Recenzja
Cisza przed burzą
W tym roku obchodzimy setną rocznicę wybuchu I Wojny Światowej, wydarzenia, które całkowicie zmieniło obraz jaki sama o sobie wytworzyła kultura Zachodu. To właśnie wtedy runął imperialno-kolonialny porządek trwający przez większą część XIX stulecia. Runęła też wiara Europy we własne siły, zarówno polityczne, jak i ekonomiczno-kulturowe.
Nad Wisłą wielką wojnę odbiera się jako wykorzystaną szansę na odrodzenie państwa Polskiego. Za to dla Anglików, Niemców, Austriaków czy Francuzów to wydarzenie przede wszystkim bolesne, takie jak dla nas II wojna światowa. To właśnie wtedy skończył się dla nich złoty wiek. Jednak w roku 1913 mało kto przejmował się tezami o upadku cywilizacji zachodniej, które głosił już Oswald Spengler. Wciąż za to wierzono w triumf rozumu, techniki i sztuki, a nawet w długotrwały pokój, który zapewnią dyplomaci wielkich imperiów. Nic dziwnego, że ostatni rok pokoju wspominany jest na Zachodzie z wielka nostalgią, a historycy do dziś debatują nad przyczynami i skutkami tego, co stało się latem 1914 roku.
Florian Illies książką „1913. Rok przed burzą” wpisuje się przede wszystkim w ten nostalgiczny ruch. Autor wykorzystał pomysł, wydawałoby się, banalny i do reszty zgrany – stworzył kalendarium, miesiąc po miesiącu opisując ciekawe zdarzenia mające miejsce w tytułowym roku. Jest to jednak kalendarium osobliwe i subiektywne. Illies skupia się na wydarzeniach z życia kulturalnego swojego kręgu językowego, a więc przede wszystkim na tym, co działo się w Wiedniu, Berlinie, Monachium. Oczywiście pojawia się również Paryż, Nowy Jork i wiele innych miejsc. Jednak to Wiedeń jest przedstawiany w książce jako centrum życia intelektualnego ówczesnej Europy – co zresztą jest w dużej mierze zgodne z prawdą. To tam powstaje teoria Freuda, tam również gromadzi się negatywna energia, uosabiana przez trzech nikomu wówczas nieznanych mężczyzn: Stalina, Hitlera i Josipa Broza (Titę), która zmieni na wiele lat porządek świata.
Siłą książki jest właśnie dobór materiału i kontrastowe zestawienia informacji wydawałoby się nieprzystających – miłosne cierpienia Kafkii i rozterki arcyksięcia Ferdynanda sąsiadują ze wzmiankami o wynalezieniu ecstasy i otwarciu “pierwszego” sklepu sieci Aldi. Illies na pozór jedynie prezentuje fakty, scenki rodzajowe, wypisy z korespondencji. W rzeczywistości to wytrawny bricoleur, który z gotowych materiałów potrafi zestawić nie tylko bardzo zgrabna opowieść-panoramę epoki, lecz również dokonuje interpretacji i mitologizacji tego czasu.
W tym miejscu warto przypomnieć, że książki przywołujące i mitologizujące okres przed wybuchem wojny zaczęły się pojawiać zaraz po tym, jak wystygły lufy dział i opadły opary gazów bojowych na polach bitew. Nie były to dzieła błahe, a wśród nich znalazły się moje ulubione, również stawiające w centrum Wiedeń, a nawet rok 1913: “Człowiek bez właściwości” Roberta Musila oraz “Ocalony język” Eliasa Canettiego. “1913. Rok przed burzą” oczywiście nie może mierzyć się z klasyką literatury, lecz może stanowić dla niej świetne uzupełnienie lub wstęp do dalszego zgłębiania tematu.