Recenzja
Asymetria sztuki i życia
Chyba najlepszym określeniem nastroju dominującego w ostatnim tomie wierszy Adama Zagajewskiego będzie elegijność. Asymetrię wypełniają teksty o charakterze spokojnych, uładzonych refleksji czy też medytacji nad światem.
Mówi tu poeta dojrzały, patrzący z perspektywy lat i doświadczenia zarówno na rzeczywistość, jak i na sztukę poetycką. Jest to jednocześnie głos człowieka, który doświadczając powolnego odchodzenia bliskich i przyjaciół, próbuje sam skonfrontować się z problemem przemijania.
Asymetria to tom uruchamiający wiele równolegle biegnących wątków tematycznych. To książka intertekstualna i erudycyjna – Zagajewski sypie jak z rękawa odwołaniami do świata kultury. Szczególne miejsce zajmuje w jego wierszach muzyka (Chopin, Bach) i malarstwo (Delacroix, Manet). Jednak o wiele ciekawsze od rozwiązywania kulturowych zagadek wydaje się prześledzenie wątków autobiograficznych w tym tomie. Poezja Zagajewskiego jest najbardziej interesująca i autentyczna tam, gdzie dotyka bezpośredniego doświadczenia i rejestruje pracę pamięci.
Wspomnienia o rodzicach (a szczególnie o matce) są obecne w całym tomie, a w zasadzie tworzą jedną, spójną opowieść, rozpisaną na kilka tekstów (m.in. Nigdzie, O mojej matce, Studniówka, Nokturn). Zagajewski zwraca naszą uwagę na nieprzezwyciężalną różnicę pokoleniową, która sprawia, że drogi rodziców i dzieci nie biegną równolegle. Tytułowa asymetria doświadczeń (np. wojny) i światopoglądów wydaje się nie do wyrównania. Dopiero w dojrzałym wieku jesteśmy w stanie zrozumieć naszych rodziców, ale najczęściej jest już na to za późno – żal i gorycz wynikające z tej prostej, ale trudnej do pojęcia prawdy jest tematem wielu wierszy w Asymetrii.
Zagajewski sporo miejsca poświęca problemowi emigracji, wykorzenienia, poczucia bezdomności i przebywania „nigdzie”, co znajduje wyraz w otwierającym zbiór wierszu. Nic dziwnego – autor Jechać do Lwowa to poeta wielu miast i miejsc. Jego podróże były konsekwencją wyroków historii (Podróż ze Lwowa na Śląsk w roku 1945), a następnie świadomej decyzji o życiu przez pewien czas na emigracji (Walizka). Mieszkający w Krakowie Zagajewski nie czuje się jednak obco w Paryżu czy Houston, gdyż doskonale mówi w języku łączącej te miasta kultury. Mimo to odczuwa pewną nostalgię, gdy myśli o „naszych północnych miastach”, o których mówi ostatni wiersz z Asymetrii.
W najnowszym tomie szczególną uwagę zwraca powrót do dzieciństwa oraz obrazy z życia w Gliwicach, gdzie poeta mieszkał tuż po wojnie. Są to migawki zwyczajnych sytuacji, ale również ewokacje krótkich, niezwykłych chwil, które na lata zapadają w pamięć. Zagajewski z czułością je odkrywa i daje im miejsce w wierszu, próbując ocalić przed zapomnieniem ludzi, zdarzenia, a także małe, prywatne epifanie dziecka i młodzieńca. Najwięcej bowiem mówi się tu o przemijaniu – stąd tyle tekstów poświęconych pamięci bliższych i dalszych znajomych.
Tom z ubiegłego roku ukazuje Zagajewskiego, którego dobrze znamy – poetę wyważonej, spokojnej refleksji. Szkoda, że niewiele jest w Asymetrii momentów, które określić można jako nawiązanie więzi z czytelnikiem, rozbudzenie pewnego typu lekturowej empatii. Winą za to można chyba obarczyć nazbyt uładzony i chwilami drażniąco wzniosły ton. Poeta niestety nie uchronił się również przed wielosłowiem. Intuicyjnie czujemy, że kulturowy sztafaż nieco ciąży tym tekstom, zabiera im lekkość i prostotę mówienia o sprawach najważniejszych.