2 czerwca 2014

Biznes w stylu retro

Międzywojenny człowiek interesu nie jest wyraźnie obecny w zbiorowej wyobraźni Polaków. Są tam bohaterowie pozytywistyczni z Wokulskim na czele, jest self-made man wątpliwej konduity Nikodem Dyzma, ale na tym właściwie koniec. Załapać się może jeszcze co najwyżej „bezimienny” E. Wedel.

 

A przecież żyjemy w czasach, w których podstawową miarą sukcesu jest wysoki udział w tworzeniu produktu krajowego brutto. Może polska klasa średnia powinna poszukać historycznych bohaterów spoza zużytej sfery romantyczno-martyrologicznej? Takich jak ci opisani w „Ludziach interesu w przedwojennej Polsce”?

 

Książka Barbasiewicz z pewnością jest pozycją, którą współczesny człowiek interesu mógłby trzymać w swoim gabinecie (przy założeniu, że jest tam miejsce na książki). Twarda oprawa, dobrej jakości papier, szerokie marginesy i dużo ciekawych fotografii przyciągają uwagę. Niestety przyjemny dla oka efekt edytorski burzą zbyt liczne podkreślenia – tak wyróżniany jest każdy akapit. To rozwiązanie męczy wzrok, narzuca pewien porządek lektury, a przy tym rozbija jej płynność.

 

Za to za sprawą licznych, nawet zbyt licznych, ilustracji książkę można traktować jako album i jako taki jest ona naprawdę godna polecenia. Warstwa wizualna tworzy odrębną opowieść – o Polsce jako kraju nowoczesnym, dynamicznie rozwijającym się, pełnym wyrafinowanej techniki. Niestety jest to opowieść bardzo jednostronna, bo stworzona głównie w oparciu o materiały reklamowe i propagandowe (takie jak zdjęcia z Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu).

 

Na szczęście towarzyszący ilustracjom tekst aż tak jednostronny nie jest, choć po lekturze miałem mieszane uczucia. Autorka jakby nie mogła się zdecydować, co będzie rzeczywistym tematem książki – polski przemysł okresu międzywojennego czy tytułowi ludzie interesu. W efekcie odbiorca dostaje zbiór dość krótkich życiorysów ówczesnych biznesmenów pogrupowanych w rozdziały na podstawie branż, w których działali. Każdy rozdział jest jednocześnie próbą omówienia jednej z gałęzi polskiego przemysłu. Nie jest to idealne rozwiązanie, ale trudno o takie w książce o charakterze przekrojowym.

 

Tu jednak pojawia się bardziej istotny problem. Barbasiewicz skupiła się na poważnych, nowoczesnych gałęziach przemysłu, dodając tylko, niczym kwiatek do kożucha, rozdział o raczkujących massmediach, i zapominając, że ludzie interesu to nie tylko fabrykanci, lecz również handlowcy czy posiadacze ziemscy. To duże przeoczenie, które w połączeniu z warstwą ilustracyjną sprawia, że książka mimo wszystko wpisuje się w dyskurs mitologizowania II RP jako wschodzącego mocarstwa, którego ekspansję przerwała II wojna światowa. Na szczęście autorka nie posuwa się zbyt daleko i pokazuje trudną sytuację polskiej gospodarki w 1918 roku, a w zakończeniu nadmienia, że Polska była krajem rolniczym z nielicznymi wyspami nowoczesnego przemysłu. Pomimo tych wad, książka jest niezłym wstępem do dalszego zgłębiania tematu.

Książki, o których pisał autor