Artykuł
(Do)słowne wciąganie
Podobno można się uzależnić od wszystkiego: od pizzy, narkotyków, a nawet od czytania. Współczesna literatura chętnie podejmuje temat nałogów, który czasem jest metaforą ludzkiej egzystencji, często soczewką skupiającą problemy współczesności. A co jest twoim nałogiem?
W 2006 roku Edward Redliński w „Telefrenii” pokazał zgubne skutki życia w medialnej pop-papce. Główny bohater powieści, inżynier, istnieje zanurzony po uszy w świecie telewizji, Internetu i kolorowych gazet. Prawie dekadę temu prozę autora „Konopielki” czytało się jako przestrogę, dziś przypomniałem ją sobie z łezką w oku. Od czego ten człowiek jest uzależniony? Od „Klanu”, „Kulis sławy”, oglądania filmów z Catherine Deneuve? Wymienione „trucizny” brzmią niczym szczyt wyrafinowania, jeśli zestawimy je ze współczesnymi „ogłupiaczami” w stylu „Ekipa z Warszawy”, karierą Natalii Siwiec, czy programami w stylu „Celebrity Splash”.
Jedna rzecz nie uległa zmianie: literatura kocha używki i uzależnienia! W narkotyczne narracje wpisany został obraz epoki, sposoby opisywania i dyscyplinowania ciała, wyznaczenie granic społecznej normy. Anna Karenina raczy się opium. Witkacy kataloguje środki odurzające. Christine F. odlatuje po heroinie. Bohaterowie Williama Boroughsa żyją na granicy jawy i snu, słodki balans zawdzięczają morfinie, heroinie, alkoholom. Najnowsza polska literatura pozbawiła uzależnienie poetyckiej otoczki. W kapitalizmie wszystko da się kupić, opisać i – niestety!- wyleczyć.
„Heroina” Tomasza Piątka urodziła się w 2002 roku, więc ćpuńska opowieść wchodzi w wiek gimnazjalny. To historia wielkiej miłości nie tylko do narkotyku, ale i mediów, hipnotyczna opowieść o Polsce początku XXI wieku. W trzecim wydaniu, autor poczuł się w obowiązku do opatrzenia nihilistycznej historii dydaktycznym wstępem: „<Heroina> jest książką, którą chciałem spalić. Myślałem, żeby wykupić wszystkie znajdujące się na rynku egzemplarze powieści, usypać z nich stos w warszawskim parku i urządzić happening pod tytułem: Tomasz Piątek pali Heroinę”.
Dziś Piątek zamienił nadużywania brauna na nadużywanie brownie, cóż, szkoda, bo niewielu w polskiej literaturze monografistów uzależnień. Duchową spadkobierczynią „wczesnego Piątka” można ustanowić Patrycję Pustkowiak. Bohaterka „Nocnych zwierząt” przedkłada regularną masturbację, palenie papierosów, picie wódy i narkotyki nad duchowy rozwój. Książka Pustkowiak to taki przykład literatury „pół na pół”: w połowie to satyra na współczesny świat, konsumpcjonizm, jednostki nie potrafiące wykreować spójnej tożsamości, a w połowie pierdoły.
Najnowszym krzykiem mody w świecie literackich uzależnień stał się alkoholizm kobiet. Ponad dwadzieścia lat temu Anna Dymna zagrała „pijaczkę” w dramacie Barbary Sass „Tylko strach”. Drapieżny film okazał się zbyt odważny jak na polskie wczesne lata dziewięćdziesiąte. Młyny popkultury mielą wolno, więc mamy wysyp „alko-feministycznych” narracji: od podejmującej tematykę uzależnienia pisarki starszego pokolenia, Ingi Iwasiów, przez wynurzenia celebrytki Ilony Felicjańskiej, popularną „Alkoholiczkę” Miki Dunin, aż po bardzo popularną ostatnio Małgorzatą Halber i jej „Najgorszego człowieka na świecie”.
Popyt na kobiece narracje o uzależnieniach dopełnia historia Agnieszki Kotulanki, czyli serialowej wzorcowej Matki i Polki, Krystyny Lubicz z tasiemcowego serialu „Klan”. Media donoszą, że aktorka straciła pracę z powodu uzależnienia od alkoholu, będącego skutkiem depresji i kłopotów miłosnych.
„Hera, koka, hasz, LSD” – śpiewała Karolina Czarnecka podczas Festiwalu Piosenki Aktorskiej w 2014 roku i wiele osób słowa piosenki uznało za afirmację życia w nałogu. Uzależnienie to jeden z ostatnich tematów współczesnej kultury, który nadal wzbudza emocje, bulwersuje i prowokuje do pytań. Może więc warto od czegoś się uzależnić, aby poszerzyć umysł i horyzonty?