Recenzja
Gdzie wzrok nie sięga
„Pod ziemią, pod wodą” to kolejna książka Mizielińskich, która nie mieści się na półce. Choć w gruncie rzeczy nie ma potrzeby jej tam odstawiać, bo wciąż ją czytamy i prędko nie skończymy. Podobnie jak w „Mapach” autorzy zrobili wszystko, żeby lektura trwała długo i, co więcej, dostarczała frajdy nie tylko latorośli, ale i rodzicom.
Koncept na pozór prosty – pokazać to, co znajduje się pod ziemią i pod wodą – zaprezentowano nie tylko w atrakcyjny graficznie sposób, ale dodatkowo zakres tematyczny znacznie wyprowadzono poza pierwsze proste skojarzenia. Co jest pod ziemią? Eee, krety, korzenie i kopalnie? Owszem, dowiemy się, jak wygląda kreci dom, poznamy rośliny korzeniowe i bulwiaste i zjedziemy szybem do chodnika, ale to jedynie maleńka część podziemnego świata. Mizielińscy metodycznie prezentują wszystko, co kryje ziemia i co kryje się w niej. Zaczynamy od robali, potem poznajemy mieszkańców nor, następnie na tapet wzięto dzieła rąk ludzkich – kable, rury, tunele, metro. Strona po stronie schodzimy coraz głębiej – najgłębsze jaskinie świata, kopalnie, odwierty. Robi się coraz goręcej – nic dziwnego, dochodzimy do wulkanów, płyt tektonicznych i w końcu przed oczami pojawia się pulsujące, czerwone jądro ziemi.
Kolejna strona natychmiast studzi rozpaloną głowę. Otóż znajdziemy się na dnie świata – w Rowie Mariańskim, do którego jedynych trzech śmiałków zabrał statek Deepsea Chalenger. A potem wędrujemy do góry. Poznajemy mniej lub bardziej (choć częściej bardziej) szkaradnych mieszkańców głębin, historię statków podwodnych i ewolucję skafandrów nurków, dowiemy się jak działają platformy wiertnicze, dlaczego statki nie toną i jakie ryby pływają w jeziorze czy oceanie. Nie zabrakło nawet Titanica! Uff, można wystawić głowę i zaczerpnąć tchu.
Na każdej stronie w dymkach i ramkach autorzy skrupulatnie opisują i informują, zasypują ciekawostkami, datami, nazwiskami, jednak nie są to jedynie suche, podręcznikowe fakty – kto, kiedy i co, ale także zapadające w głowę i zaskakujące informacje. Wiedzieliście, że kałamarnica kolosalna, której nota bene nikt nigdy nie widział, ma oko wielkości piłki nożnej? A płetwal olbrzymi to największe zwierzę żyjące kiedykolwiek na ziemi? Ja wiem i syn też wie. I raczej już nie zapomnimy.
A na książki Mizielińskich jestem gotowa zamówić specjalną półkę!