Recenzja
Skok w przestrzeń
Kobro – mieszanka przeciwieństw, Kobro – fascynująca, zawsze odmienna i niepokojąca, Kobro – Rosjanka, Niemka i Polka jednocześnie (!), Kobro – posłuszna, maltretowana żona. Jak pogodzić te skrajne wizerunki?
To naprawdę bardzo rzadko spotykane, żeby tytuł książki był tak trafny i miał taką siłę oddziaływania na wyobraźnię, żeby trudno było znaleźć lepszy, nawet dla recenzji. Z książki Małgorzaty Czyńskiej wyłania się kobieta bardzo odważna i oryginalna zarówno w życiu osobistym, jak i w działaniach twórczych. Życie Katarzyny Kobro-Strzemińskiej było jak brawurowy skok, a przestrzeń była dla niej niezwykle ważna, uczyniła ją centralnym tematem swojej sztuki.
Kobro – mieszanka przeciwieństw, Kobro – fascynująca, zawsze odmienna i niepokojąca, Kobro – Rosjanka, Niemka i Polka jednocześnie (!), Kobro – posłuszna, maltretowana żona. Jak pogodzić te skrajne wizerunki? W jaki sposób możliwe było stłumienie tak silnej osobowości? Na kartach książki Czyńskiej artystka jest nieustannie obecna i nieuchwytna równocześnie. Ale jej zdjęcia, przedrukowane w biografii, są dowodem, który mówi sam za siebie – szczególnie jedno, na którym już jako czternastolatka ma niezwykłą, niepokojącą siłę wyrazu w spojrzeniu.
Małgorzata Czyńska stara się być dyskretna i nie robi z historii małżeństwa Kobro i Strzemińskiego melodramatu, ale ich historia jest tak trudna, że nie sposób uniknąć emocji. I choć można czasem pomyśleć, że autorka biografii Kobro, poświęca zbyt wiele miejsca jej mężowi (szczególnie zaskakuje fakt, że śmierć głównej bohaterki nie oznacza końca książki), jej sympatia wyraźnie skłania się w stronę Katarzyny jako bardziej skrzywdzonej w starciu tak trudnych osobowości. Katarzyny jako głodnej, bitej i niedocenionej artystki, która dla córki potrafiła poświęcić na opał własne rzeźby, a nie miała chyba nic cenniejszego.
Wielką zaletą „Skoku w przestrzeń” jest nasączanie tekstu historią awangardy w bardzo przystępnej formie. Zmienne losy łódzkiej kolekcji sztuki współczesnej, fragmenty manifestów, listy wymieniane z Przybosiem czy Stempowskim, wielkie nazwiska jak Malewicz czy Kandinsky i trudna dziś do uwierzenia popularność polskich artystów za granicą – to wszystko zapamiętuje się mimochodem śledząc losy Kobro.
I jeszcze ta przestrzeń – wielki przewrót w sztuce, który dokonał się w cieniu sławniejszego męża. Czyńska zwraca Kobro należne uznanie podkreślając jak wielki wpływ miały jej działania na zmiany w postrzeganiu architektury. „Skok w przestrzeń” czy też przestrzenna rewolucja były prywatną walką o wolność, która po lekturze książki Małgorzaty Czyńskiej staje się – na ile to możliwe – bardziej zrozumiała.