50 twarzy męża
„Kobieta, która właśnie okupuje łazienkę, została oficjalnie obwołana najbardziej poczytną brytyjską pisarką wszech czasów, a według wysoce niewiarygodnych źródeł nasz ceglany bliźniak jest świątynią rozpusty, zamiast piwnicy mamy lochy, a ja jestem pierwowzorem smukłego, niestrudzonego boga seksu, którego wykreowała moja żona. Cóż, stałbym się pierwszym pulchnym, starzejącym się, katolickim bogiem seksu od czasów… Zaraz, czy Chris de Burgh jest katolikiem?” – mówi Niall Leonard, mąż E.L. James, autor debiutanckiej powieści „Crusher”, która kilka dni temu ukazała się w wielkiej Brytanii.
Poniżej przedstawiamy fragmenty wywiadu przeprowadzonego z mężem słynnej na cały świat autorki kontrowersyjnej książki „50 twarzy Greya”.
– A więc napisał pan książkę dla młodych ludzi, tak? Powieść kryminalną?
– Zatytułowaną „Crusher”. Zgadza się. Inspirowałem się twórczością Raymonda Chandlera. Próbowałem przywołać jego mroczny cynizm, stworzyć powieść noir, ale osadzoną we współczesnym kontekście.
– Jak to jest być mężem E.L. James?
– Tak jak mówiłem wcześniej: być mężem E.L. James, autorki światowego bestselleru, to zupełnie jak być mężem.
– Czy teraz, kiedy pan również został pisarzem, nie wkradła się między was rywalizacja?
– Nie, ani trochę. Każde z nas tworzy inny rodzaj literatury, każde mówi swoim głosem. Ona wyjeżdża w swoje trasy promocyjne, ja w swoje.
– Och, więc ona jedzie w trasę! Dokąd?
– Zaczyna w Los Angeles, potem jedzie do San Francisco, Seattle, Portland, Houston i Minneapolis. Ale wyjedzie dopiero wtedy, kiedy ja wrócę.
– Dokąd pan się wybiera?
– Do Nottingham. Dopiero ostatnio dowiedziałem się, że oprócz mnie na to samo spotkanie zaproszono też Grahama Gardena, Barry’ego Cryera i Johna O’Farrella. Chyba zwariowali – ja i trzech najzabawniejszych ludzi w Wielkiej Brytanii? Pożrą mnie żywcem.
– A co na to żona?
– Powiedziała, żebym nie jechał, jeśli nie mam ochoty. Odpowiedziałem, że nie mogę przecież zawieść fanów.
Źródło: huffingtonpost.com
Opracowanie: B.S.