29 października 2012

Koniec wielkiego marzenia

Idea wspólnej Europy, w kształcie nadanym jej przez Monneta i Schumanna, według Judta nie przystaje do nowych warunków, które zaistniały po 1989 roku. Brytyjski historyk sugerował w “Wielkim złudzeniu” powrót do odrzuconej koncepcji państwa.

 

Jakiś pesymista obdarzony pewnym zacięciem literackim mógłby dziś powiedzieć, że życie w krajach Unii Europejskiej przypomina życie pod przebudzonym wulkanem, którego wybuch jest tylko kwestią czasu.

 

Przed wizytą w Grecji kanclerz Angeli Merkel na ulice tamtejszych miast wyszły tysiące protestujących, aby wyrazić swoje niezadowolenie z jej przyjazdu. Grecy uważają Merkel za jedną z głównych winowajczyń polityki drastycznego zaciskania pasa w ich kraju, od której uzależnione są kolejne transze finansowej pomocy od Unii Europejskiej.

 

W Hiszpanii w 2011 roku w ciągu kilku miesięcy rozwinął się ruch Oburzonych, który rozprzestrzenił się na całą Europę.

 

W kolejce po unijne wsparcie stoją Hiszpania i Portugalia. Niemcy, Austriacy, Holendrzy, Finowie nie chcą już płacić na zadłużone kraje Południa.

 

Tezy o niesprawności unijnych instytucji stały się już truizmem, kolejne szczyty kończyły się na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu miesięcy porażkami lub wymęczonymi kompromisami.

 

Czy ktokolwiek wie, dokąd zmierza dziś Unia?

 

Jürgen Habermas, być może ostatni z wielkich europejskich autorytetów mówi, że jedynym ratunkiem jest zacieśnianie współpracy i silniejsza integracja, a w efekcie zbudowanie państwa europejskiego.

 

Specjaliści podsuwają inne rozwiązania – rozpad unii monetarnej i koniec przyjmowania nowych członków, integracja zróżnicowana gospodarczo, społecznie i politycznie. Ten kryzys zdaje się zaskoczył wszystkich. Miało być pięknie, wspólnie, bezpiecznie. Unia miała się powiększać i integrować obyczajowo, politycznie, podatkowo i gospodarczo. Wszystko wydawało się doskonale przećwiczone i sprawdzone. Dla każdego nowo przyjętego państwa akcesja była przestąpieniem bram raju.

 

Jednak już w napisanej w 1995 roku, a więc przed wejściem Polski i innych państw naszego regionu do wspólnoty, książce „Wielkie złudzenie? Esej o Europie”, Tony Judt zgłaszał konieczność postawienia sobie na nowo pytania o to, jaka ma być przyszłość Unii Europejskiej, bo po przełomie 1989 roku to, co stanowiło podstawę jej integracji przeszło do historii.

 

Szukając przyczyn przewidywanego przez siebie kryzysu, autor „Powojnia” cofa się do początków nie tylko samej wspólnoty europejskiej, ale cofa się w odległą przeszłość, kreśląc obraz idei unijnej od czasów Karola Wielkiego.

 

Odpowiedź na postawione przez Judta pytanie o to, jaka ma być Europa w przyszłości, jest tym pilniejsza, że kraje wciąż poszerzanej wówczas wspólnoty różniły się coraz bardziej nie tylko sytuacją gospodarczą, lecz również dziedzictwem kulturowym, doświadczeniem dłuższej bądź krótszej państwowości, dziedzictwem wojennych i powojennych totalitaryzmów, pamięcią, stosunkiem do przeszłości i historii.

 

Istotne z punktu widzenia Judta jest to, że Unia Europejska, dziś w dużej mierze przybrana w sentymentalną narrację z „Odą do radości” w tle, powstała jako efekt czystego pragmatyzmu gospodarczego i narzędzia doskonale funkcjonującego w zimnowojennej logice kontynentu podzielonego na dwie strefy wpływów. W związku z tym idea Europy wywiedziona z myślenia ojców założycieli – Schumana, Moneta – nijak, zdaniem Judta, nie przystaje do nowych warunków po 1989 roku. Przyjęcie państw Europy Środkowej i Wschodniej winno ją diametralnie zmodyfikować albo wszystko skończy się wielkim kryzysem. Niemożliwe jest bowiem, aby Unia przetrwała nie poddając swoich instytucji i zasad funkcjonowania zmianie. Państwa przyjmowane sukcesywnie po 1995 roku, były państwami, które musiały dokonać za pomocą unijnych pieniędzy skoku rozwojowego, nie przyczyniając się jednak do powiększania unijnego budżetu. Jak pisze Judt, zwiększała się ilość beneficjentów unijnych, lecz nie zmieniła się liczba płatników do wspólnego budżetu.

 

Innym problemem Unii jest kryzys społecznej legitymizacji idei europejskości. Zbyt łatwo elity zrezygnowały z identyfikacji narodowej na rzecz identyfikacji europejskiej. Judt dostrzega tu jedną z przyczyn częstych społecznych oporów przeciwko integracji. Europa stała się ideą mgławicową, intelektualnym konceptem i uniwersalną odpowiedzią na wszystko, odsuwając na dalszy plan państwo.

 

Kryzys, przewidywany przez Judta i dziś przez nas doświadczany, pokazuje, że nadszedł czas na poszukiwanie przemyślanych i realnych odpowiedzi na postawione przez brytyjskiego historyka pytania: Jaką przyszłość ma Unia Europejska? Jeśli nie wygląda ona zbyt różowo, to dlaczego? I jak duże znaczenie ma to, czy zjednoczona Europa będzie istnieć? Judt, określając swoją postawę jako entuzjastycznie proeuropejską, twierdzi jednak, że upieranie się przy prawdziwym zjednoczeniu Europy jest daremne i niemądre.

 

Być może, jak sugeruje, czas wrócić do idei państwa?

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także