22 października 2012

Kontrowersje wokół noblisty

Decyzja o przyznaniu tegorocznego literackiego Nobla Chińczykowi Mo Yanowi budzi coraz większe kontrowersje. Szwedzkie media sugerują wręcz zainteresowanie finansowe jednego z jurorów uhonorowaniem właśnie tego autora. Pojawiają się też pytania, czy wyróżniając pisarza będącego członkiem partii komunistycznej, Akademia nie nagradza panującego w Chinach reżimu.

 

Szwedzkie media sugerują, że jeden z jurorów, 88-letni Goeran Malmqvist, mógł być nieobiektywny, ponieważ jako tłumacz książek Mo Yana mógł oczekiwać osobistych korzyści z przyznania Nobla temu pisarzowi.

 

W Szwecji, ale także w innych krajach, pojawiły się krytyczne opinie na temat tegorocznego literackiego Nobla, dotyczące lojalnej postawy laureata wobec chińskiego kierownictwa partyjnego i państwowego.

 

Rzecznik Akademii Szwedzkiej Peter Englund ostro odparł zarzuty wobec jurora, a także zgłaszane przez media zastrzeżenia do politycznej postawy laureata. Krytykom Mo Yana, m.in. z rozgłośni SR1, zarzucił, że w ogóle nie znają twórczości tego pisarza. Wyraził opinię, że zajmują się „pobocznymi sprawami”, ponieważ nie są w stanie ustosunkować się do aspektów literackich. Dodał też, że „Chin nie wolno po prostu dzielić na dysydentów i tych, którzy są wierni reżimowi”.

 

Mo Yan to pseudonim Guana Moye, urodzonego 17 lutego w 1955 roku w Gaomi w chińskiej prowincji Szantung (Shandong). Jego rodzice byli rolnikami. W 1976 roku wstąpił do Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, gdzie pełnił funkcje oficera ochrony, instruktora politycznego i oficera propagandy. Równolegle ze służbą w wojsku zaczął studiować literaturę i pisać. Należy do Partii Komunistycznej i jest wiceprzewodniczącym oficjalnego związku pisarzy.

 

Pseudonim „Mo Yan” znaczy „nie mów”. Pisarz przybrał go podczas pracy nad swoją pierwszą książką. Z natury gadatliwy Mo Yan chciał przez pseudonim przypominać sobie, aby nie mówić zbyt wiele, bo sprowadza to kłopoty, zwłaszcza gdy jest się pisarzem jednocześnie służącym w chińskiej armii.

 

Źródło: tvn24.pl

Opracowanie: B.S.