12 października 2012

Książki na cenzurowanym

Literatura bywa groźna, może zmieniać świat, obalać stary porządek lub podtrzymywać tradycję, którą inżynierowie dusz pragną zniszczyć. Główną bronią despotów i tyranów przeciw pisarzowi zbuntowanemu zawsze była cenzura – wymazywanie z rzeczywistości.

Historia literatury od najwcześniejszych kronik i podań biegnie dwoma równoległymi nurtami. Jeden z nich to utwory i teksty utrwalające status quo. To wierszokleci sławiący dwór i pisarze wychwalający system – imię ich milion. Drugi nurt stanowią ci, ktorzy starają się swoim pisarstwem rozsadzić zastany porządek, którzy po prostu chcą zmieniać i zmieniają rzeczywistość – awangarda awangardy. Kara za wystąpienie przeciwko moralności albo ustrojowi zwykle jest jedna: cenzura. Najgorsza kara dla pisarza – uniemożliwienie czytelnikowi szansy obcowania z tekstem. Palący się stos książek w hitlerowskich Niemczech jest tego symbolem.

 

Oczywiście, można też wyeliminować samego pisarza, jak życzył sobie ajatollah Chomeini, rzucając na Salmana Rushdiego straszliwą fatwę – obowiązek zabicia Anglika nałożony na muzułmanów. Powodem były „Szatańskie wersety“, być może najgłośniejsza książka ostatnich trzech dekad. W tym przypadku się nie powiodło, ale już np. rosyjski poeta Osip Mandelsztam nie miał tyle szczęścia. Karą za wiersz wymierzony w Stalina była zsyłka i w konsekwencji śmierć. Oto kilka innych przykładów książek na cenzurowanym:

 

Henry Miller – “Zwrotnik raka”

 

„Zwrotnik…“ to pierwsza dojrzała powieść Henry`ego Millera opublikowana w 1934 roku na emigracji w Paryżu. Książka spotkała się z pozytywnym oddźwiękiem wielu pisarskich sław, jak Ezra Pound, T.S. Eliot czy Samuel Beckett. Blaise Cendrars ogłosił nawet, że oto narodziła się nowa kategoria: pisarz amerykański. Dzieło Millera wymierzone, jak sam pisał, w Sztukę, Boga, Człowieczeństwo, Przeznaczenie, Czas, Miłość i Piękno, niedługo po premierze znalazło się na cenzurowanym. Macierzysty kraj autora, dyrektywą United States Customs Service, zakazał publikacji książki. Zresztą, nie tylko w USA powieść spotkała się z cenzurą –„Zwrotnik…“ był zakazany także w Kanadzie, a w Wielkiej Brytanii Scotland Yard chciał wstrzymać publikację słynnej powieści jeszcze w latach 60.

 

Argumentem przeciwko powieści były zbyt śmiałe wątki erotyczne, przez co na dalszy plan w dyskusji o książce zeszły wartości artystyczne dzieła Millera. Jak się okazało, dla nowojorczyka wojna z cenzurą nie skończyła się tylko na „Zwrotniku…“. Zakazem publikacji objęty był chociażby także „Sexus“ – pierwsza część trylogii „Różoukrzyżowanie“. Warto wspomnieć, że obawy cenzorów były uzasadnione –pisarstwo Millera przyczyniło się do rewolucji seksualnej w Stanach, która miała miejsce w latach 60.

 

Vladimir Nabokov – “Lolita”

Najsłynniejsza powieść Nabokova praktycznie od początku skazana była na infamię, tak jak skazane na klęskę musi być uczucie czterdziestolatka do dwunastolatki. „Lolita“ pisana w latach 1947–1954, opublikowana została w 1955 roku w Paryżu nakładem „Olympia Press“ – takiego dziwnego wydawnictwa, które potrafiło wydawać i książki erotyczne, i Georges’a Bataille`a, i „Nagi lunch“ W. Burroughsa. Burza wokół książki rozpętała się po pierwszych przychylnych recenzjach kiedy redaktor „Sunday Express“ napisał, że powieść Nabokova to „niepohamowana pornografia“. Dalsze miesiące to cała „”l’affaire Lolita“ – kolejne procesy, krytyczne artykuły i nielegalny przemyt powieści przez granicę USA. Podobnie jak w przypadku Millera, cała afera przesłoniła walory kunsztownego dzieła Nabokova.

 

Adam Mickiewicz – “Konrad Wallenrod”

 

Ciekawa historia wiążę się ze słynną powieścią poetycką naszego wieszcza. Oryginalny rękopis został ocenzurowany przez Bazylego Anastasewicza. Punktem zapalnym był wers „Tyś niewolnik, jedyna broń niewolników jest zdrada“, który trzeba było usunąć. W drugim wydaniu już go nie było. Pojawiła się za to dedykacja dla cara Mikołaja I, zwanego przez Mickiewicza „Ojcem tylu ludów“. Wątpliwe jednak, żeby wieszcz miał szczere intencje. Trzeba pamiętać, że mottem dla „Konrada…“ był cytat z „Księcia“ Machiavelliego: „Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia… trzeba być lisem i lwem”. Słowa te miały stać się faktycznym credo polskiego ruchu narodowowyzwoleńczego.

 

Władysław Broniewski – “Dymy nad miastem”

 

Historia tomiku Broniewskiego mogłaby i powinna być przyczynkiem do szerszej rozprawki o losie komunizujących literatów w II RP. O ile członków KPP zamykano w Berezie Kartuskiej, o tyle radykalnie lewicowi pisarze musieli liczyć się ze ścisłą cenzurą albo konfiskatą nakładu. Taki był los pism z kręgu Kominternu, jak „Dźwignia“ czy „Miesięcznik Literacki“ (z którym nota bene współpracował Broniewski). Inaczej potraktowane zostały „Dymy…“. W związku z tym, że zastrzeżenia wiązały się z jednym konkretnym wierszem pt. „Do towarzyszy broni“, który dotyczył przewrotu majowego, decyzją cenzury karta z tekstem była wyrywana z każdego egzemplarza! Reszta pozostawała bez zmian, a wiersz dalej widniał w spisie treści.

Co ciekawe, w PRL można było już zapoznać się z pełną treścią „Dymów…“, ale czytelnik nie miał szansy obcowania z całym dorobkiem Władysława Broniewskiego. Aż do 1989 konsekwentnie cenzurowano wiersz „Homo sapiens“ z tomiku „Drzewo rozpaczające“, wydanego po raz pierwszy w 1945 w Jerozolimie. Przyczyną są odnoszące się do zbrodni katyńskiej: „A druga bomba – w grób Smoleński!/Niechaj rycerze zmartwychwstaną i/świecąc każdy piersi raną,/świadectwo dadzą krwi męczeńskiej“.

 

James Joyce – “Ulisses”

Powieść Jamesa Joyce’a przed oficjalną premierą książkowa ukazywała się w odcinkach w amerykańskim czasopiśmie „The Little Review“ w latach 1918-1920. Czytelnikom gazety nie dane było poznać zakończenia, bo wraz z publikacją tzw. epizodu Nausicaa (druga część książki) wokół książki Joyce`a powstał skandal. Oburzenie wzbudziły sceny zawierające masturbację – autor został oskarżony o obsceniczność. Całość „Ulissesa“ została wydana co prawda już w 1922 roku w Paryżu, ale purytańscy Amerykanie i Anglicy nie spieszyli się z jej publikacją. W USA w latach 30. podczas precedensowego procesu sędzia John M. Woolsey stwierdził, że „Ulisses“ nie jest książka pornograficzną, więc nie może być obsceniczny (!). Ta decyzja faktycznie odwiesiła dotychczasowy zakaz. Dzięki temu Stany były pierwszym anglojęzycznym krajem, w którym można było przeczytać „Ulissesa“. W Irlandii książka nie była zakazana – problem w tym, że nikt nie chciał jej wydać.

 

Emil Zegadłowicz – “Motory”

 

Być może największy skandal literacki międzywojnia. Powieść skazana na infamię zarówno z uwagi na obrazoburczy tekst Zegadłowicza, jak i z powodu przesyconych erotyką ilustracji Stefana Żechowskiego. Książka była odrzucana przez kolejne wydawnictwa, co zmusiło autora do wydania „Motorów“ własnym sumptem pod szyldem fikcyjnego „Sirinksa“. Wieść gminna niesie, że zecer, obcujący z rękopisem i ilustracjami, był przerażony ewentualnymi konsekwencjami wydania książki. Większa część nakładu „Motorów“ została skonfiskowana zanim zdążyła na dobre opuścić drukarnię. Przetrwać miało tylko około dwustu egzemplarzy, zakopanych przez autora w gorzeńskim parku i rozesłanych przez Żechowskiego do przyjaciół Zegadłowicza.

 

„Motory“ opowiadają o kilku tygodniach z życia Cypriana Fałna i o jego przemianach „psychofizycznych“ na przestrzeni lat. Zegadłowicza zajmował, o czym możemy przeczytać w przedmowie do pierwszego wydania, „zasadniczy motyw motoryzacji mózgu (świadomości) płcią zazębiający się o zagadnienia medyczne“.

 

Andriej Płatonow – “Czewengur”

 

Lista pisarzy na cenzurowanym w Związku Sowieckim to prawdziwa ekstraklasa literatury: Mandelsztam, Sołżenicyn, Grossman, Zamiatin i wielu innych. Jednym z tych geniuszy, który musiał borykać się z ciągłymi represjami był Andriej Płatonow – jeden z najważniejszych rosyjskich prozaików w XX wieku. „Czewengur“ to jego dzieło życia, które mimo że napisane zostało w 1929 roku, na wydanie musiało czekać do 1988. Władza sowiecka pozwalała na publikację książek wypominających chwilowe trudności w budowaniu „Nowej Ziemi“ czy piętnujących biurokrację, ale nie pozwalała na tak dogłębną krytykę całego systemu, jakiej dokonał Płatonow. A trzeba wiedzieć, że ten najbardziej ponury satyryk od czasów Swifta – jak określił go Jan Gondowicz – używał okrutnych metod. Płatonow nie pisze jak Sołżenicyn o łagrach, gułagach i całej tej złowrogiej aparaturze do łamania ludzi. Autor „Czewengur“ pisze tak, jak pisało się produkcyjniaki, z tym, że ten styl doprowadza do skrajności. Efekt jest porażający: nikt chyba bardziej nie skompromitował tej zbrodniczej ideologii.

 

Gondowicz w „Paradoksie o autorze“ o „Czewengurze“ pisze, że to powieść oniryczna i filmowa, coś w stylu ‘Siódmej pieczęci’ Bergmana, gdzie bohaterowie konfrontują swe metafizyczne tęsknoty z alegorycznymi figurami rewolucyjnego zoologu. Jeden z tych bohaterów – to błędny rycerz rewolucji, czerwony Don Kichot, zdążający na rumaku Proletariacka Siła ku wymarzonej kochance, Róży Luksemburg, którą pragnie wyzwolić z grobu na obcej, kapitalistycznej ziemi, wskrzesić i zaślubić“. To krótkie omówienie nieźle obrazuje z jakim absurdem konfrontuje nas Płatonow.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także