9 października 2013

Na śmierć królowej

Ponieważ o zmarłych pisze się u nas albo dobrze albo wcale, zacznę od stwierdzenia, że Joanna Chmielewska nie była wybitną pisarką. Przynajmniej w myśl obowiązujących w Polsce kryteriów. Nie podejmowała ważkich tematów, nie wyróżniała się jakąś szczególną maestrią języka, a do tego, powiedzmy sobie szczerze, była w swoim pisaniu raczej niepoważna. Dlatego była ignorowana przez krytyków i informacyjny mainstream.

 

„Literatura polska to patos, nuda i troska” – powiada Kinga Dunin w głośnym eseju sprzed kilku lat i zaiste trudno odmówić jej racji. No więc, jakby tak na to spojrzeć, to Chmielewska nie była nawet polska pisarką, bo jej książki znajdowały się na antypodach tego myślenia. Otóż autorkę „Lesia” interesowały ciekawe historie i literatura jako rozrywka. Z takim podejściem nie sposób w Polsce zasłużyć na miano wybitnego pisarza. Można jednak zasłużyć na miłość czytelników. Tak jak stało się to w przypadku Joanny Chmielewskiej.

 

Oczywiście, jej książki nie zostaną w historii literatury, ale przecież zapomniano już o wielu autorach, których swego czasu uważano za geniuszy. Ją przynajmniej obdarzono tytułem „królowej polskiego kryminału”. Zupełnie niezasłużenie, jako kryminały jej powieści kompletnie się nie bronią, a gdybym miał określić ich gatunkową przynależność nazwałbym je satyrami obyczajowymi. Bo powodem, dla którego czytelnicy tak lubili Chmielewską, że kupili miliony jej książek, było poczucie humoru i dystans do rzeczywistości, zwłaszcza tej PRL-owskiej. Z tego względu są powieści Chmielewskiej interesującym dokumentem, jako zapis przemian polskich obyczajów. Pisarka wyczuwała absurdy tamtych czasów podobnie jak Mrożek. Tyle że on potrafił z tego stworzyć nośną metaforę, a jej to nie interesowało.

 

Gdyby jednak Chmielewska naprawdę nie była polską autorką, tylko pisała np. po angielsku, zapewne zarobiłaby miliony i miała swoją serię filmową niczym Stephen King czy inna Danielle Steel. Wiele lat była najpopularniejszą pisarką w swoim kraju, była dowcipna, a do tego potrafiła opowiadać. Niestety, mieszkała w Polsce, gdzie bywa to dla autorów ciężarem, bo nikt specjalnie nie ceni tu literatury rozrywkowej. U nas w cenie jest wybitność spod znaku „patosu, nudy i troski”.

 

Literatura na ostro. Środa z Cieślikiem.

Książki, o których pisał autor