Artykuł
10 najbardziej perwersyjnych książek
Sukces pierwszego tomu trylogii E.L. James, “zmysłowa seria” W.A.B., a w kolejce dziesiątki tytułów z pogranicza erotyki i pornografii. Co tak naprawdę warto przeczytać? Co podnieca, a co nudzi? Oto zestawienie perwersyjnych książek, po które warto sięgnąć:
I. Stefan Żeromski, Dzieje grzechu
Poczciwy Stefan kojarzy się z nudą szkolnych wypracowań o rozdartej sośnie, jednak biografia pisarza daleka jest od monotonii. Z dziennika i wspomnień wyłania się sadomasochistyczny kobieciarz. „Dzieje grzechu” to historia urzędniczki Ewy, która w poszukiwaniu ukochanego Łukasza przeżywa seksualną odyseję. Żeromski nie oszczędza bohaterce m.in. prostytucji, zbiorowych gwałtów czy dzieciobójstwa. Grunt, że była wierna swojemu sercu, a ciało, cóż … miało swoje przygody. Bardzo aktualne!
II. Markiz de Sade, 120 dni Sodomy
Klasyka perwersji i filozofii. Grupa okrutnych libertynów oddaje się uciechom z małoletnimi, w wolnej chwili słuchając pornograficznych historyjek. Co możemy zyskać, czytając zdania typu „On pragnie matki i jej trzech córek, i zjada gówno córek z tyłka matki oraz gówno matki z tyłka jednej z dziewcząt”? Uczymy się wyrażać skryte pragnienia i gimnastykujemy wyobraźnię. Dzieło Sade’a zostało zekranizowane przez Pier Paolo Pasoliniego. Filmowa wersja, wzbogacona o nazistowski kontekst, została zakazana w 40 krajach.
III. Pauline Réage, Historia O
Feministki nienawidzą tej książki, która nawet w epoce szeroko dostępnej pornografii robi wrażenie obrazami seksualnego zniewolenia. Perwersja łączy się tutaj z utratą wolności i zaufania. Tytułowa O zostaje porwana do tajemniczego zamku (w intrydze bierze udział ukochany), w którym zmienia się w seksualną zabawkę, spełniającą pragnienie obcych mężczyzn. O nie odzyskuje dawnej niezależności, trudno zaprzeczyć, że z poddaństwa uczy się czerpać przyjemność. Wysmakowaną powieść zekranizowano jako bardziej przaśną niż perwersyjną historyjkę.
IV. Peter Norden, Salon Kitty
Swój egzemplarz „Salonu” kupiłem lata temu na kiermaszu książek wydawnictwa „Bellona”. Historię oficjalnego nazistowskiego burdelu, goszczącego oficerów i prawdziwe aryjki, w którym rozmowy (hmm, „rozmowy”) są podsłuchiwane i rejestrowane, można zaliczyć do szeroko rozumianej literatury wojennej. Wydawca reklamował „Salon” jako książkę z pogranicza dokumentu epoki.
Filmową wersję wyreżyserował mistrz Tinto Brass, tytułową Kitty zagrała Ingrid Thulin, muza Ingmara Bergmana.
V. Francois-Timoleon de Choisy,
Pamiętnik Opata de Choisy przebranego za kobietę
Niszowa publikacja, na którą natrafiłem przypadkiem, tracąc orientację między półkami bibliotecznego labiryntu. Tytułowy bohater to duchowny, który lubi zakładać pod sutannę strojną spódnicę, a z czasem w jego życiu pojawią się młodziutkie dziewczątka, które zostaną przebrane za chłopców i poślubione. Przepyszna, bezwstydna książeczka, pod dekadenckim pozłotkiem kryjąca niejeden głęboki przekaz.
VI. Vladimir Nabokov, Lolita
„Lo-li-to: koniuszek języka robi trzy kroki po podniebieniu, przy trzecim stuka w zęby. Lo. Li. To.” W czasach pedofilskiej paniki erudycyjny Nabokov i jego status geniusza światowej literatury stoi kością w gardle wielu purytanom. Fabuła to uwodzicielska historia miłości mocno dojrzałego mężczyzny do świeżo dojrzewającej pasierbicy. Pisarz mistrzowsko pokazał cenę spełnionej namiętności. Ech, choć raz być taką Lolitą i mieć swego Humberta… chyba już za późno! „Lolito, światłości mego życia, żagwi mych lędźwi. Grzechu mój, moja duszo.”
VII. E.L. James, Pięćdziesiąt twarzy Greya
Książka, którą od kilku miesięcy żyje współczesny świat. W sadomasochistycznej wersji historii o Kopciuszku (skromna studentka literatury) i pięknym księciu (amerykański milioner) swoje pragnienia odnalazła rzesza porno-mamusiek. Język czytadła oscyluje pomiędzy rubryką listów w „Popcornie” z początku lat dziewięćdziesiątych a harlequinem, nic to jednak nie czytelnikom nie przeszkadza. Pani James chwała za to, że w końcu na liście bestsellerów znalazło się coś innego niż szwedzkie kryminały i nudne biografie polityków.
VIII. Edmund White, Zuch
White to ikona amerykańskiego pisarstwa gejowskiego. Zdarzyło mu się popełnić prozę, która nie dotyczyła męsko-męskich uciech i prawie każda recenzja zaczynała się od zdania: „Dlaczego nie ma nic o homoseksualistach?”. Niewątpliwie, „Zuch” nie zostałby nigdy tak podsumowany. Autobiograficzna historia traktuje o nastolatku, który jest zbyt młody, aby się z nim wiązać, ale odpowiednio dorosły, aby mieć setki seksualnych partnerów. Jak wiadomo, trzynastolatek może być za młody tylko na robienie prawa jazdy.
IX. Jean Genet, Dziennik złodzieja
… a właściwie dziennik złodzieja, homoseksualisty i żebraka. Nie uda się ustalić, na ile Genet zmyślił swoją biografię, a na ile przekazał wiernie swoje młodzieńcze podróże i seksualne przygody. Za pomocą najwyższej próby stylu powstało niezapomniane studium tarzania się w ekskrementach. Jean patrzył na morderców i szukał w nich poetyckiej miękkości. Wielka szkoda, że Polska i uroda Polaków nie znalazła uznania w oczach francuskiego skandalisty.
X. Leopold von Sacher-Masoch, Wenus w futrze
Przed laty zamówiłem tę książkę w uniwersyteckiej bibliotece. Lista oczekujących była długa, na swoją kolej czekałem cztery miesiące. Rozczarowałem się: miłosna opowieść o Sewerynie, który wikła się w masochistyczny związek z Polką, Wandą, wydała mi się wydumana i pozbawiona namiętności. Dziś jestem gotów wejść pod stół, założyć nabijany ćwiekami skórzany kaganiec i odszczekać zarzuty, bo masochistyczne klimaty nadal „kręcą” czytelników, o czym świadczy sukces trylogii E.L.James. To ze mną jest coś nie tak.