Recenzja
Brzemię rewolucji
Od kilkunastu lat krytycy niemal jednogłośnie narzekają na poziom każdej kolejnej pozycji w dorobku Martina Amisa. Tymczasem pochodząca z 2010 roku „Ciężarna wdowa” to powieść solidna, która hipnotycznym nastrojem i dbałością o szczegół przesłania zauważalne, ale nie decydujące wady konstrukcji.
Nawet jeśli twórczość Martina Amisa straciła w poprzedniej dekadzie właściwy jej od zawsze impet, brytyjski autor pozostaje jedną z niekwestionowanych instytucji współczesnej literatury. Brawurowa „Forsa” z 1984 roku to powieść klasyczna niemal od chwili publikacji. Najlepsze utwory Amisa to soczysta, zjadliwie ironiczna proza, zaludniona postaciami pełnymi pokus i złości. Ich paranoiczne wędrówki w poszukiwaniu jakichkolwiek trwałych wartości obrazuje język – niewolny od brudu i pęknięć, spod których przebija niekiedy tęsknota za harmonią. Z biegiem lat pisarzowi zaczęto jednak wypominać schematyczność i powtarzalność tematów.
W „Ciężarnej wdowie” bohaterami są dwudziestolatkowie z przełomu lat 60. i 70. – po rewolucji obyczajowej, żegnającej stary porządek w oczekiwaniu na nadejście nowego (Aleksander Hercen nazwał takie momenty określeniem, które posłużyło za tytuł powieści). Student literatury angielskiej, Keith Nearing, spędza ze znajomymi wakacje 1970 roku. Między grupką Brytyjczyków, stłoczonych we włoskim zamku z odwiedzającymi ich gośćmi, narastają emocjonalne napięcia, potęgowane potrzebą wyzbycia się tradycyjnych zahamowań.
Amis umiejętnie buduje siatkę niejednoznacznych relacji między swoimi postaciami. Ich myśli i rozmowy krążą obsesyjnie wokół seksu i cielesności. Keith kartkuje klasyczne angielskie powieści w poszukiwaniu scen erotycznych i nieustannie fantazjuje o pójściu do łóżka z koleżanką swojej dziewczyny. W jego związku z Lily namiętność jest raczej teoretyzowana niż odczuwana. Szeherezada, która fascynuje Keitha swoją swobodą, zmaga się też z licznymi wahaniami. Gloria wzbudza niechęć i rezerwę, a zarazem ciekawi przeczuciem skrywanych przez siebie tajemnic. Wszystko to składa się na gęstą atmosferę upalnego lata, pełną wzajemnych pragnień, sugestii i kompleksów.
Mimo krajobrazu po rewolucji obyczajowej świat „Ciężarnej wdowy” to scena gry i teatru. Wszystkie czynności postaci sprowadzają się do stworzenia lub rozważenia pewnych erotycznych możliwości. To kolejna, nowsza wersja salonowego flirtu. Keith wykorzystuje w nim fabularne schematy zaczerpnięte z Szekspira i wiktoriańskich powieści. Jego zbliżenia z Lily polegają na konceptualizacji samego aktu, wcielaniu się w rolę, byciu kimś innym.
Martin Amis chce udowodnić, że przemiany lat 60. to dziedzictwo trudne i nadal nie w pełni przepracowane. Niestety, czyni to nieco nachalnie. Podzielona na mikrorozdziały książka przekształca się w końcu w spis argumentów. Ostatnia część książki, ukazująca dalsze losy postaci, potrafi ująć staranną obserwacją, ale potwierdza tylko, że Anglik stworzył rozprawkę na zadany temat. Teza o skomplikowanym charakterze rewolucji obyczajowej, która niejednokrotnie niszczyła życiorysy jej rzekomych beneficjentów, dopowiadana jest zbyt wyraźnie, zwłaszcza w nadmiernie symbolicznym, a stale powracającym wątku siostry Keitha.
„Ciężarna wdowa” rozczarowuje więc kompozycją całości. Broni się jednak w zbliżeniach. To elegancka proza o świetnie skrojonym stylu, subtelnej ironii i niejednoznacznym klimacie. Kiedy Amis zapomina o publicystyce, tworzy epizody pełne nieoczywistego uroku i robi to, na szczęście, wystarczająco często, aby nie odmówić jego utworowi wartości.