14 maja 2014

Hera, koka, hasz, czyli piosenka aktorska

…wydawało się, że już umarł. Wydawało się, że odszedł do lamusa. On jednak odżył, staroświecki Przegląd Piosenki Aktorskiej znów znalazł się na ustach wszystkich dzięki Karolinie Czarneckiej i jej wykonaniu piosenki „Hera, koka, hasz”. Były demoty, było święte oburzenie – jest życie w trupie!

header - CiemnaStronaLiteratury1

Irena Melcer ma pecha. Wygrała XXV PPA, ale w pamięci potomnych zapisze się nienagrodzone wykonanie piosenki „Hera, koka, hasz, LSD”. Co sprawiło, że właśnie tan krótki performance odbił się tak głośnym echem? Prawdopodobnie znudzenie powtarzalnymi schematami artystycznymi, które pojawiają się podczas Przeglądu. Czym jest piosenka aktorska? Przedziwną hybrydą estrady, literatury i wokalistyki, przy czym tej ostatniej jest najmniej. Stereotypowy „wykon” aktorki przebiega według zasady: „czego nie dośpiewa, to dogra”, najlepiej przy użyciu nielogicznych pauz, histerycznych wykrzyknień i ogrywania rekwizytów. Polskę od morza do morza zamieszkują klony Grechuty, Demarczyk, Bajora. Od kilku lat nie bardzo wiadomo, czym powinien być PPA: czasem bliżej mu do musicalu, czasem sięga po repertuar muzyki popularnej.

 

Karolina Czarnecka przekuła balon powagi i nadepnęła na odcisk polskiemu narodowi, który lubi wychowywać i upomina, bo przecież 87% studentów kończy kierunki pedagogiczne. Nic w przyrodzie nie ginie. „Hera, koka, hasz, LSD” opowiada uroczą historyjkę zaćpania się na śmierć ucznia. Zero moralizowania. Czarnecka zadbała o każdy szczegół swojego występu: nawet wzory na rękawach kojarzą się z podwiązaniami, które mają ułatwić oddanie „złotego strzału”. Było smacznie i spójnie. Młoda artystka nie odkrywa Ameryki, nie proponuje niczego, co by bezpośrednio wywodziło się z twórczości jej pokolenia. Piosenkę kojarzymy z grupą Tiger Lillies, działająca od ćwierć wieku na scenie. Polski tekst napisał zasłużony dla PPA, blisko 60-letni Roman Kołakowski, a wcześniej utwór znalazł się na płycie Projektu Volodia.

 

 

Prowokacja ze świata oldboyów powinna bardziej wzbudzać wzruszenie niż poruszenie. A jednak, fala zniesmaczenia przeszła przez Polskę (czytaj Internet), a dezaprobata była rozczarowująco przewidywalna. Ale, sio! z narzekaniem.

 

Karolina Czarnecka ma odwagę i apetyt na sukces. Studentka dostała po swoim występie kilka propozycji matrymonialnych oraz ofertę udziału w kampanii reklamującej antyuzależnieniowej tabletki, ale swoje „pięć minut” chce wykorzystać nieco inaczej. Skończyła wydział lalkarski w Białymstoku, kończy studia aktorskie w Warszawie, a także przekonała Krystynę Jandę, aby w Och! Teatrze powierzono jej rolę w scenicznej wersji „Miłości blondynki”. W historii PPA Czarnecka zapisze się jako dziewczyna, która za pomocą hery, koki, haszu i LSD, postawiła zwiędły przegląd na nogi. Oby w przyszłym roku było równie odlotowo, najlepiej, jak na – pominiętej w piosence – amfetaminie! Jest kreseczka, jest dupeczka, jest fajeczka.

 

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także