Tyle mam ci do powiedzenia…
Książki połykał. Ordynarnych słów nie lubił choć uważał, że są jak łyk świeżego powietrza. Tyle chciał powiedzieć a jednak bardzo się wstydził. Tadeusz Konwicki zostawił tak wiele do przeczytania – jeszcze więcej do przemyślenia.
“Często oglądam się za siebie. Kiedy tylko się obejrzę, zimno idzie po skórze. Wiele głupstw zrobiłem, wiele mogłem zrobić. (…) A co najdziwniejsze, nawet gdybym mógł jeszcze raz to wszystko przeżyć, wybrałbym tę samą drogę. Z tymi samymi idiotyzmami, pomyłkami i ogólną przegraną. Ktoś musi stracić, żeby inny wygrał. Ktoś musi się wygłupić, żeby inny uchował honor. Ktoś musi być śmieszny, żeby inny stał się czcigodny”. [Kalendarz i klepsydra]
“Najlepszy jednak byłby koniec świata. Poszlibyśmy razem, objęci, do czyśćca. Razem z wrogami i z przyjaciółmi. Z walizką świętości i z wagonem grzechów”. [Mała apokalipsa]
“Przyjaźń to strach przed samotnością, a miłość to jeszcze większy strach przed osamotnieniem”. [Pamflet na siebie]
“W którą stronę skręcić na tym ostatnim okrążeniu? W gorzkie lewo czy w słodkie prawo? Za oknem ta sama chmura albo kolektyw ujednoliconych chmur. Przeleciał po zardzewiałym parapecie deszcz na długich, cienkich nogach. Coś tam kiedyś było. Gwałtowny ruch kształtów, barw, okruchów emocji. Moje życie albo cudze. Najpewniej jakieś wymyślone. Ulepiec z lektur, niespełnień, starych filmów, nie dokończonych rojeń, zasłyszanych legend, nie wyśnionych snów. Moje życie. Kotlet z białka i kosmicznego pyłu”. [Mała apokalipsa]
“Wie pan, człowiek od niemowlęctwa do osiemnastego roku życia jest nienormalny, bo jeszcze nie w pełni rozwinięty i świadomy, a potem gdzieś od trzydziestego zaczynają się pierwsze choroby, niedomagania, odkształcenia spowodowane przez ciężary życia i znowu jest człowiek nienormalny. Czyli ledwie dziesięć, dwanaście lat zostaje na normalność. To bardzo mało, nie?” [Wniebowstąpienie]
“Trzeba wstawać. Trzeba podnieść się z łóżka i wykonać piętnaście czynności, nad których sensem nie wolno się zastanawiać. Narośl automatycznych przyzwyczajeń. Błogosławiony rak bezmyślnego ładu tradycji”. [Mała apokalipsa]
“Zostaje tylko to, co potrafimy stworzyć. Mnie się wydaje, że w ostateczności istotą literatury nie jest natrętna pedagogika, ale rodzaj współczucia, które mamy dla siebie i dla swoich bliskich. Może nawet literatura jest po to, żeby łatwiej było przeżyć swoje dramatyczne, a często tragiczne życie”. [Nasze histerie, nasze nadzieje]
“Charakter to brak wątpliwości, charakter to uporczywość trwania przy swoim zamiarze choćby nie wiem jak bezsensownym, charakter to brak wyobraźni, charakter to wrodzona tępota, charakter to nieszczęście ludzkości.(…)Charakter się przeżył. W dawnych prymitywnych czasach zmagań z wszechmocną przyrodą i biologiczną słabością człowieka charakter był pożyteczny(…). W dzisiejszym wieloznacznym świecie charakter to despotyzm, tyrania i totalna nietolerancja. Wreszcie przyszedł czas, żeby wielbić brak charakteru i słabość wewnętrzną człowieka. Nasza epoka to szlachetne wątpliwości,to błogosławiona niepewność, to święta nadwrażliwość, to boski brak decyzji”. [Mała apokalipsa]
“Najsmaczniejszy jest ten papieros przed śniadaniem. Skraca życie. Od wielu lat mozolnie skracam sobie życie. I wszyscy ukradkiem skracają swoją egzystencję. Coś w tym musi być. Jakiś wyższy nakaz albo może prawo natury przeludnionego globu”. [Mała apokalipsa]
“Życie to jest coś! (…) Życie trzeba gonić i łapać za chwost”. [Kronika wypadków miłosnych]