2 października 2012

Wszyscy jesteśmy hobbitami

Czasami by stworzyć dzieło, wystarczy pusta kartka papieru. Taką właśnie kartkę pośród szkolnych papierzysk w 1930 roku znalazł John Ronald Reuel Tolkien. Dobiegający czterdziestki profesor literatury nie tylko kartkę znalazł, ale i zapisał na niej pamiętne zdanie: „W pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit”.

 

Tak rozpoczęła się wielka przygoda. 21 września minęło 75 lat od pierwszej publikacji Hobbita. Już 75 roczników wychowało się na opowieści o dzielnym Bilbo Bagginsie. Oto kilka powodów, dla których warto dołączyć do kolejnego pokolenia hobbitofilów.

 

Powód 1 – Bohater na miarę naszych czasów

 

Bilbo Baggins należy do radosnej rasy hobbitów. Istoty te nad chwałę i bogactwo przedkładają dobre jedzenie, tańce i zabawę. Najwyżej zaś cenią sobie spokojne i dostatnie życie. Unikają awantur i nie mieszają się do polityki. Jak się jednak okazuje, w powszechnie szanowanym Bagginsie tkwi żyłka poszukiwacza przygód. Kiedy pod jego drzwiami zjawia się czarodziej i 13 krasnoludów, chcąc nie chcąc, hobbit wyrusza na spotkanie przygodzie. Po drodze zmierzy się z trollami i goblinami, będzie okradał elfy i smoka, spotka istoty kryjące się w obślizgłych pieczarach i takie, którym w udziale przypadł byt podniebny. Jednym słowem, wmiesza się w mnóstwo podejrzanych historii, które porządnemu hobbitowi nie przystoją. Być może Bilbo nie jest bohaterem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Zdarza mu się trząść ze strachu, a jego głównym przymiotem w walce jest umiejętność chowania się. Może za to poszczycić się dobrym sercem i całkowitą odpornością na smoczą chorobę – chciwość. Choćby dlatego warto powierzyć swoje życie drobnym rączkom hobbita.

 

Powód 2 – Podróż tam i z powrotem

 

„Tam i z powrotem” – dość lakoniczna definicja podróży. Wyraża jednak doskonale to, co w małych odysejach jest najważniejsze. Ów słodki posmak nieznanego „tam” i nadzieję na rychłe „z powrotem”. Mały hobbit szybko odkryje, że po powrocie nic już nie będzie takie samo, jak wcześniej. Nic nie odmienia naszego życia tak, jak droga i spotkani na niej przyjaciele. “Hobbit” to zaledwie przedsmak dłuższej i o wiele poważniejszej w skutkach podróży, z jaką przyjdzie się zmierzyć siostrzeńcowi Bilba we “Władcy Pierścieni”. Ale to już zupełnie inna historia…

 

Powód 3 – Opowieść w starym stylu

 

Tolkien opowiedział nam żywot Bagginsa prostym, heroicznym językiem, jakim dawni bardowie przybliżali słuchaczom sagę o Beowulfie. Gawęda o przygodach niziołka przeplata się ze starymi pieśniami elfów i krasnoludów. To mowa dzielnych rycerzy zmieszana z pragmatyczno-mieszczańskim językiem Bagginsa. Nie dajcie się jednak zwieść uroczej figurze hobbita. Jego opowieść traktuje o czasach pełnych grozy i okrucieństwa. Trole z Gór Szarych nie są pogodnymi zielonymi grubaskami, ale groźnymi, rządnymi ludzkiego mięsa kreaturami. Korzenie tej historii sięgają mrocznej wiktoriańskiej wyobraźni, która swoje fantazje snuła raczej dla starszych czytelników.

 

Wszyscy jesteśmy hobbitami. My, którzy kochamy tańce, zabawę i muzykę. Miłośnicy smakołyków i szlachetnych trunków, co stronią od niepotrzebnych awantur, ale w razie potrzeby potrafią wykazać się odwagą. Rośnijmy w siłę bracia niziołki! Świat potrzebuje hobbitów.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także