23 lipca 2014

Kim był wilk stepowy?

Jego najsłynniejsza powieść stała się biblią hipisów i manifestem alternatywnej drogi życiowej. Gdy w 1946 został uhonorowany literacką nagrodą Nobla, w swojej ojczyźnie był już pisarzem wyklętym. Pasował zarówno do literackiej kawiarni w Paryżu, jak i do tybetańskiego klasztoru. Artysta-neurotyk interesujący się psychoanalizą, wędrowiec poszukujący europejskiej nirwany. Hermann Hesse był jednym z największych literackich outsiderów i intelektualistów XX wieku.

Born to be wild

Hesse przeżywał okresy sławy i zapomnienia. Największy renesans jego twórczości przypadł na późne lata 60. w Stanach Zjednoczonych. „To hipisi wyciągnęli Hessego z doliny” – napisała niemiecka gazeta „Der Spiegel”. Amerykańska młodzież odnalazła w „Wilku stepowym” antymieszczańskie upojenie i psychodeliczne doświadczenia. Halucynacyjny nastrój powieści odczytany został jako opis przeżyć wywołanych narkotykami. Głównym popularyzatorem Hessego w USA stał się Timothy Leary – apostoł hipisów, pisarz i uczony, eksperymentujący z poszerzaniem świadomości. Lektura „Wilka stepowego” miała według niego uzupełnić doświadczenia z LSD: „Przed sesją LSD powinieneś przeczytać »Siddharthę« i »Wilka stepowego«. Ostatnia część »Wilka stepowego«« jest bezcennym podręcznikiem” – pisał Leary, nazywając Hessego „ezoterykiem” z „psychodelicznej wspólnoty”.

Pisarz wyrósł na patrona hipisów, idola nowego ruchu młodzieżowego, a nawet guru całej generacji. Typ buntownika, wagabundy, krytyka cywilizacji potwierdzał ideały młodych ludzi. Na popularność Hessego wpłynęła także wydana w 1956 roku książka Colina Wilsona pt. „Outsider”. Wkrótce jego twórczość stanie się wademekum bitników, a na scenie muzycznej pojawi się zespół Steppenwolf (czyli wilk stepowy) z kultowym utworem „Born to be wild”.

„Wilk stepowy” nie był pierwszym dziełem Hessego okrzykniętym powieścią-manifestem. „Demian” poruszył pokolenie powracających do domu po pierwszej wojnie światowej. „Peter Camenzind” okazał się sukcesem większym niż „Tonio Kröger” Tomasza Manna. Hesse przez jedną noc od wydania, stał się pionierem kontrkultury – jednej z pierwszych w XX wieku. Utwór zainspirował ruch Wandervogel (Wędrowny ptak) i wszelkiego rodzaju projekty krytykujące postępującą modernizację. Nowelę „Pod kołami” – rozliczenie z autorytarnym systemem edukacji ze schyłku XIX wieku – spopularyzowały w późnych latach 60. lewicowo-alternatywne komuny. Z czasem Hessego zawłaszczyły środowiska buddystów, pacyfistów i ekologów. Wielką karierę robiło hasło „powrotu do natury”. Sam Hesse – miłośnik przyrody, w wieku trzydziestu lat, udał się do kolonii reformatorów na Monte Verità, aby spróbować alternatywnych form życia. Komuna okazała się grupą naturystów, wegetarian, magnetopatów i sekciarzy, a Hesse źle znosił wszelkie formy wymuszonej wspólnoty.

Pisarz, który przez całe życie unikał wszelkich ideologicznych deklaracji, kilkukrotnie był wykorzystywany przez radykalne środowiska. Stoi to w sprzeczności z bogatą i pełną paradoksów osobowością Hessego nakreśloną przez Gunnera Deckera w obszernej biografii „Hermann Hesse. Wędrowiec i jego cień”. Biografii samotnika, ascety, oportunisty i „ponadpolitycznego” pisarza broniącego swojej autonomii.

Decker_HessePotomek misjonarzy, duch samotnika

Ojciec Hessego – poddany cara – posiadał rosyjski paszport, matka była córką Szwaba i francuskiej Szwajcarki. Pisarz często powtarzał, że nie wie, jaką przynależność państwową miał w momencie urodzenia: „To mieszane pochodzenie nie pozwalało mi żywić zbytniego respektu dla nacjonalizmu i granic państwowych”. Nie bez powodu naczelną figurą w jego twórczości jest wędrowiec przekraczający granice.

Wychował się w środowisku protestanckiej sekty pietystów, pozostającej w opozycji do oficjalnego kościoła ewangelickiego. Przodkowie pisarza prowadzili działalność misyjną, nawracali pogan. Ortodoksyjni rodzice, kierujący się surowymi regułami religijnymi, ograniczali wybory syna, chcąc podporządkować każde działanie swoim zasadom wiary. Życie rodzinne stanie się dla Hessego powodem autodestrukcyjnych prób.

Szesnastoletni Hesse ma za sobą pobyty w zakładach zamkniętych, uzdrowiskach i klasztorze, a także pierwszą próbę samobójczą. Rodzice zgłaszają się do uzdrowiciela i egzorcysty J.C Blumhardta, który w swojej praktyce lekarskiej łączył głoszenie Ewangelii z pedagogiką zdrowotną. Młody Hesse przejawia skłonność do piromanii, kilkukrotnie grozi popełnieniem samobójstwa (kupuje rewolwer), ucieka z seminarium i gimnazjum, pierwszą praktykę księgarską kończy po trzech dniach. Ostateczną diagnozą będzie groźnie brzmiące „pierwotne szaleństwo” lub moral insanity. Od stałego pobytu w zakładzie zamkniętym uchroni go błędnie rozpoznana wada serca.

Gunnar Decker wiele miejsce poświęca dzieciństwu Hessego i jego pierwszym próbom literackim. W „Zwięzłym życiorysie” czytamy: „Sprawa wyglądała tak: od trzynastego roku życia jedno stało się dla mnie jasne – że albo zostanę pisarzem, albo w ogóle nikim”. Bolesne wyzwolenie z ortodoksyjnego świata pietystów to jedyna droga ku artystycznemu powołaniu. Hesse dramatycznie przekonuje się o tym tuż po swoim prozatorskim debiucie. Matka, autorka tekstów misyjnych, reaguje jak zawodowa dewotka: „A więc papa nie mógł obejrzeć Twojej książki. Przejrzałam ją pobieżnie i nie mogłam zasnąć w nocy. Unikaj gorączkowej muzy niczym węża, to ten sam, który wślizgnął się do raju i do dzisiaj usiłuje całkowicie zatruć każdy raj miłości i poezji”. W dalekiej przyszłości czytanie jego „nieprzyzwoitych” książek zostanie zakazane wnukom pisarza. Pierwsza małżonka najstarszego syna Hessego powie: „Gdybym wiedziała, co Twój ojciec pisze, nigdy nie zostałabym Twoją żoną!”.

Życie rodzinne nigdy nie będzie dla Hessego proste. Nazwać go samotnikiem byłoby eufemizmem. Decker podkreśla postępującą izolację i wyobcowanie pisarza. W ciągu ostatnich 25 lat życia kontaktuje się ze światem zewnętrznym głównie listownie. Hesse to według Deckera neurotyk na granicy psychopatii – nawet swoje trzy żony potrafił znieść jedynie w należytym oddaleniu, zaś przed domem wywiesił tabliczkę „Żadnych odwiedzin!”. Postacie z jego opowiadań i powieści to korowód outsiderów, włóczęgów, dziwaków broniących swojej niezależności. Leku na powtarzające się kryzysy psychiczne pisarz szukać będzie w nieświadomości i duchowości dalekiego Wschodu.

Europejska nirwana

Hesse jako jeden z niewielu europejskich pisarzy przyczynił się do popularyzacji na Zachodzie dorobku kultury buddyjskiej i hinduistycznej. Jego podróż na Cejlon, Sumatrę i do Singapuru miała na celu przekroczenie europejsko-chrześcijańskich horyzontów i ucieczkę od ograniczeń związanych z rodziną. Pisarz ostatecznie wyzwolił się z ciasnego kręgu pietystycznego wychowania. Swoje doświadczenia z podróży do Indonezji przekuł w artystyczną formę. Książki takie jak „Demian”, „Siddhartha”, „Podróż na Wschód” i „Gra szklanych paciorków” łączą wschodnie inspiracje z tradycjami Zachodu. Hesse ukazuje się jako Europejczyk, który dotarł do istoty filozofii indyjskiej.

Jego zainteresowanie Indiami splata się ze zwrotem ku psychoanalizie, mitologii i formie baśniowej. U znanego psychiatry J.B Langa Hesse rozpocznie analizę snów i terapię, będzie także pacjentem Carla Gustava Junga. Psychologiczne inspiracje poszerzy o ezoterykę, astrologię, magię i magnetyzm. Seanse u Langa okażą się ważnym etapem zbierania materiału do „Demiana”, w którym zawiera najważniejsze pytania psychologii indywidualnej, a także antycypuje najważniejsze motywy z „Wilka stepowego”. Już tutaj powstaje zalążek teatru magicznego jako przestrzeni nieświadomego samopoznania i marzeń sennych. „Podróż na Wschód” okazuje się działaniem terapeutycznym, ratunkiem przed rozpaczą i samobójstwem. „Siddhartha” to z kolei autobiografia w egzotycznym kostiumie, synteza wschodniego i zachodniego myślenia, Buddy i Heraklita. Hesse formułuje hindusko-medytacyjny ideał życia. Celem jest nirwana, oswobodzenie ze wszelkich światowych więzów, całkowite wyzwolenie z pożądań, osiągnięcie objawienia. W sanskrycie „Siddhartha” oznacza bowiem tego, „który osiągnął swój cel”. Ostatnią wielką próbą będzie „Gra szklanych paciorków” i rozliczenie z niemieckim wykluczeniem.

Listy nienawiści

Pełne nienawiści reakcje na „Siddharthę” pokazują, w jakiej sytuacji znalazł się pisarz. Po raz kolejny Hesse spotkał się miażdżącą krytyką ze strony prasy. Konflikt zaczął się już w trakcie I wojny światowej. Neutralność Hessego w kwestiach politycznych, jego apele o umiarkowanie w czasach narodowościowych histerii prowokowały rodaków. Autor „Demiana” pragnął być przede wszystkim obywatelem świata, który nie chce dołączyć do głosów nienawiści. Nacjonalizm traktował jako fanatyczną ideologię skierowaną przeciwko indywidualistom-outsiderom.

W rodzinnych Niemczech coraz głośniej mówiło się o nim jako o zdrajcy ojczyzny, dlatego pisarz zdecydował się na zmianę obywatelstwa. Jego stosunek do tożsamości narodowej był niespójny – Hesse mówił o „duchowych Niemczech”, ale nazywał siebie Szwajcarem. W roku 1933 minęło dwadzieścia jeden lat, od kiedy Hesse nieprzerwanie zamieszkał w neutralnej Szwajcarii, lecz ataki padały ze wszystkich stron – nie tylko niemieckiej, lecz także emigracyjnej.

Trwający latami konflikt Hessego z niemieckimi nacjonalistami sąsiadował z nieprzychylnością krytyków literackich i ambiwalentnymi opiniami pisarzy. Autor „Wilka stepowego” określany był jako staromodny dziwak, naiwny miłośnik przyrody, kiczowaty, przestarzały pisarz: „Powiedzmy sobie wyraźnie, że z Hessem dzisiaj niczego już nie da się osiągnąć”. Za jego działalność recenzencką, którą wykonywał w najlepszych intencjach, spotykały go same obelgi: „Niemiecki pisarz Hermann Hesse przyjmuje rolę zdradzającej swój naród, przebrzmiałej żydowskiej krytyki”. O przyznaniu nagrody Nobla mówiło się lekceważąco w kontekście przyjaźni z Tomaszem Mannem: „Bliski przyjaciel Tomasza Manna. Stąd też Nagroda Nobla, bardzo trafna i pasująca do tej zatęchłej Europy”. W Niemczech Zachodnich większość krytyków utrzymywała, że gros dzieł Hessego nie jest nawet literaturą drugorzędną. Zaufania w ojczyźnie pisarz nie odzyskał już nigdy.

Literacki pustelnik

Mimo nieprzychylności niemieckiej krytyki, dzieła Hessego za jego życia przetłumaczono na 34 języki. Według sprawozdań wydawniczych tylko do 1973 roku sprzedano w samych Stanach Zjednoczonych osiem milionów egzemplarzy jego utworów. Twórczość Hessego zdobyła popularność wśród pokolenia, które występowało przeciwko wojnie w Wietnamie. Pisarzowi daleko było jedna do popkulturowej ikony. Gdy dziś czyta się „Wilka stepowego”, trudno uwierzyć, że książka Hessego mogła stać się sztandarową powieścią postępującej rewolucji obyczajowej. Pisarz zdecydowanie sprzeciwiał się podporządkowaniu sztuki celom politycznym i ideologicznym, daleki był także od aprobaty dla środków psychodelicznych. Tytuł patrona hipisów zyskał wskutek nieporozumienia, zaś wszelkie zaszczyty i sukcesy przyjmował z niechęcią. Nie odebrał osobiście Nagrody Goethego ani Nagrody Nobla w Sztokholmie.

Wybrany przez Deckera podtytuł biografii „Wędrowiec i jego cień” nawiązuje do dzieła Fryderyka Nietzschego. Dla Hessego to cień sobowtóra, który odzwierciedla wewnętrzne rozdarcie. Decker poszukuje w jego twórczości literackich autoportretów. Odnajduje włóczęgę Knulpa, krytyka cywilizacji Petera Camenzinda, medytującego Siddharthę, opata Narcyza i zmysłowego Złotoustego. Wizerunek alpinisty i ogrodnika koresponduje z opisywanymi przez Hessego poszukiwaczami przygód i wędrowcami. Ale najważniejszym quasi-autobiograficznym tekstem pozostanie „Traktat o wilku stepowym”. Historia Harry’ego Hallera oraz jego „kronika samopoznania na skraju samozniszczenia”, to opowieść o samym twórcy – duchowo niezależnym intelektualiście, który do końca życia poszukiwał wewnętrznej harmonii.

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także