Artykuł
Walka o godną śmierć
„Chodziło o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas przyszli” – słowa Marka Edelmana najtrafniej i najmocniej streszczają motywację większości żydowskich bojowników, którzy przed siedmiu dekadami w Warszawie zdecydowali się zbrojnie wystąpić przeciwko zaplanowanej i realizowanej przez Niemcy zagładzie żydowskiego narodu w Polsce i Europie. Te słowa to także motto pięknej opowieści o walce i oporze polskich Żydów, jaką jest książka Matthew Brzezinskiego „Armia Izaaka”.
Nie chodziło o zwycięstwo, przynajmniej w tradycyjnym rozumieniu tego słowa, ale o godną śmierć, o uniknięcie losu setek tysięcy Żydów warszawskich, którzy znaleźli śmierć w komorach gazowych Treblinki. Owa armia to kilkuset żydowskich partyzantów, którzy zdecydowali się dołączyć do formowanego przez Izaaka – Icchaka Cukiermana – zbrojnego ruchu oporu w getcie. To Cukierman był animatorem ruchu oporu, wespół z innymi, w tym z Cywią Lubetkin, w której Icchak zakochał się, a następnie z którą ożenił się i wyjechał do Państwa Izrael, by tam założyć kibuc Pamięci Bojowników Getta. Brzezinski prezentuje sylwetki najważniejszych bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego, pokazując, kim byli, jakie były ich losy przedwojenne i wojenne, co pchnęło ich do walki. Niektórzy jak Kazik Symcha Ratajzer, świetnie wtapiający się aryjskim wyglądem w nieżydowski świat, mogli przecież próbować doczekać końca koszmaru wojennego wśród Polaków. Także Cukierman, wyglądem przypominający polskiego szlachcica, mógł próbować szczęścia i ukrywać się. A jednak coś pchnęło ich do walki, na przekór „logice”, która podpowiadała, że zwycięstwo Żydów w walce z niemiecką Trzecią Rzeszą jest niemożliwe.
„Armia Izaaka – Walka i opór polskich Żydów” to panorama wojennych losów różnych Żydów – i tych, którzy trafili do getta i tych, którzy zdołali przetrwać wojnę udając Polaków albo ukrywając się. Owa „aryjska” strona Warszawy i Polski, była dla Żydów czymś w rodzaju raju. Sytuacja po „aryjskiej” stronie była „normalna”, możliwości przetrwania większe, nie wszyscy mieszkańcy żyli z wyrokiem śmierci. A jednak „aryjska” strona nie była normalna. Dla Polaków to była codzienność okupacyjna, terror, śmierć, aresztowania, rozłąka z bliskimi, bieda, wegetacja, upokorzenie, niszczenie kultury. Te różne spojrzenia na „aryjską” i „żydowską” Warszawę i Polskę do dzisiaj generują konflikty i spory polsko-żydowskie. Książka Brzezinskiego pokazuje blaski „aryjskiej” Polski: heroizm, poświęcenie, ale często i spryt, organizację ludzi ukrywających żydowskich sąsiadów, znajomych i nieznajomych. Są też momenty ponure, ale prawdziwe: denuncjacja, kolaboracja z Niemcami, bogacenie się kosztem tropionych jak zwierzyna Żydów, pogarda dla cierpienia. I wszechogarniające poczucie obojętności polskiego społeczeństwa. Sprawiedliwych i szmalcowników, bohaterów i zbrodniarzy, poznamy w książce śledząc choćby losy Joanny Olczak Ronikier i jej rodziny.
Brzezinski zdecydował się podjąć wysiłek stworzenia opowieści o ludziach, którzy przeżyli i dokonali rzeczy wyjątkowych. „Armia Izaaka” zmusza do refleksji nad katastrofą żydowskiego narodu w Polsce i Europie. Zmusza do zastanowienia, jak doszło do wyniszczenia żydowskiej cywilizacji. Zmusza do pamięci. Pamięć o Powstaniu w Getcie Warszawskim, o ruchu oporu, o bojownikach, o sztandarach żydowskim i polskim w getcie, o pomocy Żydom, ta pamięć nie może przesłonić najważniejszego: w latach wojny wymordowano niemal wszystkich Żydów. Przetrwała garstka. Spośród kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców getta zimą i wiosną 1943 r. przeżyło naprawdę niewielu. Tej zbrodni w żadnym wypadku i nigdy nie wolno usprawiedliwiać.