3 czerwca 2014

Wroński z Wielkim Kalibrem!

Marcin Wroński zgarnął wszystko w czasie sobotniej Gali przyznania Nagrody Wielkiego Kalibru. “Pogrom w przyszły wtorek” okazał się najlepszą powieścią kryminalną zdaniem jury i czytelników.

GALAMFK2014_fot_Max_Pflegel

Przewodnicząca Kapituły Jury Janina Paradowska w laudacji podkreśliła, że po raz pierwszy Jury było jednomyślne i przyznało nagrodę z pełnym przekonaniem. “Pogrom w przyszły wtorek” to piąty kryminał retro z komisarzem Zygmuntem Maciejewskim. Przewodnicząca zwróciła uwagę, że Wrońskiemu udało się stworzyć bohatera, który się rozwija, a akcję osadzić w ciekawym okresie przełamywania się okupacji. Jest to książka o Lublinie i jego klimacie w pierwszych powojennych latach.

 

Nagrodę Wielkiego Kalibru (statuetka i 25 000 złotych) wręczył Wrońskiemu Wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski, a Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników wręczyła Dyrektor Biura Promocji Miasta Wrocław Dorota Ostrowska. To była szósta nominacja Marcina Wrońskiego. W ubiegłym roku został laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru Czytelników za powieść “Skrzydlata trumna”.

 

Podobnie jak w latach ubiegłych, również i tym razem Przewodnicząca Kapituły Jury Janina Paradowska ufundowała nagrodę za debiut, którą otrzymał Bartłomiej Biesiekirski za powieść Jasnowidz.

 

Honorową Nagrodę Wielkiego Kalibru za całokształt twórczości w tym roku otrzymał szwedzki pisarz Henning Mankell, jeden z najpopularniejszych autorów kryminałów na świecie. Największą popularność poza Szwecją przyniósł mu cykl powieści kryminalnych publikowanych od 1991 do 2013 roku. Jego głównym bohaterem jest komisarz Kurt Wallander, a akcja toczy się w Ystad. W swoich powieściach Mankell porusza problemy nękające współczesne społeczeństwa, takie jak: apartheid, mafia, imigracja, cyberterroryzm, zagrożenia globalizacji i międzynarodowego biznesu. Niestety, ze względu na chorobę autor nie mógł odebrać nagrody osobiście. Zrobiła to Konsul Honorowa Szwecji Pani Małgorzata Ryniak, która podziękowała w imieniu pisarza.

 

fotografia w tekście: Max Pflegel