Felieton
Pocałuj mnie w łańcuszek, czyli o pewnym facebookowym rankingu
Facebook znaczy twarzo-książka. Powinien więc być przyjacielem książki. Niestety, popularny portal społecznościowy i literatura to dwa różne światy. Niespodziewanie książki wdarły się na „fejsa” w postaci popularnego łańcuszka „wymień 10 najważniejszych książek”.
Po co Facebookowi literatura? Dla beki, dla generowania kolejnych zabawnych fanpejdżów. Dodam, że żarty to zwykle okrutne, i trafne. Taka np. „Beka z literatury po 1989 roku” potrafi wyłuskać np. (niewczesny) wiersz Roberta Tekielego „Numer siedem” o treści: „znów śpi/och”. „Jaram się jak Izabela Łęcka rękami Wokulskiego” tylko nawiązuje do literatury, wykorzystując literackich bohaterów. Autorzy pokazują różne „wintydżowe” perełki z XIX wieku, chociaż granice epoki są dość pojemne, bo można natrafić na portret Marilyn Monroe, podnoszącej ciężary. „Fanpagi” uszczypliwe i kokieteryjne to jednak nic w porównaniu z pandemonium autorskich rankingów.
Trzeba wpisać 10 książek, które w ten czy inny sposób na nas wpłynęły. Niekoniecznie lektury, niekoniecznie wybitne, ale ważne dla nas. Oznaczamy ważne dla nas osoby, które ciągną dalej łańcuszek. Mówiąc krótko – Ice Bucket na sucho, tylko nawet bez ułudy dobroczynności. Jak się wylansować łańcuszkiem? Wedle równania:
X+Y+Q+V = Z
X = książki z dzieciństwa, które udowadniają, że jako słodkie bebe już czytałem, przy okazji pogłębiając swoją wrażliwość
Y = klasyka, najlepiej Proust lub Joyce! Czy ważne książki trzeba czytać w całości? Czy wystarczy je przeczytać w alternatywnej rzeczywistości?
Q = coś popularnego, mówiącego: „twardo stąpam po ziemi”. Według „Polityki” ponad 20% ludzi wymienia w swoich rankingach Harry’ego Pottera. Pozostaje się cieszyć, że czeka nas III wojna, która zmiecie cywilizację z powierzchni ziemi. „Biblia” na zaszczytnej szóstej pozycji!
V = element zaskoczenia! Niektórzy wpisują „kamienie” milowe socjologii czy filozofii (Hegel, Kant i kilku innych, których łatwo zapamiętać, bo tak samo „pisze” i czyta się ich nazwiska), ale musicie odkrycie własne, wewnętrzne V
Z = lans, lans
Joanna Brodzik odmówiła oblania się lodowatą wodą, argumentując: „Nie będę polewać głowy wodą! TO SZCZYT OBCIACHU!”
Czuję się Magdą M i Kasią (bez Tomka) pośród moich znajomych, którzy ochoczo udowadniają, że przeczytali w życiu 10 książek. Mam nadzieję, że uwierzycie mi na słowo, że ja też mam za sobą jakieś lektury. A jak już nie starczy mi sił na książki, to – idąc za radą gwiazdy „Tańca z Gwiazdami”, forfan obejrzę „Breaking bad”. „Wolę propagować to aby jednak aby to czytanie było w jak największym poziomie rozprzestrzeniane”: