20 maja 2013

Lata beznadziei. Słowo o wydawnictwach emigracyjnych

Emigranci powoli wracają do kraju. Nie tylko wielbiony Gombrowicz z nieznanym wcześniej „Kronosem”. Wznowienie „Nadberezyńców” Floriana Czarnyszewicza było jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich lat. „Dzieła wybrane” Stanisława Cata-Mackiewicza – niektóre z nich nigdy w Polsce się nie ukazały – publikuje Universitas. Książki niepoprawne politycznie, niosące zakazaną wiedzę czy opiewające wspaniałą przeszłość II RP wreszcie mogą uzyskać należną im w naszej literaturze pozycję.

Konstanty Jeleński w 1981 roku spytany, jakie wydane za granicą książki były dla niego najważniejsze (pomijając Miłosza i Gombrowicza), powiedział: „najlepsze książki emigracyjne to po prostu najlepsze powojenne książki polskie”. Następnie wymienił „Eseje dla Kasandry” Jerzego Stempowskiego, „Turystów z bocianich gniazd” Czesława Straszewicza i „Pierścień z papieru” Zygmunta Haupta, dodając również, że wysoko ceni „Dziennik pisany nocą” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Jeleński podkreślał, że koniecznie trzeba oddzielić emigracyjną beletrystykę Floriana Czarnyszewicza czy Michała Kryspina Pawlikowskiego od rzeczy wybitnie politycznych, jak „Inny świat” wspomnianego już Grudzińskiego czy „Na nieludzkiej ziemi“ Czapskiego.

 

Przywołując wypowiedzi wielkiego piewcy twórczości Gombrowicza, można mieć wrażenie, że polska emigracja, podobnie jak w XIX wieku, skupiła się w Paryżu – kiedyś w Hôtel Lambert, po II WŚ w Maisons-Laffitte. To jednak tylko część prawdy. Równie silny ośrodek, jak Instytut Literacki Giedroycia, powstał w Londynie pod batutą dawnego redaktora „Wiadomości Literackich” i „Skamandra”, Mieczysława Grydzewskiego. Wielu pisarzy zamieszkało w Ameryce Północnej i Południowej.

 

Obydwa główne emigracyjne ośrodki wydawnicze nie są przypadkowe. Jerzy Giedroyć wylądował w Paryżu po przejściu szlaku bojowego z oddziałami Andersa, który zakończył się we Włoszech. W Rzymie, już w 1946 roku, opublikował „Księgi pielgrzymstwa i narodu polskiego” Mickiewicza (z przedmową Grudzińskiego), które w świetle doświadczeń wojennych nabrały nowego znaczenia. Giedroyć zdążył jeszcze wydać w Rzymie pierwszy numer „Kultury”, by niedługo potem przenieść się wraz ze współpracownikami do stolicy Francji. W Paryżu oprócz kwartalnika przez długie lata wychodziła Biblioteka „Kultury”, a w niej najważniejsze dzieła polskie i zagraniczne, między innymi „Zniewolony umysł” Miłosza, „Szkice piórkiem” Bobkowskiego czy „Archipelag Gułag” Sołżenicyna. Opublikowane we Francji książki trafiały także pod strzechy w priwislinskim kraju, czasem w oryginalnej formie, częściej odbite na powielaczu.

 

Do Londynu nasza emigracja nie trafiała tak okrężną drogą jak do Paryża. Większość znaczących postaci pojawiła się tam już podczas II wojny światowej, w znacznej mierze wraz z naszym rządem („Wiadomości” Grydzewskiego otrzymywały zresztą subwencje państwowe). Wcześniej w Anglii pojawił się Stanisław Cat-Mackiewicz, który od początku swojego pobytu na obczyźnie krytykował politykę władz polskich na uchodźstwie, najpierw za pomocą wydawanych własnym sumptem broszur, później w „Latach nadziei”, podsumowujących tragiczne decyzje rządów Sikorskiego i Mikołajczyka. Na emigrację skazany był także jego brat Józef, wybitny prozaik. Na autora „Lewej wolnej” w Polsce czekała kara śmierci, która była konsekwencją nagłośnionej przez młodszego z Mackiewiczów sprawy mordu katyńskiego.

 

Historia wydawnictw emigracyjnych to nie tylko istotna treść, lecz także atrakcyjna forma. Duży temat kolekcjonerski to książki wydawane przez Oficynę Poetów i Malarzy Krystyny i Czesława Bednarczyków z Londynu i Oficynę Tyszkiewiczów działająca do 1947 roku w Nicei (przed wojną we Florencji). O ile książki wydawane przez Giedroycia charakteryzowały się raczej monotematyczą typografią czy projektem, o tyle w Londynie dla Bednarczyków tworzyli tak wybitni artyści, jak Jan Lebenstein czy Feliks Topolski.

 

Ciekawa historia wiąże się ze zbiorem „Opowiadania Oświęcimskie”, w którym po raz pierwszy ukazały się nowele Tadeusza Borowskiego. Książka ujrzała światło dzienne w 1947 roku nakładem Oficyny Warszawskiej na Obczyźnie w Monachium. Za publikacją stał Anatol Girs, który przed wojną wraz z Bolesławem Barczem tworzył słynne atelier graficzne. Niestety, jego wieloletni wspólnik zginął w Powstaniu Warszawskim. Dla Girsa przeżycie wojny wiązało się z przejściem przez obóz koncentracyjny. Mimo traumy, zabrał się bardzo pieczołowicie do wydania „Opowiadań…“. Nie dość, że książka wyszła w dużym, kilkutysięcznym nakładzie, to opublikowano także limitowany nakład specjalny, który zdobiły fragment prawdziwego pasiaka czy kawałek drutu z obozu! Książkę spotkał tragiczny los. Girs zmuszony do wyjazdu do USA zabrał ze sobą większość nakładu. W Ameryce popadł w tarapaty finansowe i nie stać go było na opłacenie magazynu, a Polonia nie była zainteresowana wsparciem rodaka. Wydawca był zmuszony przeznaczyć część nakładu swojego dzieła życia na przemiał. Gdy na obczyźnie udało mu się odbić finansowo, było już zdecydowanie za późno na działalność edytorską.

 

Problemy miewał także Giedroyć, narzekający, że kolejne tomy Biblioteki „Kultury“ nie znajdują nabywców, chociaż nakłady, w przeciwieństwie do „Opowiadań…” wydanych przez Girsa, nie były przesadnie wysokie. Na rynku antykwarycznym podobne pozycje szczyty popularności osiągały w latach 80. Dziś zainteresowanie emigracją jest mniejsze, choć wydanie dzieł Cata-Mackiewicza, sukces Czarnyszewicza i rosnąca popularność Józefa Mackiewicza, mogą to zmienić. Czas pokaże, czy tak istotne dla polskiej kultury wydawnictwa przeżyją renesans.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także