29 listopada 2013

Wielki małomiasteczkowy kryminał

„Farma lalek” to porywający liczbą zwrotów akcji kryminał, a przy okazji książka niezwykle aktualna. Czytelnicy zostają wrzuceni w rzeczywistość Krotowic, miasteczka w Karkonoszach, gdzie zaginięcie jedenastoletniej Marty odsłania mroczną przeszłość starych uranowych sztolni.

 

Sprawą zajmuje się Jakub Mortka, którego czytelnik miał okazję poznać w poprzedniej powieści Wojciecha Chmielarza, „Podpalaczu”. Tym razem komisarz jest jednak tylko przyjezdnym, wysłanym na przymusowy odpoczynek. Mortka zostaje wciągnięty w małomiasteczkowe porachunki – od zwykłych przepychanek na komendzie, po narastający konflikt między mieszkańcami Krotowic a Romami, którzy – kierując się własnym kodeksem – nie chcą podjąć współpracy z policją.

 

Wojciech Chmielarz zagląda w stworzony w „Farmie lalek” świat bez uprzedzeń, ale też nie ma zamiaru stawać po stronie żadnej z postaci. W efekcie uzyskujemy rzeczywistość niezwykle prawdopodobną, zaludnioną przez niejednowymiarowych bohaterów, którzy nie są kopią postaci z innych książek. Czujemy, że za wszystkimi ciągnie się prywatna historia, wpływająca na podejmowane przez nich decyzje. Jakub Mortka to nie dżentelmen, ale policjant z krwi i kości, ulegający swoim słabościom. Jego poczynaniom czytelnik przygląda się z niesłabnącym napięciem.

 

Na kolejnych stronach powieści pojawiają się nie tylko nowe tropy, lecz także nowe zagadki. Każde zaproponowane rozwiązanie kryje w sobie wątpliwość. Podrzucane od czasu do czasu trupy wciągają czytelnika jeszcze głębiej w gęstą fabułę „Farmy lalek”. A czytelnik wcale nie powinien czuć się zawiedziony, kiedy oliwa sprawiedliwie wypłynie już na wierzch. Pod oliwą skrywa się bowiem równie ciekawa opowieść o skomplikowanym życiu w małym miasteczku, w którym stagnacja okazuje się wyłącznie pozorem.

 

Druga powieść Wojciecha Chmielarza potwierdza, że mamy do czynienia z nową jakością na polskim rynku thrillerów i kryminałów – jakością niewątpliwie wysoką.