8 kwietnia 2014

Pisarzu za młodu umrzyj z głodu

Płacz versus lans. Michał Witkowski i Kaja Malanowska włożyli kij w mrowisko. Ona wyznała, że za półtora roku pisania dostała 6800 złotych, on przyznał się do półmilionowej zaliczki. Czy wypada mówić o zarobkach pisarzy i pisarek, o roli pieniądza w procesie twórczym?

 

Hipsterzy pióra

 

Ignacy_KrasickiW dawnym wiekach pisarz był prawdziwym hipsterem narodu. Szlachcic, magnat, bogacz, mógł pozwolić sobie na długoletnie studia, brylowanie na salonach, uwodzenie „gąsek” (lub gąsiorków, co kto lubi), oddając się kaprysom tworzenia. „Książe poetów polskich” Ignacy Krasicki z zawodu był biskupem, więc śmierć głodowa mu nie groziła. Paranie się pisaniem było zadaniem niewdzięcznym, nie wynaleziono jeszcze nowoczesnej literatury, więc należało się poddać klasycznym wzorcom rymu, rytmu, znać grekę, łacinę i milion starych dzieł. Artysta toczył dialog z regułami gatunku, dawał świadectwo zmieniających się czasów, nie było mu w głowie dzielenie się rozbuchanym ego.

 

Trudno odnaleźć poza kręgiem literatury popularnej pisarzy i pisarki, którzy żyliby wyłącznie z pracy twórczej. Dodajmy, że autor, który dużo pisze i jest lubiany przez publiczność, wzbudza dużą niechęć. Od Marii Rodziewiczówny przez Stanisławę Fleszarową-Muskat po Kasię Michalik trwa nagonka na wyrobnice pióra. Po pierwsze – nie wolno za często wydawać książek, żeby mogły być dobre! Po drugie – nie wolno JEDNAK publikować za rzadko, bo to oznaka lenistwa i braku poszukiwań. Po trzecie – prawdziwy artysta nie sprzedaje się komercji. A co jeśli pisarz/pisarka ma pecha, jeśli nie odziedziczy po rodzicach fabryki pieniędzy, nie wyda się dobrze za mąż/nie ożeni ani nie spotka złotej rybki? Czy ma dzielić życie między pisanie a grzebanie w śmieciach „chińskiego” fast foodu w poszukiwaniu resztek żarełka? Najlepiej za młodu umrzyj pisarzu z głodu!

 

Pisarze i pisanki

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERAWedług niezastąpionego portalu „na temat” najlepiej sprzedający się pisarze to: Wojciech Cejrowski (w samym 2011 roku zarobił podobno dwa miliony!), następnie: Małgorzata Kalicińska, Katarzyna Grochola. W peletonie znaleźli się również m.in. Kinga Rusin i Szymon Hołownia. Literatura czy paraliteratura? Pisarze czy pisanki? Kolejny raz okazuje się, że duże zainteresowanie wzbudzają książki, które są takim „drugim etatem”, dodatkiem do innego obszaru działalności zawodowej. A co z „czystą literaturą”, z tymi nudnymi artystami, o których nie przeczytamy na portalu plotkarskim? Czytelnicy przestali ufać literaturze, którą dziś można skrytykować zawsze i wszędzie, tak jak można obśmiać globulki na grzybicę pochwy czy kwaśnawy serek wiejski. Coraz trudniej znaleźć „złoty środek”, język mówienia o literaturze: z jednej strony hejty w internecie, z drugiej – komplementy na wyrost, które wygłaszają media, aby móc tylko cokolwiek promować.

 

 

Publiczne narzekanie Kai Malanowskiej czy zwierzenia Witkowskiego można potraktować nieco głębiej jako pytanie: kim jest współczesny pisarz? Lubię myśleć, że istnieje taka specjalna ludzka kasta, kasta „ludzi słowa”. „Ludzie słowa” mają językowy słuch, giętkie pióro, potrafią poruszać się w różnych obszarach artystycznej ekspresji, potrafią pisać poezję, dziabnąć zgrabny felieton, napisać PRową notkę czy wejść w skład grupy scenariuszowej tworzącej durną telenowelę. Czasem „człowiek słowa” ma potrzebę, czas lub możliwości, aby zrobić coś wysokoartystycznego, może niekomercyjnego. Złośliwy Jakub Żulczyk opisał Malanowską jako trochę-Marię-Peszek-cierpiącą-na-hamaku, trudno nie dostrzec w tym ziarna prawdy. Pragnienie bycia królową świata, którą w złotym pałacu karmi się i z nabożną czcią czeka na każde jej słowo, można włożyć między bajki. Finansowy coming-out zaliczył również Michał Witkowski, burząc krew historią półmilionowej zaliczki. W dodatku Michaśka nie dała na respiratory ani karmę dla psów, ale prowokuje opowieściami o „wypełniaczach” i na facebooku fotografuje metki drogich ciuchów.

 

Można zbagatelizować sprawę Witkowskiego i Malanowskiej, ale to kolejny głos, stawiający pytanie o miejsce literatury w świecie początku XXI wieku. W dyskusjach pojawia się kwestia zmian estetyki, braku arcydzieł, wypierania „papierowych” wydań przez e-booki. Doszliśmy do sprawy podstawowej – kim jest autor/ka? Roland Barthes prawie pół wieku temu ogłaszał śmierć autora, jednak nie przewidział, że artysta może umrzeć po prostu z … głodu.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także