony plakat filmowy). To standardowa procedura wydawnicza, że wraz pojawieniem się filmu w kinach wydaje się edycję filmową powieści. W ten sposób promowano już zresztą hity niemego kina, takie jak np. “Metropolis” Fritza Langa, a słynne przed II wojną światową wydawnictwo “Rój” miało serię “Biblioteka Filmowa”. Nie należę do osób, na których ten sposób reklamy działa, ale miło mieć świadomość, że ktoś dzięki filmowi sięgnie po książkę.
W “Bardzo poszukiwanym człowieku” nie przeczytamy o przygodach George’a Smileya –to powieść o naszych czasach, kiedy zimną wojnę zastąpiła wojna bardzo gorąca – wojna z terroryzmem islamskim. Ale bohaterowie Le Carre’a nadal pozostają szpiegami z krwi i kości. Są nudni, zmęczeni życiem i walką z politycznymi przełożonymi, którzy nie rozumieją o co chodzi w zawodzie szpiega.
Osią intrygi jest przybycie do Hamburga młodego chłopaka, Issy który twierdzi, że jest muzułmaninem z Czeczenii i chce w Niemczech studiować medycynę. Wokół niego zaczynają swój taniec służby specjalne z Wielkiej Brytanii, USA i, oczywiście, z Niemiec. Te podchody, wzajemne zwodzenie, krótkotrwałe sojusze, pozwalają autorowi opisać przemianę agencji wywiadowczych na przestrzeni ostatnich 30 lat – od pierwszych zwiastunów upadku żelaznej kurtyny, po globalną wojnę z islamistami rozpętaną przez USA. A wszystko to, z typową dla Le Carre’a dawką realizmu. Tu nie ma strzelanin, jest za to dużo retrospekcji, przeradzających się w mikroopowiadania opisów, a wszystkie postacie wydają się mniej lub bardziej tragiczne. W powieści Le Carre’a historia tropienia tytułowego “Bardzo poszukiwanego człowieka” pokazana jest z kilku perspektyw, także z perspektywy ludzi nic z wywiadem nie mających wspólnego. To także można zaliczyć na plus.
Niestety tragiczna jest redakcja książki, a korektor został chyba wysłany w tajną misję na Bliskim Wschodzie, w dodatku podczas urlopu redaktora. Nie rozumiem dlaczego co drugą stronę pojawiają się takie słowa jak: rozglądnął się, przyglądnęła, przeglądnął gazety, zaglądnął, natomiast ani razu nikt się nie rozejrzał, niczego nie przejrzał i nigdzie nie zajrzał. Czy to jakiś kod zrozumiały tylko dla innych agentów tajnych służ? Być może. Szkoda jednak Wydawco, że zapomniałeś o zwykłym, naiwnym czytelniku, który tęskni za dobrą jakością przekładu.