3 czerwca 2013

Jak wychować dziecko na pisarza?

Dzień Dziecka to miliony rozradowanych brzdąców, szczerzących zęby w szerokim uśmiechu na widok tabletów, rowerów, konsoli. Jednak czy istnieje prezent lepszy niż inwestycja w przyszłość naszej latorośli? „Jak wychować dziecko na pisarza?” to krótki poradnik, który pomoże Ci uczynić ze swojej pociechy egoistę, pijaka, mitomana, narkomana, dziwkarza, biedaka, łajzę, mizantropa, niecnotę, dłużnika, hazardzistę, wariata – jednym słowem człowieka pióra.

 

Zasada 1: Bez względu na to, co mówią inni, zafunduj maluchowi traumę!

 

Nie musisz już zgrywać niewiniątka. Koniec z udawaniem idealnego rodzica. W zasadzie możesz być fatalny, najgorszy na świecie. Źli rodzice rodzą pisarzy, dobrzy – urzędników. Nieszczęście jest pożywką literatury. Trauma w młodym wieku może w przyszłości zaowocować zgrabną powieścią psychologiczną albo wzruszającym tomikiem wierszy.

 

Szczerze mówiąc, najlepiej zacząć od wyeliminowania współmałżonka. Większość wielkich pisarzy to półsieroty. Gdyby pani Shelley nie zmarła w czasie połogu, być może mała Mary opisałaby historię doktora Judyma, a nie Frankensteina. Kiedyś zresztą łatwiej było o półsieroty. Kobiety padały jak muchy. Lucy Maud Montgomery, Virginia Woolf – obie dorastały bez matki. Edgar Alan Poe stracił oboje rodziców – to rozwiązanie dość radykalne, na które pewnie czytelnicy się nie zdecydują.

 

Rodziców może zawsze zastąpić martwy brat albo siostra. Łatwiej tu o wypadek, dzieci w końcu ciągle się kaleczą. Szukacie inspiracji? Brat Jamesa Barriego, autora „Piotrusia Pana”, zginął w wypadku na łyżwach. Brat Marka Twaina podczas eksplozji łódki. Pomór pośród rodzeństwa pisarzy był tak duży, że Bolesław Leśmian do końca życia nie był pewien, czy aby w młodości nie stracił młodszego braciszka. Oczywiście żadne dokumenty nie potwierdzały jego istnienia. Możesz więc spokojnie dziecku wmówić historyjkę o martwym bracie bliźniaku. To tak zwane bezkrwawe rozwiązanie.

 

Zasada 2: Martwego członka rodziny zastąp kimś dziwnym albo podłym

 

Jeśli już komuś w rodzinie się zejdzie, natychmiast trzeba znaleźć kogoś, kto go zastąpi. W naturze nic nie ginie. Truposz pozostaje w najbardziej komfortowej sytuacji. Przyszły pisarz przez resztę życia będzie go hołubił i mitologizował. Trzyletnie dziewczynki we wspomnieniach obdarzone będą cudowną umiejętnością pisania i czytania. Pamiętacie treny Kochanowskiego?

 

Niełatwo zastąpić ideał. Ale też nie ma takiej potrzeby. Nasz młody literat potrzebuje za to kogoś, kto rozpali w nim wewnętrzny bunt, kogoś, kogo mógłby nienawidzić. Polecamy wariant Kopciuszka. Zła macocha sprawdza się w podobnych sytuacjach wprost wybornie. Na swojego ojczyma utyskiwał bez końca Baudelaire. Przybraną matką gardziła Mary Shelley. Tu historia Kopciuszka powtórzyła się niemalże co do joty. Na scenę wkroczyła bowiem zła siostra, Claire, i uwiodła męża Mary, Percy’ego.

 

Oczywiście można pójść też w drugą stronę i uzależnić od siebie dziecko niczym Salomea Słowackiego. Może wspomną o tobie w podręczniku literatury albo staniesz się dumną bohaterką jakiegoś wzruszającego do łez wiersza. Jeśli nie masz na to ochoty, do całej afery wciągnij babcię. Słodkie babuleńki! Czym byłaby bez was historia literatury! Gdy z licznego rodzeństwa Goethego ostała mu się jeno siostra, to ekscentryczna babcia wzięła na swoje zgarbione plecy jarzmo zabawy i w każde święta urządzała teatrzyk kukiełkowy. Gdy Andersen nudził się w domu, to babcia opowiadała mu historie o duchach albo zabierała na miłe spacery do kostnicy. To zgryźliwa babcia zajęła się Albertem Camus, gdy ojciec zmarł na wojnie, a głuchoniema matka nie potrafiła sobie poradzić z wychowaniem chłopców. Chwała babciom i ich zakrapianym grozą opowieściom!

 

Zasada 3: Znajdź dom na odludziu lub w mrocznej okolicy

 

Wychowanie dziecka na pisarza wymaga pewnych poświęceń. Powinieneś na jakiś czas pożegnać się z życiem towarzyskim i przeprowadzić w mroczne, zapomniane przez Boga miejsce. Lista adresów jest długa, a otwierają ją wrzosowiska. Wystarczy spojrzeć na statystykę. Trzy siostry Brontë wychowały się na wrzosowiskach – wszystkie trzy zostały pisarkami. Stuprocentowa skuteczność.

 

Wielbicielom miejskiego zgiełku pozostaje poszukać sobie mrocznego sąsiedztwa. Czy to jak państwo Flaubert przy szpitalu, czy też, jak w wypadku Andersena, vis-à-vis cmentarza. To nie na sielskiej łące, ale pośród płyt cmentarnych rodzą się najlepsze pomysły. Rosjanie jak zwykle nie poprzestają na półśrodkach. Rodzice Dostojewskiego wybrali lokum sąsiadujące ze szpitalem, przytułkiem dla obłąkanych i cmentarzem. Tak robi się geniuszy!

 

 

Zasada 4: Nie przejmuj się drobnymi chorobami ani wadami wrodzonymi

 

Dziecko nie musi być do końca zdrowe. Drobny uszczerbek w ogólnej kondycji może podziałać na korzyść przyszłego artysty. Jak dowodził doktor Cesare Lombroso, niewielki uraz głowy w dzieciństwie zmienia chemię mózgu na korzyść literackiego geniuszu. W istocie niewiele dzieli wybitny talent od szaleństwa. Tiki to zdecydowanie dobry znak. Goethe chorobliwie stukał nogą w podłogę, Lewis Carroll się jąkał. Geniusz powinien też odcisnąć znamię na wyglądzie zewnętrznym. Nie przejmuj się więc, gdy twój urwis przypomina nieco z profilu Quasimodo. Tuwim przecież miał szpetną myszkę na policzku, a Leśmian nigdy nie przekroczył wzrostu świerszcza.

 

Zasada 5: Nie posyłaj dziecka do szkoły – nie warto

Za żadne skarby nie pozwól dziecku iść do szkoły. Prawie żaden z pisarzy jej nie skończył. Postaw na domową edukację. Jeśli sam jesteś artystą, sytuacja przedstawia się niezwykle komfortowo. Jako korepetytorów możesz nająć swoich przyjaciół artystów. Tak chowano Witkacego. Przyjmij jakiś dziwaczny model edukacji i kurczowo się go trzymaj. Ojciec Henry’ego Jamesa postanowił spełniać wszystkie jego intelektualne zachcianki. Gdy trzynastolatek powiedział, że chce zostać malarzem, dobry tatuś zakupił mu studio na paryskim poddaszu z artystą-nauczycielem w komplecie.

 

Jest kryzys i nie wszystkich stać na to, by wychować nowego Henry’ego Jamesa. Mniej zamożnym polecamy internat. W najlepszym wypadku dziecko nie tylko pójdzie w ślady szlachetnej większości, lecz także zaliczy traumę, o której wspomniano w punkcie pierwszym. Jeśli jesteś skąpy, możesz w ogóle pominąć kwestię edukacji i od razu wysłać potomka do pracy…

 

Zasada 6: Zmuszaj dziecko do ciężkiej i nudnej pracy

 

Nigdy, ale to przenigdy nie daj po sobie poznać, że popierasz literackie plany swojego dziecka. Najlepiej obrażaj pisarzy przy każdej okazji. Nazywaj ich wałkoniami i pasożytami. Niech szczeniak wie, że jedyny zawód, który wchodzi w grę, to prawnik albo urzędnik. Tą ścieżką kariery zmuszeni byli pójść Leśmian, Iwaszkiewicz, Eliot, Kafka. Baudelaire, gdyby posłuchał ojczyma, zostałby wojskowym, Edgar Allan Poe mógł być biznesmenem, a Andersen bankierem.

 

Dziecko można też zmusić do ciężkiej pracy w naprawdę młodym wieku. Nie tylko wyrobisz w nim silne społeczne emocje (niezbędne dla niektórych gatunków prozy), ale też zaoszczędzisz na utrzymaniu. Dickens już w wieku 12 lat pracował w fabryce pasty do butów. Mark Twain był niewiele starszy, gdy został zecerem.

 

A więc pamiętaj: praca – tak, literatura – nie.

 

UWAGA: Zastanów się, czy aby na pewno warto

Zanim zaczniesz lepić ze swej pociechy artystę, zastanów się, czy na pewno warto! Dziecko-pisarz raczej nie przyniesie pieniędzy do domu ani nie przyprowadzi porządnego partnera na kolację. Będziesz musiał się za nie wstydzić niezliczoną ilość razy, jeszcze częściej będziesz płacić jego długi. A co otrzymasz w zamian? Do historii przejdziesz jako sadysta, brutal, ignorant, człowiek bez wyobraźni, nadopiekuńcza matka, ekscentryk, sęp, przeszkoda i zawada na drodze geniuszu. Może jednak lepiej postawić na prawo.

Książki, o których pisał autor