W stronę Portu
Jubileuszowa 20. edycja Portu Literackiego rozpocznie się już za 4 dni! Po raz drugi w historii festiwalu pojawi się “Krytyk z uczelni”.
Nie zabraknie “Warsztatów literackich”, “Pogotowia” czy “Laboratorium literackiego”. Do tego prowadzone od końcówki lat 90. setki spotkań w szkołach i tak nowatorskie projekty jak “Szkoła z poezją” czy “Poetycki Wrocław”. Bez “Połowu” nie byłoby w Porcie debiutantów, a bez rozbudowanej edukacji tylu wspaniałych czytelników.
Jurorem tegorocznego “Krytyka z uczelni” jest Grzegorz Jankowicz, uznany krytyk, juror i organizator Festiwalu Conrada, który na pierwsze edycje Fortu Legnica przyjeżdżał jeszcze jako licealista. Między jesienią 2009 a wiosną 2010 roku kolejnym Portowym rezydentem (po Andrzeju Sosnowskim i Karolu Maliszewskim) został Roman Honet, który podjął się wyboru najciekawszych debiutantów z pierwszej dekady nowego wieku. Po latach widać, jak ciekawe było to przedsięwzięcie i jak bardzo wpisywało się w formułę otwartego dla wszystkich Portu.
Wrocławskie edycje to stopniowe odchodzenie od znanych z Legnicy nazwisk na rzecz wcześniej nie prezentowanych twórców. Efekt to blisko 400 autorów, którzy odwiedzili festiwal w całej jego historii! Przez całe lata żaden z autorów z Portu i Biura nie zdobył znaczącej nagrody, ba, trudno było nawet o nominacje. Wszystko odmieniła w 2006 roku Nagroda Gdynia właśnie dla Dyckiego, po której ruszyła lawina. Później festiwalowi autorzy aż piętnastokrotnie odbierali najważniejsze wyróżnienia – w tym Dycki jeszcze trzykrotnie (ponownie Gdynia, Nike i Silesius). Oczywiste stało się, że poeci z Portu potrzebować będą nowych wyzwań. Takie dzisiaj są zagraniczne projekty Biura Literackiego. Jesienią ubiegłego roku dwukrotnie Port odbywał się w Europejskiej Stolicy Kultury 2014 – Rydze. Na początku 2015 zawitał do Indii, a teraz szykuje się do odwiedzin Armenii, Chin, Czech, Izraela, Litwy, Niemiec, Norwegii i Walii.
Grzegorz JANKOWICZ: Jeden udział, jeden głos
Było, rzecz jasna, wiele udziałów i wiele wierszy, wielu poetów i wiele rozmów (na scenie i poza nią). Po raz pierwszy pojechałem na festiwal w 1998 roku, by w następnych latach regularnie wracać – najpierw do Legnicy, później do Wrocławia. Wiersze wychodziły z książek i zapuszczały się między czytelników, wdawały się w rozmowy, rzucały zabójczymi frazami, błyszczały w towarzystwie, uwodziły lub drażniły, czasem gubiły się i odnajdywały dopiero następnego ranka albo odchodziły bezpowrotnie…
Joanna MUELLER: Jaką kostkę brukową mają w tej Legnicy?
Z festiwalu w 2002 roku najbardziej zapadło mi w pamięć czytanie z “Zaplecza” – słuchane przez naszą polonistyczno-poetycką grupkę z balkonu tuż nad sceną. Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki był już wtedy autorem zdecydowanie odstającym od “Biurowych kumpli po piórze”, osobnym, niesamowitym i fascynującym. To dlatego gdy skończył szeptać swoje – tym razem prozatorskie – teksty (szeptać? czy Dycio już wtedy szeptał w przejmującym przegięciu? – tego niestety dobrze nie pamiętam), z balkonu poleciały na niego kwiaty, zrzucone oczywiście przez nas, wielbicielki z Warszawy…
Dariusz SOŚNICKI: Dwie dekady razem
Kiedy rozglądam się po pokoju, tu i ówdzie widzę dowody na to, że faktycznie przeżyliśmy te dwie dekady razem. Na regale stoi kalendarz ilustrowany zdjęciami z Portu Legnica 2002. Na jednym widać Marcina Sendeckiego i mnie, bo czytaliśmy wtedy wspólnie, Marcin z “Opisów przyrody” i “Szkociego Dołu”, ja z “Symetrii”. Potem występowaliśmy razem z Marcinem jeszcze wiele razy, ostatnio w Petersburgu i Moskwie, jako “Ambasadorzy poezji”…